Wybierzmy życie

Zdjęcia tego, co się działo na ulicach Warszawy i innych polskich miast w przededniu Narodowego Dnia Życia, budzą przerażenie.

Zdjęcia tego, co się działo na ulicach Warszawy i innych polskich miast w przededniu Narodowego Dnia Życia, budzą przerażenie.

Smoliste dymy, czarne stroje uczestników oraz wulgaryzmy na ich ustach i na transparentach – tak wyglądał „czarny piątek” środowisk proaborcyjnych. Zdjęcia tego, co się działo na ulicach Warszawy i innych polskich miast w przededniu Narodowego Dnia Życia, budzą przerażenie. Jedno z nich prezentujemy na s. 11. Pokazuje ono klimat tej manifestacji. Chyba wystarczająco uzasadnia trafność nazwania tego, co się działo, „czarcim marszem”. Skojarzenia z piekłem narzucają się same.

W kulturze bazującej na Biblii symbolem piekła stała się Gehenna – głęboki wąwóz tuż za murami Jerozolimy. W czasach Jebuzytów, czyli przed zdobyciem miasta przez króla Dawida, było to miejsce kultu pogańskiego bożka Molocha. Przedstawiano go jako człekokształtną postać z rogami. Kult Molocha wyrażał się między innymi w ofiarach składanych mu z ludzi – najczęściej z niemowląt. Nazywało się to „przeprowadzaniem przez ogień”. Stąd dla Żydów miejsce to było nieczyste. Urządzono w nim miejskie wysypisko śmieci. Trafiały tam również szczątki padłych zwierząt i fekalia, mnożyło się robactwo. Bramę miejską od strony tego wąwozu nieprzypadkowo do dzisiaj nazywa się Bramą Gnojną. W celu dezynfekcji wysypiska i uniknięcia epidemii, posypywano je siarką i wypalano ogniem. Nietrudno sobie wyobrazić ciężki dym i odór spowijający wówczas to miejsce. Ten właśnie obraz Gehenny, w której „robak nie umiera i ogień nie gaśnie” przywołuje Chrystus jako symbol wiecznego potępienia.

Czy do tego właśnie obrazu chcieli nawiązać także uczestnicy czarnych marszów? Nie wiadomo. Faktem jest jednak, że nawiązali. Było przecież i żądanie prawa do składania ofiar z życia nienarodzonych dzieci w imię „szczęścia” ich nieszczęsnych rodziców. Były race dymne i słowa pełne nienawiści – również do tego, co Boskie. Magdalena Środa w tekście opublikowanym na łamach „Gazety Wyborczej” 28 marca pisała: „Żadnych kompromisów! (…) Kobiety są pozbawiane praw przez Kościół, więc by przywrócić im prawa, Kościół trzeba pozbawić władzy politycznej, a na pewno wsparcia, które ma wśród wiernych”. W ramach walki o aborcję na życzenie postulowała na początek wypisywanie dzieci z religii, zaniechanie udziału w liturgii, bojkot Pierwszych Komunii i innych religijnych praktyk.

Manifestanci nie próbowali nawet udawać aniołków, by pozyskać sympatyków dla swoich żądań. Wiedzą, że większość Polaków jest przeciwko uśmiercaniu dzieci nienarodzonych. Prócz tego jest jeszcze konstytucja. I w demokratycznych procedurach nierealne jest takie odwrócenie wartości, o jakie im ostatecznie chodzi, czyli uznanie aborcji za nie tylko zawsze legalną, ale tak samo normalną jak pójście do fryzjera. Może nawet bardziej, ponieważ aborcja ma być zawsze finansowana przez państwo. Dlatego lewaccy działacze sięgają po zastraszanie i terror. Skoro spod Ministerstwa Zdrowia najbliżej im było do siedziby metropolity warszawskiego, to oberwało się i siedzibie, i samemu kard. Kazimierzowi Nyczowi. Powtarzam: tu nie chodzi o samo zablokowanie wykreślenia przesłanki eugenicznej z dotychczasowego prawa dopuszczającego aborcję w wyjątkowych sytuacjach. Ale o uznanie zbrodni za dobro.

Jeśli diabeł maczał palce w „czarcich marszach”, a wiele wskazuje, że maczał, to ich cel jest jeszcze bardziej dalekosiężny. Chodzi o doprowadzenie ludzi pod pozorem walki o ich prawa i wolność do takiego skonfliktowania z samym Bogiem, aby Bóg zaczął człowiekowi przeszkadzać. Aż w imię „swoich” praw człowiek odrzuci Boga. Powodem zerwania wielu ludzi z Bogiem nie są teorie filozoficzne, ale grzech. Warto sobie z tego zdawać sprawę w Święto Bożego Miłosierdzia.

Nie chodzi przecież o zniszczenie tych, którzy poszli na służbę diabłu, ale o ich nawrócenie. Bo również za nich umarł Chrystus. Święty Paweł pisze: „Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw (…) pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich.” (Ef 6,12). Dlatego w Niedzielę Miłosierdzia i w najbliższy poniedziałek, kiedy będziemy obchodzić Uroczystość Zwiastowania Pańskiego, polecajmy Bogu tych ludzi, którzy z Nim walczą w człowieku.

A w następną niedzielę, 15 kwietnia, pójdźmy całymi rodzinami na Marsz Świętości Życia. Załóżmy kolorowe stroje. Bądźmy wdzięczni, radośni i uśmiechnięci – jak w niebie. Niech świat zobaczy, czym różni się cywilizacja życia od cywilizacji śmierci. Niech wybierze życie i Tego, który jest Panem życia.

"Idziemy" nr 14/2018

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama