Kulinarna rewolucja

Edukacja kulinarna to najlepszy sposób na profilaktykę otyłości. Bo już niedługo przyjdzie nam się zmierzyć z tym problemem.

Edukacja kulinarna to najlepszy sposób na profilaktykę otyłości. Bo już niedługo przyjdzie nam się zmierzyć z tym problemem.

- Problemy żywieniowe w krajach wysoko rozwiniętych przybrały skalę do tej pory niespotykaną - podkreśla Grzegorz Łapanowski. - My, Polacy tyjemy dziesięć razy szybciej niż Amerykanie dzisiaj. Dogonimy ich w ciągu niecałych dziesięciu lat, jeśli natychmiast nie zaczniemy działać - alarmuje.

Kucharz - nauczyciel

Grzegorz Łapanowski dał się poznać nie tylko jako znakomity kucharz, ale także doskonały nauczyciel. W Kuchni TV prowadzi Ł'apetyt - program o tradycji i nowoczesności oraz dobrych produktach. Jego motto - żyję by jeść, gotuję by żyć - od lat wprowadza w czyn. Gotował od najmłodszych lat, w domu, kilkunastu restauracjach, m.in. z Kurtem Schellerem, Robertem Sową, Modestem Amaro. Jak podkreśla, to im i wielu innym zawdzięcza kulinarną wiedzę i pasję. A skąd pomysł, by uczyć o jedzeniu? - Przeraziło mnie to, co zobaczyłem dziesięć lat temu w Stanach Zjednoczonych - wspomina. - Byłem na obozie, gdzie pracowałem w kuchni i przygotowywałem jedzenie dla setki osób. Choć sam nie bardzo miałem wtedy pojęcie o gotowaniu, zaskoczyło mnie, że wszystko było przygotowywane z półproduktów. Żadnego gotowania zupy od podstaw. Dzieci nie znały smaku prawdziwego chleba, takiego pieczonego na zakwasie, domowego rosołu!

Z myślą o najmłodszych

G. Łapanowski o swoim najnowszym przedsięwzięciu - Szkole na widelcu - mówi, że jest spełnieniem marzeń. To projekt edukacyjny skierowany do szkół i przedszkoli, którego celem jest działanie na rzecz podniesienia jakości odżywiania w państwowych i prywatnych placówkach żywienia zbiorowego - by jedzenie było lepsze! Walczy też o to, żeby Polacy gotowali w domach. Bo czy pośpiech, zabieganie, coraz większa liczba obowiązków zwalniają nas ze zdrowego odżywiania?

- Żyjemy w historycznie ciekawym momencie - zauważa. - Z jednej strony potrafimy wykonywać skomplikowane operacje, mamy nowoczesne maszyny, wysyłamy maile, a z drugiej - taka podstawowa rzecz, jak żywienie, prawidłowe odżywianie stanowią dla nas problem - podkreśla G. Łapanowski i dodaje, że z naszą wiedzą w tym zakresie wcale nie jest tak źle, ale z jej praktycznym zastosowaniem już tak. Dlaczego ten obszar wiedzy, który przydaje nam się najczęściej, bo jemy przecież kilka razy dziennie, jest przez nas ignorowany? - W systemie edukacyjnym praktyki w tym zakresie brak - zauważa G. Łapanowski. - Oczywiście nie chodzi o to, by każdy był doskonałym kucharzem, ale przecież każdemu przyda się umiejętność ugotowania zupy czy skomponowania diety, aby była ona zgodna z prawidłami zdrowego żywienia - podkreśla.

Dorośli wzorem

Taka wiedza i umiejętności przydadzą się w dorosłym życiu, a także, gdy dzieci same zostaną rodzicami. Bo to, co podajemy najmłodszym na talerzu, naprawdę ma ogromne znaczenie. Na pytanie, czy w Polsce dzieci są właściwie odżywiane, G. Łapanowski bez wahania przytacza badania. - Wynikało z nich, że w Polsce tylko 20% dzieci jest odżywianych prawidłowo i ma zapewnione wszystkie niezbędne składniki odżywcze. Natomiast aż 80% rodziców twierdzi, że odżywia swoje dzieci prawidłowo - wylicza i dodaje, że - niestety - jesteśmy w pierwszej piątce najbardziej otyłych Europejczyków, jeśli chodzi o nastolatki. Okazuje się również, że dynamika wzrostu otyłości i nadwagi jest dziesięciokrotnie większa niż w Stanach Zjednoczonych. Przyszłość też nie rysuje się optymistyczne, bo w perspektywie zaledwie dziesięciu lat dogonimy Stany Zjednoczone pod względem otyłości i nadwagi.

A co o żywieniu w placówkach edukacyjnych sądzą eksperci? W szkołach - niestety - dieta dzieci jest uzależniona od przetargów. - Najczęściej wybierane są więc dostawy najtańszych produktów lub usług cateringowych - zauważa G. Łapanowski. Kupujemy tanie jedzenie, które jest niskiej jakości, a potem musimy się borykać z kosztami naprawiania efektów złej diety. - Dziś roczny budżet Narodowego Funduszu Zdrowia to 67 mld zł, a w perspektywie najbliższych 17 lat koszty otyłości i nadwagi i chorób z nimi związanych wzrosną do 100 mld zł rocznie! My takich pieniędzy w budżecie państwa nie mamy i mieć nie będziemy - puentuje.

Ciasto zamiast batonika?

Na pytanie, jakie są najczęstsze błędy żywieniowe w przypadku dzieci, G. Łapanowski bez wahania odpowiada: za dużo soli, cukru, tłuszczu i żywności wysoko przetworzonej. - Sól, cukier i tłuszcz, dostarczane w zbyt dużej ilości, powodują nie tylko otyłość i nadwagę, ale całą masę chorób żywieniowo zależnych, których dziś diagnozuje się ok. 200 - podkreśla i dodaje, że szkodzą słodycze wysoko przetworzone, nie te domowe, robione samodzielnie. - Ciasto pieczone w domu jest zdecydowanie lepsze od batoników, słodzonych napojów, chipsów - wylicza i zwraca uwagę na inne szkodliwe przyzwyczajenia, czyli tzw. domowy fast food: kostki rosołowe, gotowe bazy do sosów itp. - Nasze prawo pozwala dodawać do jedzenia aspartam, czerwień koszelinową i wiele innych szkodliwych substancji - zauważa. - Mam w ręku babeczki z czekoladowymi kamyczkami i w samej posypce jest m.in.: siedem barwników, E-100, E-120, E-171, guma arabska, szelak, tłuszcz roślinny i wiele więcej! Tylko w posypce! Nikt mi nie wmówi, że to jest bezpieczne dla dzieci. To skandal, że te produkty są opodatkowane tak samo, jak sok ze świeżo wyciśniętych owoców - dodaje. - My dziś, wiedząc, jakie są konsekwencje złego odżywiania, wkrótce będziemy ponosić coraz większe koszty ekonomiczne i społeczne, jeśli nie zmienimy swoich nawyków i przyzwyczajeń - alarmuje.

Nie znam - nie lubię

Osoby cierpiące na choroby żywnościowo zależne często są wykluczone społecznie, mają obniżoną sprawność nie tylko fizyczną, ale też psychiczną. Mają gorsze szanse życiowe. - Źle odżywiając się, wychowujemy pokolenie mniejszych szans - zaznacza G. Łapanowski. - Jeśli myślimy o innowacyjnej gospodarce, o konkurencyjnym społeczeństwie, to dobre żywienie musi być immanentnym elementem całego procesu. A dziś tych działań zorientowanych na promocję zdrowego odżywiania naprawdę jest niewiele - zauważa.

Nawyki żywieniowe, jak większość zachowań, wynosimy z domu. I tu jest dla nas szansa. Ponieważ dzieci wzorują się na dorosłych, warto przyjrzeć się, jaki stosunek do jedzenia mamy my sami. - Jedzenie może i powinno być przyjemnością - podkreśla G. Łapanowski. - Ono może być fascynujące, pasjonujące, kreatywne. Powstaje tylko pytanie: jak zarazić tą pasją nowych ludzi?

- Warto z dziećmi wybrać się na targ lub do rolnika, żeby pokazać, skąd się bierze mleko, jajka - G. Łapanowski wylicza rzeczy tylko z pozoru oczywiste. - Warto pokazać im, w jaki sposób upiec ciasto, ugotować zupę. Świat przypraw jest niesamowity, można maluchom pokazać, skąd się biorą, jak powstają, jaka była ich historia. Poprzez jedzenie można uczyć historii, geografii, biologii, chemii, zarządzania, a nawet etyki. Jedzenie nie musi być tylko i wyłącznie jedzeniem, ale sposobem na pokazywanie i tłumaczenie otaczającej nas rzeczywistości - puentuje. JAG

3 pytania

Ula Łapanowska

„Szkoła na widelcu”

Skąd pomysł warsztatów, podczas których szkoli się osoby odpowiedzialne za żywienie w szkołach i przedszkolach?

Jesteśmy tym, co jemy, a niestety coraz częściej nie wiemy, co jemy. Warsztaty Szkoły na Widelcu to antidotum na naszą rosnącą obojętność wobec zasad żywienia zarówno w przedszkolach, szkołach, jak również w domach. Każdy z nas w swoim otoczeniu ma chociaż jedną osobę, która cierpi na nadwagę czy otyłość. Tych osób będzie więcej. Podczas naszych warsztatów staramy się krok po kroku pokazywać co i jak jeść. Skierowane są one zarówno do dzieci (nasi najmłodsi kucharze miewają trzy lata), ale również do nastolatków, rodziców, kucharek szkolnych czy dyrektorów. Pragniemy dzielić się wiedzą, inspirować i wspólnie działać.

Jak wyglądają takie warsztaty?

Warsztaty SNW to zabawa i nauka w jednym. Staramy się, żeby nasze zajęcia zawsze składały się z dwóch części. Podczas tej pierwszej - teoretycznej - wprowadzamy dzieci w świat kulinariów, zastanawiamy się, skąd wzięły się produkty, których będziemy używać, jak smakują czy jak wybrać te najświeższe. W drugiej części przechodzimy do najbardziej emocjonującego dla dzieci zadania, czyli gotowania. To wtedy zwykle przygotowujemy wspólnie dwa, trzy dania, które staramy się na koniec wspólnie zjeść. Ważne jest, żeby również wtedy rozmawiać o tym, co z przyrządzonych dań rzeczywiście dzieciom smakuje, a co według nich jest naszą wspólną kulinarną porażką. Dbamy również o to, żeby po warsztatach wspólnie z dziećmi posprzątać - to również uczy pewnej odpowiedzialności za swoje działania. Ale to tylko założenie - tak naprawdę każdy z naszych warsztatów to przede wszystkim ogromne wyzwanie, zarówno pod względem kulinarnym jak i logistycznym!

Czy władze placówek oświatowych i osoby odpowiedzialne za żywienie chętnie biorą udział w Waszych zajęciach?

Jako fundacja obserwujemy coraz większe zainteresowanie naszym projektem, głównie ze strony placówek oświatowych oraz osób zaangażowanych w edukację kulinarną na szczeblu lokalnym. Wciąż jednak pozostaje olbrzymie pole do działania. W naszą akcję chcielibyśmy zaangażować również działaczy na poziomie ogólnopolskim, stąd pomysł na nasz najnowszy projekt „Szkolne Smaki, czyli szkoły dobrego żywienia”. To seria konferencji w dziesięciu miastach Polski, podczas których będziemy dzielić się naszą wiedzą nie tylko z dziećmi, ale również z dyrektorami szkół oraz osobami odpowiedzialnymi w ich placówkach za żywienie. Naszym fundacyjnym marzeniem jest zbudowanie strony internetowej, która będzie pełniła rolę platformy wymiany doświadczeń i wiedzy dla wszystkich zainteresowanych edukacją kulinarną. Wciąż również staramy się pozyskiwać fundusze na nasze działania, a te w naszym publicznym budżecie są bardzo niewielkie. To nie zniechęca, to motywuje! NOT. JAG

Ty też możesz

Propagowanie zdrowego odżywiania i edukacja kulinarna w Polsce to ich misja i cel. Każdy może do nich dołączyć!

- Uwielbiam gotować z dziećmi, to powrót do korzeni - tak kulinarnymi spotkaniami z dziećmi zachwyca się Grzegorz Łapanowski, który prowadzi warsztaty Szkoły na Widelcu dla najmłodszych. Czym go zaskakują? Absolutnie wszystkim. - Można w nich wywołać ciekawość, na różne sposoby prowokować - wylicza. - Te najbardziej odważne pociągają za sobą innych, np. próbują truskawek z pieprzem lub z sosem balsamicznym. Oczywiście cześć dzieci powie, że to niedobre, ale znajdzie się dwóch lub trzech śmiałków, którzy spróbują - opowiada i podkreśla: to zupełnie naturalne, że musimy coś poznać, żeby to polubić. I taka jest filozofia naszych warsztatów: chcemy dzieciom pokazać jedzenie, smaki, zapachy, pozwolić je poznać, a dzięki temu - dać możliwość polubienia.

- Jesteśmy grupą ludzi których połączyła pasja i chęć zmiany w naszym otoczeniu - mówią członkowie zespołu Szkoły na Widelcu. - Zdrowie dzieci, to co i jak jedzą, jest dla nas bardzo ważne, dlatego postanowiliśmy integrować osoby zaangażowanych na rzecz edukacji żywieniowo-kulinarnej - podkreślają i zaznaczają, że realizując zajęcia teoretyczno-praktyczne chętnie dzielą się wiedzą z dziećmi, rodzicami, nauczycielami i personelem kuchennym. Wszystko po to, by pomóc dzieciom żywić się lepiej, przyczynić się do obniżenia otyłości i chorób dieto zależnych, a także czerpać radość ze zdrowego gotowania i wspólnego jedzenia

A ponieważ zdają sobie sprawę, że sami nie osiągną tyle, ile można razem, zachęcają do przyłączenia się: liczy się każda jednostka i organizacja! - Przez ostatnie lata naszej pracy uczyliśmy się i rozwijaliśmy, żeby dostarczyć gotowych i skutecznych metod oraz narzędzi do zdrowego odżywiania dzieci w przedszkolach i szkołach - dodają.

Więcej ciekawych informacji i skutecznych działań, a także gotowych scenariuszy zajęć z dziećmi można znaleźć na stronie www.szkolanawidelcu.pl. JAG

Echo Katolickie 22/2013

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama