Prawda cenniejsza niż życie

Czy AIDS to rodzaj "immanentnej sprawiedliwości w obliczu sponiewierania natury"? Zapewne gdyby słowa te wypowiedział biolog, uznanoby jego racje, ale arcybiskupowi nie można przecież wybaczyć głoszenia prawdy...

Ludzie, którzy postępują skandalicznie,
dążą do uznania prawdy za skandal.

Oburzenie i burzę protestów „liberalnych” środowisk wywołał fakt, że prymas Belgii - Andre Leonard - w swej książce napisał, iż „AIDS jest rodzajem immanentnej sprawiedliwości w obliczu sponiewierania natury ludzkiej”. Ks. bp podkreślił, że AIDS nie jest karą Boga za grzechy, ale odpowiedzią natury na błędne zachowania człowieka: jeśli człowiek niszczy środowisko, to ono negatywnie zacznie wpływać na człowieka, a jeśli „poniewieramy ludzką miłość”, to nie unikniemy bolesnych konsekwencji. Na konferencji prasowej (14.10.2010) duchowny bronił oczywistości tego, co głosi i podkreślił, iż "fakt, że został arcybiskupem, nie pozbawia go swobody myślenia". Prymas Belgii został brutalnie zaatakowany za to, że głosi prawdę, którą rozumieją normalnie rozwijający się uczniowie szkoły podstawowej, a mianowicie fakt, że nie da się oddzielić naszych zachowań od ich naturalnych konsekwencji.

Każde zachowanie człowieka prowadzi do określonych skutków. Jeśli kobieta i mężczyzna nie współżyją przed zawarciem małżeństwa i jeśli po zawarciu małżeństwa zachowują wzajemną wierność, to nie podejmują żadnych ryzykownych zachowań seksualnych i niczym w tej dziedzinie nie ryzykują. Jeśli natomiast postępują inaczej, to skutkiem mogą być nie tylko zdrady małżeńskie, poniewieranie miłości i zranienia psychiczne, ale także utrata zdrowia i życia. Okazuje się, że w „liberalnej” Europie podawanie takich faktów niby liberalne - a więc broniące wolności słowa - środowiska uznają za „szokujące” i „niedopuszczalne” poglądy. Nie ma już wątpliwości, że poprawny politycznie Europejczyk to ktoś, kto samemu sobie zakazał realistycznego myślenia, albo kto z liberalnych mediów dowiaduje się, jak ma myśleć, a jakie myślenie jest „niedopuszczalne”. Prawdopodobnie niedługo będziemy skazywani na więzienie, jeśli odważymy się stwierdzić fakt, że pary homoseksualne są chore, gdyż nie mogą mieć ze sobą dzieci, a bezpłodność jest przecież na liście chorób WHO. Podobnie niedługo może zostać uznane za przestępstwo stwierdzanie faktu, że zapłodnienie metodą in vitro nie leczy bezpłodności czy że abstynencja przedmałżeńska oraz wzajemna wierność w małżeństwie to jedyna stuprocentowa forma ochrony przed AIDS w sferze zachowań seksualnych.

Okazuje się, że liberalna „demokracja” europejska opiera się na zakazie myślenia i mówienia prawdy. To nie przypadek, gdyż prawda najbardziej niepokoi tych, którzy najbardziej błądzą, a jednocześnie są uznawani za najbardziej „postępowych” i „nowoczesnych” Tacy ludzie nie chcą wiedzieć na przykład o tym, że kto dla chwili seksualnej przyjemności poświęca miłość oraz ryzykuje zdrowiem i życiem, ten żyje w rozpaczliwy sposób. Nie chcą też wiedzieć o tym, że nikt nie badał stopnia zawodności prezerwatyw w kontakcie z osobą chorą na AIDS, gdyż ceną za takie badania byłoby popadanie niektórych z badanych osób w śmiertelną chorobę (por. D. Dew, Condom "safe sex" theory full of holes, The Convington News, 3/16, 1995). Podobnie nie chcą wiedzieć o tym, że gdy w 1990 r. rząd Ugandy rozpoczął kampanię na rzecz abstynencji przedmałżeńskiej i wierności małżeńskiej, to odsetek dziewcząt w wieku 15-18 lat zakażonych wirusem HIV zmniejszył się w tym kraju z 38% do 7,3% czyli o ponad 80 procent! Prof. Farzin Davachi, amerykański lekarz i specjalista ds.HIV/AIDS, który współpracował z rządem Ugandy, stwierdził, że takich wyników nie odnotowano nigdzie indziej na świecie (Rzeczpospolita, 7.09.2001). Jednak w „liberalnej” Europie mówienie o takich faktach uznawane jest za szokujący skandal, czego potwierdzeniem były reakcje na wypowiedź Papieża Benedykta XVI, który odważył się powiedzieć głośno o powyższych faktach. Tymczasem rzeczywiście szokujące poglądy głoszą ci, którzy uciekają od prawdy. Dla przykładu, gdy ktoś z aktywistów gejowskich organizuje „marsze dumy” z powodu tego, że kieruje się orientacją seksualną, to liberalne środowiska nie zauważają, iż taka wypowiedź jest szokująca, bo oznacza promowanie mentalności gwałciciela, który przecież też kieruje się swoją orientacją seksualną, zamiast kierować się rozumnością, miłością i odpowiedzialnością. Cywilizacja śmierci wiąże się zawsze z cywilizacją kłamstwa, gdyż człowiek, który poniewiera własną godność oraz kpi sobie z miłości i wierności, nie chce wiedzieć o tym, jakie będą skutki jego postępowania. Ci, którzy żyją w sposób niegodny człowieka, nie tylko usiłują zagłuszyć w sobie prawdę i sumienie, ale usiłują pozbawić prawdy innych ludzi. Cywilizacja śmierci panicznie boi się prawdy, gdyż dla żadnego człowieka nie jest miła świadomość tego, że krzywdzi samego siebie i innych ludzi. To właśnie dlatego cywilizacja życia i miłości zaczyna się od szukania prawdy. Upewnia nas o tym Jezus, który od rana do wieczora uczył swoich słuchaczy realistycznego myślenia i przestrzegał przed tchórzostwem wobec prawdy: „Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczyma nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli” (Mt 13, 14-15).

Chrześcijanin nie może milczeć wtedy, gdy prawda uznawana jest za skandaliczne kłamstwo, czy gdy liberalni „intelektualiści” i „humaniści” zakazują realistycznego myślenia w odniesieniu do skutków postępowania człowieka. Chrześcijaństwo zaczyna się od głoszenia prawdy o tym, że istnieją błogosławione i przeklęte sposoby postępowania. W cywilizacji śmierci miłość bliźniego zaczyna się od tego, że mamy odwagę szukania i głoszenia prawdy. Tej prawdy, która nie tylko wyzwala z grzechów, ale która ludzi dobrej woli chroni przed naiwnością, a ludzi przewrotnych demaskuje i obnaża. W cywilizacji, która zwalcza ludzi głoszących prawdę, a broni kłamców, prawda staje się cenniejsza niż życie.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama