Bez niespodzianki

Konwencja przeciw przemocy domowej nie zastąpi kultury i wartości. Twarde dowody zawarte są w danych statystycznych

Bez niespodzianki

W powszechnym przekonaniu kraje takie jak Dania czy Szwecja uchodzą za krainę szczęśliwości. Bo ludzie są tam zamożni, a rozwiązania prawne osiągnęły szczyty ludzkiej myśli. Nie to, co u nas, gdzie patriarchalny model rodziny sprzyja poniżaniu i gnębieniu kobiet.

Ironizuję oczywiście, ale tego rodzaju przekaz jest dosyć powszechny, szczególnie w związku z promocją tzw. konwencji przemocowej. Tymczasem okazuje się, że polski model rodziny, w dużej mierze ukształtowany przez Kościół, choć mocno już nadszarpnięty, ciągle jednak przynosi stosunkowo dobre owoce. Najwięcej kobiet doznało przemocy seksualnej i fizycznej w Danii — aż 52 proc. Na kolejnych miejscach są: Finlandia — 47 proc., Szwecja — 46 proc., Holandia — 45 proc. i Francja — 44 proc. W Polsce ten wskaźnik wynosi 19 proc. (przy średniej europejskiej na poziomie 33 proc.). Też dużo, ale jednak jest on niemal trzykrotnie niższy niż w Danii. Dane pochodzą z raportu unijnej Agencji Praw Podstawowych. Również inne negatywne zjawiska, jak wynika z raportu, występują w Polsce znacznie rzadziej. Molestowanie seksualne kobiet powyżej 15. roku życia dotyka 32 proc. populacji, podczas gdy w Szwecji aż 80 proc., a w Danii 81 proc. Nie da się ukryć, że różnica jest spora. Aż 86 proc. Polek zadeklarowało, że nigdy nie odczuwało lęku przed przemocą, tymczasem w krajach skandynawskich strach z tego powodu odczuwa co trzecia kobieta (więcej w GN 36/2014 na ss. 46—47).

Zaprezentowane wyniki nie dziwią mnie ani trochę. Chrześcijańskiej kultury i wartości jest jeszcze u nas sporo. Choć systematycznie nadgryzane, ciągle trzymają się w miarę dobrze. W Danii zwrotu „chrześcijańskie wartości” zapewne nie mają nawet w słowniku. A to one najlepiej chronią przed przemocą. Nie konwencji przemocowej nam trzeba, ale Boga. Jeżeli ktoś uważa inaczej, jest naiwny. Natomiast w związku z wyborem Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej przypomniał mi się rok 2011, kiedy Polska objęła prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. Zdawało się wtedy, że zachwytom nad rolą Polski w Europie nie ma końca. Czy ktoś wie, że obecnie prezydencję sprawują Włosi? Premierowi należą się gratulacje, ale pamiętać należy o właściwej mierze.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama