Musimy wygrać

1 września 1939 r. mój tato miał pójść po raz pierwszy do szkoły. Cieszył się na ten dzień i wyczekiwał go. Chciał się uczyć. Ale stało się inaczej. Rankiem w domu dowiedzieli się z radia, że Niemcy właśnie napadli na Polskę.

1 września 1939 r. mój tato miał pójść po raz pierwszy do szkoły. Cieszył się na ten dzień i wyczekiwał go. Chciał się uczyć. Ale stało się inaczej. Rankiem w domu dowiedzieli się z radia, że Niemcy właśnie napadli na Polskę.

Artykuły prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Mateusza Morawieckiego, które zamieszczamy na początku tego numeru Idziemy, przeczytają w tych dniach również czytelnicy najbardziej opiniotwórczej prasy w Europie Zachodniej i w USA. Jest to część szerszego projektu, zatytułowanego „Opowiadamy Polskę”, realizowanego przez Instytut Nowych Mediów Eryka Mistewicza przy wsparciu Polskiej Fundacji Narodowej.

W ramach tego projektu najbardziej znane dzienniki i czasopisma na Zachodzie w 80. rocznicę niemieckiej agresji na Polskę wyjdą z historycznymi okładkami z września 1939 r. Jeśli nie zawsze można się tam przebić z naszym punktem widzenia, to niech chociaż uda się przypomnieć, jak początek II wojny światowej był relacjonowany przez zachodnich korespondentów, świadków i uczestników tamtych wydarzeń, zanim historia została zniekształcona w duchu politycznej poprawności i użyteczności.

Wiele zachodnich gazet zamieści tego dnia teksty polskich historyków i intelektualistów na temat tragedii, bohaterstwa i zasług Polaków. Światowa opinia publiczna dowie się o bestialskim bombardowaniu Wielunia, o męstwie obrońców Westerplatte i Helu, o genialnych polskich matematykach, którzy złamali kod niemieckiej maszyny szyfrującej „Enigmy”, o heroizmie rodziny Ulmów zamordowanej przez Niemców za pomoc żydowskim sąsiadom, o sowieckiej zbrodni na polskich oficerach w Katyniu i o wielu innych faktach. Być może po raz pierwszy niektórzy dowiedzą się o sześciu milionach obywateli polskich, którzy stracili życie w tej wojnie, o zrównaniu z ziemią Warszawy, o systematycznym mordowaniu polskiej inteligencji, w tym duchowieństwa, już od pierwszych dni września 1939 r.

Te publikacje są cennym uzupełnieniem warszawskich obchodów 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej, na które zaproszono przedstawicieli kilkudziesięciu państw. Polska nie ma bowiem ani chwili do stracenia w walce o prawdę historyczną. Zresztą nie tylko o historię chodzi. To bowiem, że na naszych oczach z narodu ofiar próbuje się zrobić naród sprawców i zbrodniarzy, zaczyna mieć już swoje polityczne i finansowe konsekwencje. Dlatego prawda o naszej historii i roli podczas II wojny światowej zaczyna się przekładać na konkretne pieniądze i na nasze bezpieczeństwo.

Tylko nam sprawy wydają się zupełnie oczywiste. Świadomość tego, co stało się po 1 września 1939 r., jest bowiem żywa w większości polskich domów dzięki wspomnieniom naszych rodziców i dziadków. Może nieraz, podobnie jak piszącego te słowa, już nużyły ich niekończące się opowieści o wojnie i okupacji. A wspominali tamte wydarzenia i fakty, bo były one fundamentalnym doświadczeniem ich życia, wyryły się w ich pamięci i odcisnęły trwałe piętno.

1 września 1939 r. mój tato miał pójść po raz pierwszy do szkoły. Cieszył się na ten dzień i wyczekiwał go. Chciał się uczyć. Ale stało się inaczej. Rankiem w domu dowiedzieli się z radia, że Niemcy właśnie napadli na Polskę. Historia zafundowała mu inną lekcję. Jako dziecko widział na własne oczy, jak Niemcy podpalają mu dom, widział niemieckie samoloty strzelające do polskich kobiet, które próbowały dla siebie i swoich dzieci wykopać z pola kilka ziemniaków. Był świadkiem, jak Niemcy mordowali w Zamczysku polskich żołnierzy – niedobitków po bitwie nad Bzurą, którym zabrakło już amunicji, żeby się bronić. Nauczył się, jak gołymi rękami wygrzebać sobie norę w ziemi, by przetrwać jesienne słoty. Na kilka lat stracił ojca i starszych braci wywiezionych na przymusowe roboty. Przeżył euforię Powstania Warszawskiego, jego upadek, obóz przejściowy w Pruszkowie, głód, zimno, wszy, tyfus i powrót na spaloną ziemię. To wiele, jak na dziecko. Jego historia stała się również moim dziedzictwem.

Tę historię trzeba dzisiaj przekazać następnym pokoleniom, a jeszcze bardziej opowiedzieć światu. Nie tylko we Francji, Wielkiej Brytanii, USA, Rosji i w Izraelu, ale nawet w Niemczech i w Austrii mamy dzisiaj do czynienia z próbami pisania historii od nowa. Dlatego jeśli jeszcze pamiętamy prawdziwą historię, nie możemy jej pamiętać tylko dla siebie. Trzeba ją opowiedzieć sugestywnie i przekonująco narodom świata w ich ojczystych językach. Na to nie można żałować środków. Tę wojnę o prawdę i pamięć musimy wygrać dla tych, którzy byli przed nami i którzy po nas przyjdą. Musimy ją wygrać teraz.

"Idziemy" nr 35/2019

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama