Nie nadążamy?

Najwyższy już czas, abyśmy zaprzestali używać sloganu, że coś jest sto lat za Murzynami...

"Idziemy" nr 42/2010

ks. Henryk Zieliński

Nie nadążamy?

Najwyższy już czas, abyśmy zaprzestali używać sloganu, że coś jest „sto lat za Murzynami”. Po pierwsze dlatego, że jest on w swej istocie rasistowski. Wyraża niczym nieuzasadnione poczucie wyższości nas, ludzi białej rasy, nad ludźmi, którzy różnią się od nas głównie karnacją. Wielu z nich dobrowolnie lub wbrew własnej woli stało się obywatelami zachodniego świata, skończyło dobre uczelnie, piastuje odpowiedzialne stanowiska i aktywnie uczestniczy w tym, co nazywamy tworzeniem zachodniej kultury. Inni bez kompleksów pracują w krajach swojego pochodzenia. A po drugie, to rasistowskie powiedzenie na naszych oczach zaczyna wyrażać wstydliwą, ale autentyczną prawdę o nas samych. Bo Europa naprawdę przestaje nadążać za Afryką. Mogłem się o tym przekonać podczas ubiegłotygodniowego Kongresu Prasy Katolickiej zorganizowanego przez Papieską Radę ds. Środków Społecznego Przekazu.

Uczestniczący w kongresie Afrykańczycy mogli wpędzić w kompleksy niejednego obywatela Europy i Ameryki. Błyskotliwi, wykształceni na najlepszych uczeniach, biegle władający językami obcymi, posiadający iście brytyjskie maniery i gustownie ubrani, budzili niekłamany szacunek i aplauz wśród wszystkich uczestników spotkania. Do wystąpień byli solidnie przygotowani i to oni najczęściej prezentowali je w formie multimedialnej. Wyraźnie formułowali swoją ofertę dla Kościoła i świata. Nie chcą łaski. Chcą być pełnoprawnymi partnerami na duchowym i kulturowym areopagu świata. Mają zachodniemu światu wiele do zaoferowania. Przede wszystkim zdrowe spojrzenie na rodzinę, szacunek dla życia, poczucie wspólnoty i właściwe proporcje między „być” i „mieć”. Nawet ich narzekanie z powodu „tylko jednego ogólnokrajowego dziennika katolickiego w Tanzanii”, „kiepskiego dostępu do internetu” Kościoła w Nigerii czy „tylko jednego radia Veritas” obejmującego zasięgiem prawie całą Liberię – wskazywało nam właściwe miejsce w szeregu. Pozostaje oczywiście świadomość ogromnego rozwarstwienia społecznego wśród Afrykańczyków. Ale nie sposób nie zauważyć, że Kościół w państwach afrykańskich ma już swoje elity, i to na światowym poziomie.

Jedynymi chyba w Europie partnerami Afrykańczyków w dziedzinie mediów katolickich są Włosi i… Francuzi. Tylko tam media katolickie są wystarczająco silne, atrakcyjne i stanowią liczący się element całego rynku. Polska na tym tle wygląda naprawdę blado. Gdzie nam do takich choćby Włoch, w których tygodniowy nakład prasy katolickiej dochodzi do ośmiu milionów? Albo do tak ponoć zlaicyzowanej Francji, gdzie tygodniowy nakład prasy katolickiej przekracza dwa miliony egzemplarzy? A w dziedzinie mediów elektronicznych? Nawet sąsiadująca z nami maleńka Słowacja ma przecież katolicką telewizję naziemną. Stan polskich mediów katolickich może budzić zazdrość jedynie wśród katolików na Ukrainie, Białorusi i w Rosji. Ale to kiepska pociecha, biorąc pod uwagę, że tam katolicy stanowią zaledwie kilka procent ogółu ludności.

Zakończony w przed paroma dniami Kongres Prasy Katolickiej obnażył prawdę o stanie polskich mediów katolickich, a zarazem o stanie Kościoła w Polsce. Wybudził polskich uczestników ze snów o potędze wiary i ewangelizacyjnej doskonałości. Bo choć media nie są jedynym przejawem życia Kościoła, to bez nich nie ma dzisiaj realnej obecności katolików w życiu społecznym. Dzisiaj Kościół bez mediów jest jak wiara bez uczynków. Pod tym względem Afrykańczycy mogą nas wiele nauczyć.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama