Czy grozi nam zamach terrorystyczny?

Rozmowa z dyrektorem Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas

Po kolejnych zamachach w Europie wraca pytanie o bezpieczeństwo Polski. Szczególnie w kontekście zbliżających się Światowych Dni Młodzieży. Czy grozi nam niebezpieczeństwo ataku terrorystycznego?

Czy grozi nam zamach terrorystyczny?

Rzeczywiście fakt odbywania się w Polsce Światowych Dni Młodzieży sprawia, że niektóre pytania, zwłaszcza te o bezpieczeństwo naszego państwa i jego obywateli, warto zadać od nowa. Mimo że Polska nie znajduje się w pierwszej lidze celów ugrupowań terrorystycznych, to organizacja na naszym terytorium takich imprez sprawia, że potencjalny atak jest możliwy. Choć wcale nie musi być skierowany przeciwko Polsce. Dlatego właśnie kwestie zabezpieczenia antyterrorystycznego należy traktować szczególnie poważnie.

Zabrzmi to paradoksalnie, ale czy pojawienie się papieża Franciszka w Polsce może przyciągnąć terrorystów? Dla nich to przecież okazja do ataku na chrześcijański świat. „Obiecujemy sojusznikom krzyżowców, że nadejdą dla nich mroczne dni” - takie przesłanie umieścili niedawno w sieci dżihadyści.

Warto pamiętać, że terroryści oprócz fizycznych ataków prowadzą z nami walkę także na polu symbolicznym. Zamach, zwłaszcza udany, przeciwko imprezie takiej jak Światowe Dni Młodzieży, na którą skierowane będą oczy całego świata, z pewnością zapewniłby organizującemu go ugrupowaniu ogromny rozgłos i sukces propagandowy. Dosłowne i symboliczne pokonanie krzyżowców może być dla nich atrakcyjnym celem. Terrorystom zależy bowiem na tym, by stworzyć obraz wojny kultur, religii i cywilizacji. W czasie trwania w Polsce ŚDM czy szczytu NATO zagrożenie w Polsce diametralnie wzrośnie.

Główne spotkanie z Ojcem Świętym odbędzie się pod Krakowem, ale w samym mieście w tym czasie również będzie wiele ludzi. Szacuje się, że do Polski przyjedzie ok. 3 mln pielgrzymów. Daje to zamachowcom ogrom możliwości. Mówiąc o hipotetycznym ataku terrorystycznym, jaką mógłby on przybrać formę?

Wydaje mi się, że nie warto snuć tego rodzaju scenariuszy ani formułować swego rodzaju podpowiedzi i recept na spowodowanie poważnych szkód w konkretnym miejscu i czasie związanych z obchodami ŚDM. Wystarczy jednak powiedzieć, że współczesne ugrupowania terrorystyczne wykorzystują często taktykę ataku samobójczego, zwłaszcza w odniesieniu do celów miękkich, czyli wielkich zgromadzeń ludzkich. Dzieje się tak szczególnie przy tych okazjach, gdzie mamy do czynienia z taką formą wydarzenia, która ze względu na swój charakter lub masowość uniemożliwia szczegółowe, osobiste kontrole wszystkich jego uczestników.

Czy wykonawcami tego typu ataku terrorystycznego mogą być Polacy?

Terroryzm to metoda realizacji celów politycznych. Z tego względu pozbawiony jest jednej narodowości, ideologii czy religii. Radykalizacji podlegają jednostki, nie narody. Stąd nie można wykluczyć żadnej narodowości potencjalnego napastnika.

Czy Pana zdaniem zagrożenie terrorystyczne jest większe niż np. dziesięć lat temu?

Zdecydowanie. W dodatku zagrożenie to rośnie wraz z nowymi falami terroryzmu. Dla Polski obecnie najniebezpieczniejsze jest upowszechnienie taktyki tzw. samotnego wilka. Chodzi o osoby, które nie są bezpośrednio powiązane z organizacją terrorystyczną, ale zostały zradykalizowane i zrekrutowane np. za pomocą internetu. Poznały, jak to funkcjonuje i są w stanie dokonać zamachu samodzielnie, począwszy od jego zaplanowania, poprzez przygotowanie, aż do wykonania. Kilka lat temu obecny szef Al-Kaidy Ajman az-Zawahiri powiedział wprost, że duża liczba zamachów „samotnych wilków” da ten sam efekt psychologiczny, co spektakularny atak, który jest trudniejszy do przeprowadzenia.

Jak walczyć z takimi „samotnymi wilkami”? Czy to nie jest walka z wiatrakami?

Podstawa to profilaktyka. Pamiętajmy, że dziś działalność terrorystyczna to nie tylko dokonywanie zamachów, ale także finansowanie, radykalizacja i rekrutacja. Służby na całym świecie zajmują się nie tylko zwalczaniem tych, którzy przeprowadzają ataki, ale również tych, którzy zajmują się innymi aspektami działalności terrorystycznej. Musimy mieć to na uwadze.

Wiele osób twierdzi, że kryzys uchodźczy znacznie zwiększa ryzyko zagrożenia terroryzmem. Co Pan o tym sądzi?

Nie można wiązać kryzysu uchodźczego z zagrożeniem terrorystycznym. To nieuczciwe i na dodatek kształtuje w ludziach przekonanie, że „gdyby nie ci imigranci, wszystko byłoby w porządku”, podczas gdy ataki w Europie stały się faktem na długo przed rozpoczęciem kryzysu, a i w te przeprowadzane dziś częściej zaangażowani są obywatele i mieszkańcy Europy niż imigranci. Nie zmienia to jednak faktu, że kryzys uchodźczy może zostać wykorzystany przez organizacje terrorystyczne do realizacji ich celów: od przemycania do Europy swoich operatorów aż po budowanie napięcia i wrogości pomiędzy Europejczykami i przybyszami z innych państw.

Czy Polacy są przygotowani na ewentualny atak terrorystyczny?

Jeśli chodzi o państwo i jego struktury, posiadamy system przeciwdziałania terroryzmowi. Jest on oparty o najlepsze wzorce i rozwiązania - choć jeszcze, na szczęście, nieprzetestowany w praktyce. I właśnie ten brak doświadczenia może stanowić pewien problem. Natomiast gdy chodzi o społeczeństwo, to Polacy, niestety, nie są dobrze przygotowani w razie ewentualnego ataku terrorystycznego. Zbyt mały dostęp do wiedzy sprawia, że mamy niską świadomość zagrożenia i nie potrafimy na nie reagować. Dlatego musimy zacząć edukować społeczeństwo w tym zakresie.

W takim razie, co robić, jeśli już dojdzie do zamachu? Jak go przetrwać: uciekać czy bronić się; pomagać innym czy myśleć o sobie?

Zdecydowanie i konsekwentnie realizować podstawową sekwencję działania. Po pierwsze - uciekaj. Odpowiadasz przede wszystkim za siebie, pomagasz jedynie tym, którzy nie opóźnią twojej ucieczki; twoim celem jest minimalizacja liczby ofiar, nie stań się jedną z nich. Kiedy tylko będziesz bezpieczny, zadzwoń pod nr 112, pamiętając o podaniu lokalizacji zdarzenia i nie rozłączając się jako pierwszy. Po drugie - schowaj się w jak najbezpieczniejszym miejscu chroniącym przed potencjalnym ostrzałem czy eksplozjami, wyciszając wszelkie urządzenia mobilne. I wreszcie po trzecie - jeśli nie masz innego wyboru, a twoje życie jest bezpośrednio zagrożone, walcz, używając całego swojego przekonania i zdecydowania i wykorzystując każdy dostępny przedmiot i narzędzie. Działaj zdecydowanie, bo tylko tak możesz opanować panikę i zwiększyć swoje szanse na przeżycie. W wypadku zagrożeń innych niż aktywny, obecny na miejscu zdarzenia napastnik, modyfikacji będą ulegać poszczególne elementy tego łańcucha działania, ale zasada pozostaje ta sama: uciekaj jeśli możesz - poinformuj odpowiednie służby - czekaj na wykwalifikowaną pomoc.

Co zrobić, by możliwie najlepiej zabezpieczyć się przed zagrożeniem w czasie Światowych Dni Młodzieży?

Wiedzieć jak najwięcej, być przygotowanym mentalnie i emocjonalnie na potencjalne zagrożenie i reagowanie na nie, a także pozostać czujnym i świadomym, że wspólnie odpowiadamy za bezpieczeństwo - swoje, naszego państwa oraz gości, którzy przyjadą wziąć udział w tym wielkim święcie.

Niektórzy sugerują, że w obliczu coraz częstszych ataków terrorystycznych Światowe Dni Młodzieży należałoby odwołać. Co Pan o tym sądzi?

Przede wszystkim nie należy kierować się emocjami, jakie towarzyszą chociażby po zamachach w Brukseli. Analizy ryzyka i zagrożeń trzeba dokonywać na spokojnie. Nie możemy z obawy przed atakiem terrorystycznym rezygnować z organizowania imprez, chodzenia do restauracji czy jeżdżenia metrem, ponieważ tym samym zrezygnujemy z normalnego życia. Tymczasem nie tędy droga. Jeżeli zaczęlibyśmy odwoływać to, co jest dla nas ważne, jak Światowe Dni Młodzieży, dalibyśmy sygnał terrorystom, że odnieśli zwycięstwo.

Dziękuję za rozmowę.

MD
Echo Katolickie 14/2016

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama