Trzeba zabiegać o prawa rodziny

Trzeba zabiegać o prawa rodziny - apeluje Paweł Kwaśniak, koordynator projektu Samorządowej Karty Praw Rodziny. Z czym wiąże się jej przyjęcie?

Z Pawłem Kwaśniakiem, koordynatorem projektu Samorządowej Karty Praw Rodzin z ramienia koalicji organizacji prorodzinnych, rozmawia Kinga Ochnio.

Uczestniczył Pan w sesji Rady Miasta Siedlce, podczas której radni odrzucili Samorządową Kartę Praw Rodzin. Jak przyjął Pan ich decyzję?

Spodziewałem się, że rada, w której większość miejsc przypada klubowi odwołującemu się do wartości rodzinnych i konserwatywnych, przyjmie ten dokument. Wynik głosowania był zatem dla mnie rozczarowujący. Prawdopodobnie część radnych, którzy zagłosowali przeciw, uległa przeprowadzonej przez aktywistów LGBT akcji zniechęcania do przyjęcia karty. Trzeba podkreślić, że stosowane przez te środowiska oskarżenia nie mają nic wspólnego z prawdą. Zawierają one stały zestaw pomówień o sianie nienawiści wobec mniejszości seksualnych. Korzystając z okazji, zachęcam wszystkich do wczytania się w tekst dokumentu. Nie zajmujemy się w nim problemami osób dotkniętych homoseksualizmem. Karta, zgodnie z jej nazwą, przekłada na praktykę działań samorządowych zapisy konstytucji dotyczące ochrony i praw rodzin.

Trzeba pamiętać, iż w Siedlcach inicjatywa przyjęcia Karty nie wyszła od radnych czy zewnętrznych organizacji, lecz od samych mieszkańców! To rzadki w Polsce przykład obywatelskiego zaangażowania. Niestety, głos ponad 1,6 tys. siedlczan przepadł w konfrontacji z atakami środowisk LGBT. Szkoda, że władze miasta nie zorganizowały debaty społecznej na ten temat. My - jako organizacje pozarządowe, które przygotowały Kartę oraz inicjatorzy obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej - byliśmy i jesteśmy gotowi do spotkań i dyskusji. Bardzo rozczarowujący był również głos prezydenta oraz radnych, którzy pokusili się o swego rodzaju egzegezę Katechizmu oraz nauczania papieży w celu podważenia treści zapisanych w karcie. Chciałbym tutaj serdecznie podziękować ks. biskupowi Kazimierzowi Gurdzie za słowo skierowane już po głosowaniu do mieszkańców Siedlec, w którym wyraził rozczarowanie odrzuceniem karty, ale także nadzieję na kolejną próbę realnej ochrony rodziny przez siedlecki samorząd. W imieniu koalicji organizacji, które przygotowały kartę, wyrażam gotowość do wszelkiego wsparcia i pomocy mieszkańcom oraz radnym głosującym „za” w podjęciu tego dzieła.

Nie mógł Pan zabrać głosu podczas obrad i rozwiać wątpliwości radnych. Jak Pan skomentuje zarzut, że Karta dyskryminuje rodziny niepełne?

Ten zarzut również wynika albo z niezrozumienia zapisów zawartych w karcie, albo złej woli. SKPR postuluje po prostu urealnienie oświadczeń o statusie samotnego rodzica, które w obecnym stanie prawnym niejednokrotnie składane jest niezgodnie z prawdą, czyli przez osoby niewychowujące dzieci samotnie, tylko wraz z konkubentem. Taka osoba nie jest samotnym rodzicem i jako taka nie jest uprawniona do pobierania świadczeń dla samotnych rodziców. Postulat SKPR zbliża stan prawny do stanu faktycznego, ograniczając nadużycia, a nie dyskryminując tych, którzy pobierają to świadczenie na podstawie oświadczeń zgodnych z prawdą. Takie rozwiązanie zostało już wprowadzone w ramach programu 500+, gdzie od każdego rodzica wychowującego dziecko samotnie wymaga się złożenia dokumentu poświadczającego otrzymywanie świadczeń alimentacyjnych od drugiego z rodziców, o ile nie zachodzi jedna z określonych w ustawie sytuacji wyjątkowych (np. drugi rodzic jest nieznany lub nie żyje).

Pojawiały się też głosy, że skoro samorząd Siedlec był i jest przyjazny rodzinie, to po co właściwie ta karta?

We współczesnej kulturze, a także praktyce życia codziennego wielu państw Europy zachodniej i naszego kraju, coraz częściej występują ataki na rodzinę powodowane bardzo niebezpiecznymi ideologiami. Podważają one naturalny porządek społeczny, w którym mamy dwie płcie: kobiety i mężczyzny, zaś rodzina oparta na ich małżeństwie, otwarta na przyjęcie i wychowanie dzieci, jest filarem ładu społecznego. Oczywiście, w Polsce mamy wiele miejsc, w których ten ład jest respektowany. Z drugiej strony jako organizacje społeczne mamy szereg sygnałów z różnych stron Polski o wchodzeniu do szkół, przedszkoli organizacji, które proponują prowadzenie z dziećmi czy młodzieżą tzw. lekcji równościowych albo zajęć z tolerancji. Niestety, bardzo często podczas nich prowadzona jest ordynarna edukacja seksualna w zupełnym oderwaniu od takich pojęć, jak miłość czy odpowiedzialność. Dominuje hedonizm i użycie drugiego człowieka do zaspokojenia swoich potrzeb. Z wielu miejsc mamy sygnały, że dyrektorzy placówek edukacyjnych nie zwracają się do rodziców o wyrażenie zgody na udział ich dzieci w takich zajęciach. A jest to podstawowy obowiązek pedagogów. Karta zatem zobowiązuje samorząd jako organ prowadzący do uwrażliwiania dyrektorów, nauczycieli i samych rodziców na te kwestie. Trzeba bowiem pamiętać, że w każdym tego rodzaju przypadku powinna zostać przedstawiona rodzicom pełna informacja na temat tego, w jakich zajęciach prowadzonych przez organizacje zewnętrzne ich dziecko miałoby wziąć udział oraz jakie treści będą tam przekazywane. Dopiero na tej podstawie rodzice powinni ustosunkować się do udziału ich dzieci w proponowanych zajęciach. Co więcej, Samorządowa Karta Praw Rodzin postuluje zamieszczanie na samorządowych stronach internetowych oraz w BIP informacji o tym, jakie organizacje zewnętrzne działają na terenie danej placówki edukacyjnej i jaki program realizują, tak by rodzice już na poziomie wyboru szkoły dla swojego dziecka wiedzieli, z jakimi treściami ich dzieci mogą się spotkać w danej placówce.

Nawet w najbardziej prorodzinnym samorządzie mogą pojawiać się radykalne grupy aktywistów, którzy próbują używać środków publicznych lub mienia publicznego do realizacji postulatów godzących w rodzinę i małżeństwo. Przyjmowana przez samorządy SKPR stanowi punkt odniesienia, na który organy samorządu mogą się powołać, aby uniemożliwić prowadzenie szkodliwych działań. Ponadto przyjmowanie SKPR przez coraz większą liczbę samorządów może zachęcać do działania także pozostałe, gdzie problem z kwestionowaniem tożsamości małżeństwa i rodziny może być poważniejszy.

Jak wygląda świadomość rodziców dotycząca tego, jakie treści przekazywane są ich dzieciom podczas zajęć prowadzonych przez organizacje zewnętrzne?

Najczęściej rodzice są zaskakiwani udziałem ich dzieci w deprawujących zajęciach. Dowiadują się już po fakcie, że ich dziecko brało udział w lekcjach, które wywołały w nim niepokój. Często tzw. edukatorzy seksualni nalegają, aby w prowadzonych przez nich lekcjach nie brał udziału nauczyciel pracujący w danej placówce. Oczekiwanie to uzasadniają koniecznością wprowadzenia luźnej atmosfery i nieskrępowanej dyskusji. Dyrektorzy jednak nie powinni zostawiać powierzonych ich opiece młodych ludzi na pastwę osób, które będą im przekazywały treści niemoralne. Przyjęcie karty przez dany samorząd, który jest organem prowadzącym placówek edukacyjnych, to działanie prewencyjne wobec tego typu zagrożeń. Stanowi też pomoc dla dyrektorów i nauczycieli w honorowaniu pierwszorzędnej roli rodziców w procesie wychowania ich własnych dzieci. Pamiętajmy, że szkoła pełni w tym obszarze jedynie rolę wspierającą. Jasno o tym mówi ustawa oświatowa.

Do tej pory Samorządową Kartę Praw Rodzin przyjęło 37 samorządów. Wiele z nich boryka się z ogromnym hejtem.

Trzeba dokonać pewnego wyjaśnienia. W ubiegłym roku samorząd w Warszawie przyjął tzw. kartę LGBT+, a ulicami szeregu polskich miast przechodziły tzw. parady równości, podczas których parodiowano np. Mszę św. czy procesje eucharystyczne. W reakcji na to niektóre samorządy, bardzo słusznie, zaczęły przyjmować stanowiska przeciwko szerzeniu ideologii LGBT. Niedługo potem organizacje społeczne, które reprezentuję, przedstawiły Samorządową Kartę Praw Rodzin, która ma na celu upodmiotowienie roli rodziny w życiu wspólnot samorządowych, większą dbałość o jej bezpieczeństwo oraz promowanie kultury prorodzinnej. Aktywiści organizacji LGBT odsądzają od czci i wiary samorządy które przyjmują zarówno stanowiska przeciw szerzeniu ideologicznych konstrukcji politycznego ruchu homoseksualnego, jak również Samorządową Kartę Praw Rodzin.

W wielu miejscach pojawiły się tabliczki z napisem „strefa wolna od LGBT”...

Należy podkreślić, że prowokacyjne umieszczanie tych tabliczek przy wjazdach do niektórych miejscowości zorganizowali aktywiści LGBT! Zdjęcia z akcji umieszczali zaś w internecie. Te happeningowe działania spowodowały, że zarówno w Polsce, jak i zagranicą prorodzinne samorządy spotykają się z kłamliwym piętnowaniem. Nikt w Polsce nie tworzy żadnych „stref wolnych od LGBT”. Część samorządów próbuje zaś dbać o to, by chronić lokalne wspólnoty przed planową deprawacją oraz afirmować rodzinę. Warto zatem zajrzeć do polskiej konstytucji, by się przekonać, że w naszym prawie rodzina jest opisana jako związek kobiety i mężczyzny i ma prawo do szczególnej ochrony. Konstytucja chroni też życie rodzinne, prawo do wychowania dzieci przez rodziców zgodnie z przekonaniami, a także dzieci m.in. przed demoralizacją. Działania aktywistów LGBT podważające naturalne różnice płciowe pomiędzy kobietami i mężczyznami czy też wartość rodziny są zaś działaniami wywrotowymi. Wrzucają one Samorządową Kartę Praw Rodzin do głębokiego worka z napisem „homofobia” i „nienawiść”. W związku z tym kilka atakowanych samorządów, pragnąc bronić dobrego imienia, postanowiło wejść na drogę sądową przeciwko aktywistom, którzy publicznie oskarżają je o sianie nienawiści. Niezwykle istotne jest bowiem, aby nie ulec działaniom szkalującym, lecz spokojnie i odważnie budować przyszłość w oparciu o zasady wyrosłe na gruncie naszej kultury i cywilizacji. Dlatego zapraszamy wspólnoty lokalne, organizacje społeczne i samorządowców do wspólnej, wytrwałej pracy na rzecz rodzin. Przyszłość świata to przecież rodzina - zadbajmy więc o nią w naszych małych ojczyznach.

opr. nc/nc

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama