Ostatni bastion

Sekularyzacja Malty jest swoistym podarunkiem dla radykalnych muzułmanów?

"Idziemy" nr 23/2011

Anna Jadwiga Kosiarska

OSTATNI BASTION

Jeszcze tydzień temu Malta była krajem – jedynym w Europie i jednym z dwóch na świecie – w którym prawo nie zezwala na rozwody. Sytuację zmieniło referendum z 28 maja.

Maltańczycy opowiedzieli się za zmianą prawa. Za wprowadzeniem rozwodów opowiedziało się 53,2 proc. z 306 tys. uprawnionych do głosowania. Frekwencja wyborcza wyniosła 72 proc. W referendum odpowiadano na pytanie: „Czy zgadasz się na możliwość uzyskania rozwodu przez parę małżeńską, która przejdzie czteroletnią separację i kiedy nie istnieje racjonalne prawdopodobieństwo pojednania, a dobro dzieci jest zapewnione?”. Teraz jedynym krajem bez rozwodów są Filipiny.

Choć na Malcie referendum nie jest wiążące dla rządu, obecny premier Lawrence Gonzi, sam głosujący „na nie”, przyznał, że wola ludu powinna być uszanowana i parlament przygotuje odpowiednie projekty ustaw.

Do tej pory prawo maltańskie uznawało jedynie separację. Niezwykle trudno było wstąpić w kolejny związek małżeński, gdyż musiało go poprzedzać stwierdzenie nieważności poprzedniego związku przez odpowiednie sądy kościelne (150-200 przypadków rocznie). Prawnie rozwody były uznawane jedynie w przypadku rozwodów orzeczonych wobec Maltańczyków mieszkających na stałe za granicą lub będących w związku małżeńskim z obcokrajowcem (30 przypadków rocznie).

Zdecydowanie przeciwko rozwodom opowiedziała się rządząca Partia Narodowa i hierarchia Kościoła katolickiego. Opozycyjna Partia Pracy nie ogłosiła oficjalnego stanowiska, choć jej przewodniczący Joseph Muscat wypowiedział się za rozwodami. Zwycięską kampanię przeprowadziła organizacja Ruch Rozwodowy na czele z Doborah Schembri, 35-letnią samotną matką, posługującą się sloganem „Daj miłości drugą szansę”. Antyrozwodową kampanią kierował adwokat Andrè Camilleri, który przekonywał, że „jedynie dobre przygotowanie do małżeństwa jest odpowiednim wsparciem i mogłoby przyczynić się do zredukowania małżeńskich porażek”. Biskupi skierowali do wiernych list pasterski, w którym przestrzegali, że „poparcie dla referendum będzie miało destrukcyjny wpływ na małżeństwo i rodziny, a z czasem na inne wartości i jakość życia na Malcie”. Odwołali się do apelu Benedykta XVI, który podczas zeszłorocznej wizyty na Malcie wezwał mieszkańców tego kraju do obrony nierozerwalności małżeństwa.

Inicjator referendum Jeffrey Pullicino Orlando stwierdził, że wynik sobotniego głosowania jest znaczący, ponieważ prowadzi Maltę ku nowej epoce ostatecznego rozdziału Kościoła od państwa. Wypowiedź jest symptomatyczna. Wśród obserwatorów referendum jest traktowane jako faktyczny test wpływów Kościoła na Malcie, którą uznaje się za najbardziej katolicki kraj w Europie. Na wyspie żyje 98 proc. katolików, z czego 70 proc. regularnie uczęszcza do kościoła, co jest absolutnym ewenementem w skali naszego kontynentu. W sąsiednich Włoszech regularnie praktykujących katolików jest tylko 23 proc.

Faktem jest, że wprowadzenie prawa do rozwodów to krok w stronę sekularyzacji życia na Malcie. Skorzystać na tym mogą radykalni muzułmanie, którzy mogą próbować wprowadzić prawo islamskie. Tak uważają europejscy i amerykańscy eksperci. Stephen Schwartz, amerykański pisarz i znawca kultury islamskiej, twórca waszyngtońskiego Center for Islamic Pluralism, przestrzega, że islamscy duchowni z Pakistanu i Arabii Saudyjskiej mogą upowszechniać radykalny islam na Malcie pod pozorem pomocy uchodźcom z Libii i Tunezji. W ostatnich tygodniach na niewielką wyspę przybyły 3 tys. uchodźców, a oprócz nich mieszka tam jeszcze 6 tys. muzułmanów.

Obawy te podziela Massimo Introvigne, założyciel Ośrodka Studiów nad Nowymi Religiami w Turynie we Włoszech. Jego zdaniem niektóre grupy społeczności muzułmańskiej są bardzo szybkie w wykorzystaniu innowacji prawnych, które nie mają nic wspólnego z islamem. Jako przykład podał Wielką Brytanię, gdzie po zalegalizowaniu związków jednopłciowych muzułmanie wywalczyli sobie prawo do uznawania poligamii w tym kraju. Introvigne przekonuje, że kolejnym krokiem będzie otwarcie się Malty na legalizację aborcji, a w następnej kolejności „małżeństw” tej samej płci. W rezultacie radykalni muzułmanie mogą podjąć próbę zalegalizowania prawa do szariatu jako formy prawnej „różnorodności”.

Obaj eksperci twierdzą, że sekularyzacja Malty jest swoistym podarunkiem dla radykalnych muzułmanów, którzy każde zamieszanie i sekularyzację wśród chrześcijan uznają za korzystne dla siebie. Introvigne przypomina, że założyciel Bractwa Muzułmańskiego, współczesnej wersji radykalnego islamu, Sayyid Qutb, w swojej wizji globalnego powrotu do korzeni islamu założył niszczenie moralności chrześcijańskiej. Stwierdził on, że na swoistej degrengoladzie kultury zachodniej mogą skorzystać muzułmanie, promując radykalny islam.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama