Koronacja zboczenia

O próbach wykorzystania niejasnych informacji historycznych nt. króla Władysława Warneńczyka do promowania zboczeń

Działacze gejowscy świętują w Krakowie urodziny króla homoseksualisty — Władysława Warneńczyka. Planowali nawet prowokacyjne złożenie kwiatów na jego sarkofagu w katedrze wawelskiej. Jest tylko jeden problem: nie wiadomo, czy ten młody król miał skłonności homoseksualne.

Do naszej redakcji dotarły listy czytelników, którzy apelowali o wyrażenie stanowczego sprzeciwu wobec planów profanacji katedry wawelskiej. Wejście pochodu do katedry byłoby wielkim skandalem, ponieważ parady gejowskie są z zasady demonstracją na cześć grzechu. W poprzednich latach uczestnicy takich marszów w Krakowie wznosili też antykatolickie okrzyki, zwłaszcza pod słynnym papieskim oknem.

Działacze gejowscy zamierzali też urządzić na krakowskim Rynku obsceniczne przedstawienie „Gejowskie miłostki Króla”, ale nie dostali na to zgody Urzędu Miasta. Urzędnicy nie mieli jednak odwagi powołać się po prostu na obronę przed publiczną demoralizacją. Odmowę uzasadnili tym, że na Rynku 31 października była już zaplanowana inna impreza.

Gejowski rozdział?

Ten dzień to rocznica urodzin Władysława Warneńczyka. Nie wiadomo jednak, czy sam solenizant byłby zadowolony z takiej urodzinowej imprezy... Historycy uważają bowiem, że wiarygodnych dowodów na jego homoseksualizm brak.

Władysław jest jedną z najbardziej romantycznych postaci w historii Polski. Był starszym synem Władysława Jagiełły, pogromcy Krzyżaków spod Grunwaldu.

Młody Władysław najsilniej zapisał się w historii świata 10 listopada 1444 roku. W dniu, w którym zginął.

Miał wtedy zaledwie 20 lat. Stało się to podczas wielkiej bitwy między ogromną, około 60-tysięczną armią turecką, a trzy razy mniejszym chrześcijańskim wojskiem Władysława. Rozkazów młodego króla słuchali rycerze z Węgier i Polski — bo Władysław był królem obu tych państw. 4 tysiące swoich żołnierzy przyprowadził mu też niejaki Wład Drakul, okrutny hospodar wołoski. Ten sam, od którego wzięły się późniejsze legendy o Drakuli.

Młody król miał świetnego doradcę, który faktycznie dowodził bitwą. To był 57-letni Węgier Jan Hunyady. Wspólnie doprowadzili Turków bez mała do klęski. Władysław popisał się męstwem, szarżując w idealnie wybranej chwili na zbyt wysunięte do przodu szeregi tureckie. Pędził potem nieprzyjaciół przed sobą przez 4 tysiące kroków. Całe lewe skrzydło armii tureckiej wzięło wtedy nogi za pas.

Bitwa była więc właściwie wygrana. Wtedy jednak Władysław zrobił coś głupiego. Zamiast poczekać na oddziały Jana Hunyadego, żeby wspólnie zmieść janczarów z gwardii sułtana, ruszył na nich sam. Wraz z nim zaszarżował tylko jego osobisty hufiec. Może król nie chciał dzielić się sławą ze swoim doradcą? A może tak go upoiła poprzednia zwycięska szarża, że przestał myśleć logicznie? Skończyło się tak, że janczarzy z łatwością otoczyli i pozabijali osamotnionych, zakutych w zbroje Węgrów i Polaków. A wśród nich króla Władysława. Losy bitwy w jednej chwili odwróciły się i to Turcy ostatecznie wygrali.

Właśnie obok opisu tej bitwy w średniowiecznej kronice Jana Długosza pojawia się rozdział, na który powołują się działacze gejowscy. Bardzo dziwny rozdział. Młody król zostaje w nim oskarżony o „zdrożności”, oraz o „sprośny i obrzydły nałóg”. Być może chodzi o pederastię. Autor twierdzi, że to za „bezecny występek” króla Bóg pokarał chrześcijan klęską.

Sprośny czy dziewiczy?

Działacze gejowscy uważają, że to dowód na homoseksualizm króla Polski i Węgier. Gdyby to jednak było takie proste... Żaden historyk nie uwierzy średniowiecznym przekazom, dopóki nie podda każdego ich zdania dokładnej analizie. Przecież oprócz faktów roi się w nich też od plotek, domysłów, a nawet wrogiej propagandy. Kronikarz Wincenty Kadłubek czasem tak się rozpędził, że zaczynał opisywać, jak to mężni Polacy pokonali samego Juliusza Cezara... Historycy muszą wyłowić fakty z takiej właśnie kronikarskiej zupy.

Co więc sądzą naukowcy o opisie rzekomego homoseksualizmu Władysława? Problem w tym, że historycy już pół wieku temu zakwestionowali autorstwo tego rozdziału. W książce „Rozbiór krytyczny Annalium Poloniae Jana Długosza” wyrazili przypuszczenie, że już po śmierci kronikarza ktoś te słowa złośliwie dopisał do jego dzieła. I że ten ktoś zrobił to, żeby zaszkodzić dynastii Jagiellonów. Czyli bratu Władysława albo jego bratankom.

Historycy zwrócili uwagę na ten fragment, bo padają w nim słowa sprzeczne ze wszystkim, co Długosz napisał o młodym Władysławie na wcześniejszych stronicach. A pisał o nim dużo. Na przykład, że „zgoła jak święty i anioł z nieba wiódł na ziemi życie czyste i dziewicze, zarówno w pokoju, jako i w wojnie”. Albo: „żaden wiek nie widział (...) gorliwszego wyznawcy Kościoła i świętszego monarchy”. Jan Długosz znał Władysława osobiście. Oczywiście można snuć podejrzenia, że mógł nie wiedzieć o nim wszystkiego. Jasne, że tak mogło się zdarzyć, zwłaszcza w tak delikatnej kwestii. Ale to wróżenie z fusów, a nie poważne badanie historii. Przekonujących dowodów na homoseksualizm króla brak.

Broń z plotki

Oskarżenia średniowiecznych władców o uprawianie homoseksualnego seksu powtarzają się zresztą raz za razem w kronikach całej Europy. Historycy podchodzą do nich ostrożnie. Dlaczego? Bo rozpuszczanie takich plotek było wtedy ulubionym sposobem walki politycznej, sposobem ośmieszenia przeciwnika, odebrania mu zwolenników.

A bardzo nieprzychylni Warneńczykowi byli jego rywale do węgierskiej korony — Habsburgowie. To, że starali się Władysława przedstawiać w jak najczarniejszych barwach, to potwierdzony historycznie fakt.

Przypadki homoseksualizmu oczywiście zdarzały się wśród koronowanych głów. Jednak uparte dążenie fanatycznych organizacji gejowskich, żeby koniecznie pokazać znane historyczne postacie jako homoseksualistów, bywa niesmaczne. Głoszenie takich rzeczy bez mocnych dowodów jest oszczerstwem wobec pamięci ludzi, którzy już nie mogą się bronić.

Działacze gejowscy chwalą się, że homoseksualistami byli Leonardo da Vinci, Michał Anioł, Szekspir, Andersen. Z filmu Oliviera Stone'a o Aleksandrze Macedońskim większość widzów wyszła z przekonaniem, że Aleksander był gejem. Tak go pokazano w filmie. A że historycy nic nie widzą o homoseksualnych skłonnościach Aleksandra? To problem historyków... Wystarczy, że któraś z wielkich historycznych postaci nie założyła rodziny albo chociaż nie miała dzieci, a już działacze gejowscy starają się udowodnić, że była jednym z nich. Często ma to tyle wspólnego z prawdą, co okrzyk z filmu „Seksmisja”: „Kopernik była kobietą!”.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama