Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata

Wspominając bohaterskich Podlasiaków, którzy udzielali schronienia Żydom


Agnieszka Wawryniuk

SPRAWIEDLIWI WŚRÓD NARODÓW ŚWIATA

Dla kogo ten chleb, mamo?

Wspominając bohaterskich Podlasiaków, którzy udzielali schronienia Żydom, nie można pominąć płk. Józefa Mironiuka. W młodości działał w AK, potem zrobił karierę w lotnictwie. Zmarł w styczniu 2010 r.

Józef Mironiuk pochodził ze wsi Jakówki. Wywodził się z licznej rodziny, miał siedmioro rodzeństwa. Kiedy w 1941 r. zmarł ojciec, chłopak musiał zadbać o resztę rodziny i całe gospodarstwo. Miał wówczas niecałe 20 lat. Przez całą wojnę działał w AK. Po ataku Niemiec na Związek Radziecki pomagał wujom w przeprowadzaniu jeńców radzieckich przez Bug. „To był pierwszy chrzest pomocy dla ludzi, którzy byli zagrożeni” - wspominał po latach. Kiedy w lipcu 1942 r. likwidowano getto w Białej Podlaskiej, jego wujek Mikołaj Iwaniuk (pisaliśmy o nim w poprzednim numerze), poprosił go o pomoc w zorganizowaniu schronienia dla uciekinierów z getta. Pierwsi Żydzi ukrywali się na terenie jego gospodarstwa tylko przejściowo.

Chleb dla myszy

Przez ponad 20 miesięcy w gospodarstwie Mironiuków mieszkali Motel i Szloma Goldszeft oraz Wolf Englender. Co jakiś czas do kryjówki przychodziła także Perla. Każdy z ukrywających się miał swój pseudonim, czyli polskie imię. Szloma był Jankiem, Motel - Mietkiem, Wolf - Władkiem a Perla - Perełką. Rodzina Mironiuków nie mówiła o nich najmłodszym dzieciom. Starsze były przekonane, że trójka mężczyzn to robotnicy. Pan Józef często opowiadał zabawną historię, którą dobrze pamiętał z tamtych lat. Kiedyś jego matka nie miała czasu, żeby pójść do stodoły i zanieść ukrywającym się w niej Żydom chleb. Wysłała więc tam dzieci, prosząc, żeby położyły bochenek na krześle. Ciekawe maluchy zaczęły pytać, dla kogo jest ten chleb. Matka nie namyślając się powiedziała, że dla myszy. Dzieciaki, posłuszne swojej rodzicielce, zaniosły chleb we wskazane miejsce, usiadły w kąciku i ... czekały, aż przyjdą myszy. Świeży bochenek pachniał tak bardzo, że końcu go zjadły. Tymczasem głodni Żydzi mogli tylko patrzeć na niczego nieświadome dzieci.

Uratował ich jego spryt

Żydzi mieszkali w trzech kryjówkach. Jedną zorganizowano w oddalonej od zabudowań stodole. Niestety, szybko została ona odkryta przez sąsiada Mironiuków. Koledzy pana Józefa z AK zagrozili mu, że jeśli cokolwiek powie Niemcom, poniesie ostre konsekwencje. Po tym epizodzie Żydów przeniesiono do składu na narzędzia gospodarskie. Obecność ludzi wyczuły jednak psy sąsiada. Ciągłe ujadanie mogło zwrócić uwagę okupantów. Trzecia skrytka znajdowała się w oborze. W dzień Żydzi przebywali na strychu, a w razie zagrożenia schodzili do ziemianki wykopanej w pomieszczeniu. Kiedy na posesję przychodzili Niemcy, Mironiuk szybko rozrzucał przed wejściem obornik, który tak skutecznie „neutralizował” wszystkie inne zapachy, że ich psy nie potrafiły niczego wykryć.

Czujność

Mironiukowie mieli problemy z organizowaniem pożywienia dla swoich gości. Dzięki wielu wysiłkom udało się jednak przezwyciężać ten kłopot. Pan Józef narzekał na ukrywających się Żydów, ponieważ musiał podwójnie czuwać nad ich bezpieczeństwem. Mężczyźni zachowywali się czasami bardzo lekkomyślnie. Pewnego razu, J. Mironiuk przechodząc obok stodoły poczuł silną woń wody kolońskiej. Okazało się, że użył jej Wolf. Gdyby przyszli wtedy Niemcy, byłoby po nich. Mironiuk tak bardzo się zdenerwował, że wylał na Żyda wiaderko z wodą.

Pan Józef do pomocy Żydom wykorzystywał także swoje znajomości w AK. Organizował dla nich ubranie i broń, a potem umieszczał w partyzantce. Takie postępowanie spotkało się jednak z dezaprobatą kolegów.

Dalsze życie

Kiedy w 1944 r. do Jakówek wkroczyły wojska radzieckie, Mironiuk chcąc uniknąć aresztowania uciekł ze swojej wsi. Wstąpił potem do wojska i służył w lotnictwie aż do emerytury. Zamieszkał w Krakowie i tam się ożenił. Nie było go w chwili, gdy Żydzi opuszczali kryjówkę. Cała trójka ocalała. Bracia Goldszeft wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych, zaś Wolf wyjechał do Argentyny. Kontakt z panem Józefem utrzymywała tylko Perla. Odwiedzała go w Krakowie i zapraszała do siebie do Stanów. Mironiuk pojechał do niej dopiero na emeryturze. Na wniosek wszystkich ocalonych, w 1989 r. otrzymał tytuł Sprawiedliwego.

Pan Józef wielokrotnie opowiadał historię pomocy Żydom. Brał udział w spotkaniach z młodzieżą z całego świata, organizowanych przez Muzeum Galicja. Był aktywnym członkiem Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Zmarł 31 stycznia 2010 r. Został pochowany na cmentarzu w Janowie Podlaskim.

opr. ab/ab



Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama