Chrońmy niewinność dzieci

Jakie mogą być konsekwencje seksualizacji dzieci?

Chrońmy niewinność dzieci

Ośmioletnie dziewczynki w prowokujących pozach, pełnym makijażu i wyzywających strojach - to nie element kampanii społecznej przeciwko seksualizacji dzieci, ale współfinansowana ze środków unijnych reklama polskiej firmy produkującej bieliznę. To pierwsza taka kampania z udziałem dzieci w Polsce?

Na pewno nie pierwsza w ogóle, ale wedle mojej wiedzy pierwsza, która przebiła się nieco szerzej do świadomości społecznej, sygnalizując problem. A jest on poważny. Seksualizacja dzieci to zjawisko, które, niestety, coraz częściej możemy oglądać również w Polsce. Obserwujemy je w sklepie dziecięcym, gdzie wśród ubrań dla ośmiolatków znajdujemy biustonosze typu push-up czy majteczki typu stringi. Inny przykład to moda na wybory miss szkoły czy przedszkola, które z niewinnych zabaw zamieniają się czasem w prawdziwe zmagania „wampów” na wzór konkursów dla dorosłych. Wreszcie reklama i marketing, jak w tym przypadku, czyli eksponowanie dziecka w dwuznacznym kontekście w celu podniesienia sprzedaży swoich produktów. Wszystkie te działania łączy jedno: nieodpowiednie eksponowanie seksualności dziecka, przedstawiając małą dziewczynkę jako obiekt seksualny, małą kobietkę, którą cechują podobne atrybuty jak dorosłą kobietę, co jest oczywiście bzdurą.

Większość komentarzy dotyczących reklamy zawiera oburzenie, ale są i takie, że larum, jakie podniesiono wokół niej, jest przesadą...

Dość uważnie śledzę dyskusję wokół tego tematu i z mojej obserwacji wynika, że, na szczęście, opinie twierdzące o przesadzie to pojedyncze przypadki, a ogromna większość komentatorów podziela nasz pogląd, iż przekroczono granicę smaku i etyki. Warto podkreślić, że jest to głos ponad podziałami, niezależnie od poglądów politycznych czy religijnych. Po prostu zjawisko seksualizacji dzieci ma bardzo konkretne negatywne konsekwencje dla ich rozwoju i coraz więcej osób rozumie, że to nie jest kwestia ideologii, ale zdrowego rozsądku.

Jakie mogą być konsekwencje seksualizacji dzieci?

Najbardziej niepokojącą i jednocześnie przerażającą jest tzw. społeczne oswajanie pedofilii. Jeżeli sami, na własne życzenie, prezentujemy dziecko w kontekście seksualnym, to niejako przykładamy rękę do rozumowania: mała dziewczynka niczym się nie różni od dorosłej kobiety, ma te same potrzeby, również seksualne. Jest to oczywista bzdura. Małe dzieci nie rozumieją, w czym biorą udział, nie odróżniają zabawy od rzeczywistości. Świetnie się bawią i nie widzą niestosowności w tym, co robią, zwłaszcza, że to sami dorośli zachęcają je do przebieranek. Zaś osoba dorosła z nieodpowiednimi skłonnościami widzi usprawiedliwienie dla swoich popędów, wyobraża sobie, że jest to norma, więc łatwiej przyjdzie jej przekroczenie granicy w rzeczywistości.

Jednak na tym lista konsekwencji się nie kończy. Amerykańska psycholog prof. Eileen Zurbriggen, przewodnicząca grupy roboczej przy amerykańskim towarzystwie psychologicznym, przygotowała obszerny raport o seksualizacji, który w zeszłym roku nasze stowarzyszenie przetłumaczyło i opublikowało. Omawiane są tam różnorodne konsekwencje zjawiska: od spadku zainteresowania nauką i rozwojem osobistym przez nastroje depresyjne i spadek poczucia własnej wartości aż do takich dramatów, jak np. zaburzenia odżywiania.

To wszystko stwierdził zespół badaczy-naukowców na podstawie bardzo rzetelnej analizy wielu różnych badań przeprowadzonych na przestrzeni ostatnich 30 lat. To nie są kwestie estetyki czy wrażliwości, to twarde wyniki.

Oczywiście dodajmy, że mówimy tu o konsekwencjach całego zjawiska seksualizacji. Pojedyncza reklama rajstop nie będzie miała takiego dramatycznego skutku, jednak jest świetnym przykładem pokazującym, na czym polega problem.

Wszystkie osoby zainteresowane szerzej tym zagadnieniem i naszą akcją zachęcam do odwiedzenia strony www.twojasprawa.org.pl, gdzie w zakładce „nasze działania” znajduje się link „Konferencja Odebrana Niewinność”. Można tam znaleźć przytoczone raporty oraz obejrzeć obszerne nagrania ekspertów o zjawisku seksualizacji, o tym, jak się objawia i jakie może mieć konsekwencje. Można też oczywiście wziąć udział w akcji.

Ostatnio oglądałam program, z którego wynika, że do poradni psychologicznych w Polsce coraz częściej zgłaszają się rodzice ośmiolatków, bo ich dzieci uzależnione są od pornografii komputerowej. Według danych Instytutu Profilaktyki Zintegrowanej ok. 30% 15-latków raz w tygodniu korzystało z pornografii w internecie, a codziennie - 16% 14-latków i 11% 15-latków. To przerażające.

Niestety rzeczywiście odsetek dzieci i młodzieży regularnie korzystających z pornografii jest bardzo wysoki. Wynika to na pewno z wielu różnych czynników, ale jednym z ważniejszych jest po prostu ogromna dostępność tych treści. Warto jednak podkreślić jedną kwestię. W tych samych badaniach, na które się pani powołuje, młodzież proszono o ustosunkowanie się do stwierdzenia: „Uważam, że dostęp młodzieży do treści pornograficznych w internecie i w mediach jest zbyt łatwy”. Ponad 90% dziewczynek i 80% chłopców odpowiedziało „tak”. Co z tego wynika? Młodzież wysyła nam, dorosłym, czytelny komunikat: stworzyliście świat, w którym pornografia jest po prostu bardzo łatwo osiągalna i choć nam się to nie podoba, to skoro tak jest, korzystamy. Jednym z obszarów działania naszego stowarzyszenia jest dążenie do ograniczenia dostępności pornografii w internecie dla dzieci i młodzieży.

W styczniu tego roku rozpoczęliśmy dużą kampanię ph. „Chrońmy dzieci przed pornobiznesem”. Mamy już na koncie pierwszy duży sukces. W maju weszło w życie prawo zabraniające reklamy i promocji pornografii. Wierzymy jednak, że to dopiero pierwszy krok, potrzebujemy wielu stanowczych działań, aby ograniczyć skalę tego problemu.

Wszystkich konsumentów, którzy chcieliby nas wspierać w tych działaniach, zachęcam raz jeszcze do odwiedzenia naszej strony, gdzie znajduje się prosty formularz do zapisu do newslettera. Jest to podstawowy sposób komunikacji z naszymi sympatykami. W ten sposób mobilizujemy konsumentów do działania. Zachęcam też do polubienia naszego profilu na portalu facebook.

Jak do sprawy seksualizacji dzieci i młodzieży podchodzi się na świecie?

Jest to ponadnarodowy problem, zauważalny w wielu krajach. Znam bliżej sytuację w dwóch krajach, w USA i Wielkiej Brytanii, ponieważ to właśnie stamtąd przylecieli do nas eksperci na zeszłoroczną konferencję. Tamtejsza opinia publiczna dostrzega problem i stara się mu przeciwdziałać. Szczególnie pozytywny jest przykład Anglii, gdzie na zlecenie rządu powstał szereg opracowań diagnozujących sytuację, które zawierały m.in. konkretne rekomendacje, co można i należy zmienić. Premier David Cameron osobiście bardzo zaangażował się w ten temat i doprowadził do tego, że niemal wszystkie zalecenia z tych raportów zostały wdrożone w życie. To spowodowało dużą różnicę, choć oczywiście nie sprawiło, że problem zniknął. Chcielibyśmy jednak widzieć w Polsce podobną determinację, jaką mogli obserwować Brytyjczycy.

Jak my, rodzice, możemy chronić dzieci przed seksualizacją, treściami pornograficznymi? Dzisiaj większość nastolatków, a nawet kilkulatków ma dostęp do internetu, posiada telefony komórkowe z dostępem do sieci...

Otwiera pani temat na osobną, dużą rozmowę. Na rodzicach spoczywa główna odpowiedzialność za bezpieczeństwo i wychowanie dzieci. Działań, które warto podjąć, jest sporo, ale, mówiąc najogólniej, podzieliłbym je na trzy grupy: technologiczne, wychowawcze, obywatelskie. Działania technologiczne, czyli zabezpieczenie komputerów za pomocą specjalnych programów do tzw. kontroli rodzicielskiej. Można w ten sposób zabezpieczyć komputer, smartfon, tablet. Trudniej jest z innymi urządzeniami, które też mają dostęp do sieci, np. konsole do gier czy telewizory SmartTV. W tym wypadku najlepszym rozwiązaniem jest założenie odpowiedniego zabezpieczenia na poziomie tzw. routera, czyli urządzenia rozdzielającego w domu sygnał od operatora. Wymaga to pewnych umiejętności, ale znajomy informatyk z pewnością sobie z tym zadaniem poradzi.

Zabezpieczenia technologiczne są niestety niedoskonałe i bardziej zdeterminowana osoba znajdzie sposoby, aby je obejść. Dlatego równie istotny jest aspekt wychowawczy, czyli rozmawianie z dzieckiem o zagrożeniach w sieci, o seksualności, również na tzw. trudne tematy. Dziecko jest istotą z natury ciekawą, nie liczmy więc, że wystarczy nasz kategoryczny zakaz. Jeżeli nie znajdzie u nas odpowiedzi na interesujące czy frapujące tematy, będzie szukać wśród znajomych lub właśnie w internecie. Pamiętajmy, aby unikać tonu moralizatorskiego, a szukać raczej rozmowy partnerskiej, pokazywać argumenty, tłumaczyć i wyjaśniać. Postawienie sprawy na ostrzu noża sprawi raczej, że dziecko będzie się bało nas pytać, więc mimowolnie popchniemy je do samodzielnych poszukiwań. Jest to po prostu generalne zalecenie, aby budować z dzieckiem więź opartą na zaufaniu, wzajemnym szacunku i poczuciu bezpieczeństwa.

Trzecią kategorią działań jest wspieranie takich działań, jakie organizuje nasze stowarzyszenie, czyli przedsięwzięć obywatelskich. Choć - jak powiedziałem - to na rodzicach ciąży podstawowa odpowiedzialność, nie oznacza to, iż powinni pozostawać w tych zmaganiach sami. Celem naszych akcji jest doprowadzenie do tego, aby przestrzeń publiczna była bardziej przyjazna i bezpieczna.

Ostatnio stowarzyszenie Twoja Sprawa zwracacie uwagę na tzw. gwałt przez uszy. Na czym polega akcja?

Jedna z ostatnich naszych akcji to zachęcenie konsumentów do wysyłania apeli do nadawców radiowych - chodzi o 32 stacje - którzy w ciągu dnia, od 6.00 do 20.00, czyli w czasie chronionym, emitują reklamy tzw. suplementów diety wspomagających potencję. Można je usłyszeć np. przy śniadaniu. Gdybyśmy brali udział w rodzinnym obiedzie i dwóch leciwych wujów zaczęło publicznie opowiadać o swoich zaburzeniach erekcji i możliwych rozwiązaniach, większość z nas wstałaby zniesmaczona i po prostu opuściła pokój. Nie jestem pewien, czy tutaj możemy mówić o seksualizacji, choć pewnie też, ale bardziej nasz sprzeciw budzi po prostu niestosowność i niesmak, jaki te reklamy pozostawiają. Rozumiemy, że dla osób z takim problemem to poważna sprawa, ale na wszystko powinien być odpowiedni czas i miejsce. W marcu tego roku wyemitowano ponad 1,3 tys. takich reklam. Konsumenci mają prawo czuć się „gwałceni przez uszy”, bo po prostu nie sposób jest włączyć radio, aby nie usłyszeć czegoś o erekcji i seksie. Mamy nadzieję, że nasze apele okażą się i tutaj skuteczne.

Dziękuję za rozmowę.

Echo Katolickie 29/2014

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama