Kontrkulturowa zależność

Bodaj najważniejszym dogmatem współczesności jest niezależność. Jestem niezależny, myślę niezależnie, postępuję niezależnie - powtarza z dumą wielu współczesnych. Ani to prawdziwe, ani mądre

Kontrkulturowa zależność

Bodaj najważniejszym dogmatem współczesności jest niezależność. Jestem niezależny, myślę niezależnie, postępuję niezależnie – powtarza z dumą wielu współczesnych. Ani to prawdziwe, ani mądre. Bo po pierwsze każdy jest od kogoś lub czegoś zależny. A po drugie niezależność na przykład od rozumu trudno uważać za cnotę. Należy przypuszczać, że sędziowie, którzy ogłosili, że Anders Breivik, zabójca 77 osób w 2011 roku, jest nieludzko traktowany, bo nie pozwala mu się przebywać z innymi więźniami, też byli niezależni.

Ale chyba niezależni od rozumu, od zdrowego rozsądku, od zwyczajnego poczucia sprawiedliwości. Jak widać z tego prostego przykładu, niezależność nie musi być gwarancją niczego dobrego. Tymczasem taką gwarancję może dać zależność. Pod jednym wszakże warunkiem: trzeba być zależnym od właściwej osoby. W pewnym monecie swojego życia Karol Wojtyła zdecydował się na pełną zależność od Boga i Maryi. Kiedy 4 czerwca 1979 roku odprawił na Jasnej Górze pierwszą Mszę jako papież, wyjaśnił, co znaczy być wolnym niewolnikiem: „Bez tej zależności świętej, bez tej ufności heroicznej życie ludzkie jest nijakie. Tak więc słowo »niewola«, które nas zawsze boli, w tym jednym miejscu nas nie boli”. Dzisiaj Kościół jest nierozumiany, kontestowany czy nawet znienawidzony między innymi dlatego, że proponuje zależność w miejsce niezależności. Pod tym względem Kościół katolicki jest absolutnie kontrkulturowy. Mówi ludziom, że mają uznać pełną zależność od Boga.

Trzej byli prezydenci: Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski i Bronisław Komorowski oraz kilku ministrów i znanych opozycjonistów wydało oświadczenie w obronie demokracji w Polsce. Zapewne wszyscy sygnatariusze listu bardzo mocno przywiązani są do niezależności własnych myśli i opinii. Zresztą sami podkreślili, że różnią się w ocenie wielu polskich problemów. Nie będę oceniał treści apelu, poza jednym elementem. Autorzy zgodnie stwierdzili – na co pierwszy zwrócił uwagę w komentarzu w serwisie gosc.pl Bogumił Łoziński – że zagrożeniem dla demokracji w Polsce jest między innymi projekt mający całkowicie zakazać zabijania dzieci nienarodzonych. Projekt ustawy w tej sprawie nazwali „drakońskim”. Mogę jeszcze zrozumieć Aleksandra Kwaśniewskiego, który nigdy bezpośrednio nie odwoływał się do chrześcijańskiej aksjologii. Ale dwaj pozostali byli prezydenci są katolikami. Publicznie przystępują do Komunii św., a w tak jawny sposób sprzeciwiają się nauce Kościoła. Pomijam już fakt, że autorzy apelu dopuścili się grubej manipulacji, przypisując „drakoński” projekt koalicji rządowej. Jak wiadomo, jest on inicjatywą obywatelską i nie jest tajemnicą, że Prawu i Sprawiedliwości nie jest on na rękę, bo otwiera kolejne pole konfliktu. Ale ostatecznie to margines. Fundamentalne pozostaje pytanie, jak ochrona dzieci przed zabijaniem zagraża demokracji i praworządności.

Na koniec pozwolę sobie wyrazić nadzieję, że odnowiona szata graficzna „Gościa” przypadnie Państwu do gustu. Wiosna to dobry czas na zmiany.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama