Okna życia szansą na życie

W obawie przed delegalizacją okien życia

Niewielkie okienko, a może uzdrowić niejeden ludzki los. Takimi słowami określa się ideę okna życia. To miejsce, gdzie matka anonimowo i bez żadnych konsekwencji prawnych może zostawić swoje nowo narodzone dziecko. Tymczasem pojawiły się głosy o likwidacji okien życia. Co ciekawe z inicjatywą taką wyszedł Komitet Praw Dziecka przy ONZ.

Wszystko zaczęło się od wypowiedzi Marii Herczog, węgierskiej socjolożki i członka Komitetu Praw Dziecka przy ONZ. W rozmowie z „Jewish World Review” stwierdziła, że „okna życia nie służą najlepszemu interesowi dziecka lub matki”. Argumentowała, że dziecko ma prawo znać swoich biologicznych rodziców, a okna życia to prawo naruszają. Poza tym, zdaniem socjolożki, miejsca te zachęcają do pozostawiania dzieci bez należytej opieki medycznej. Działaczka zapowiedziała, że Komitet Praw Dziecka przy ONZ zwróci się z prośbą do Parlamentu Europejskiego o delegalizację okien życia.

Prawo do życia-prawem najważniejszym

Stanowisko w tej sprawie zajęła Caritas Polska, która od 2006 r. utworzyła w naszym kraju 50 okien życia. - Życie jest wartością fundamentalną i jego obrona ma pierwszeństwo przed innymi prawami. W oknach życia ratuje się istnienie niewinnych istot, zapewniając im natychmiastową opiekę medyczną i socjalną, a następnie miłość rodzicielską. Nie rozumiemy, jak można podważać sens istnienia takich miejsc - mówi ks. Marian Subocz, dyrektor Caritas Polska. - Nie zachęcamy do porzucania dzieci, ale przekazujemy komunikat: jeśli z jakichś względów nie możesz wychować swojego dziecka, to masz alternatywę przed pozostawieniem noworodka w śmietniku czy na klatce schodowej. Pomagamy nie tylko dziecku, ale i zdesperowanej matce, która mimo wszystko ma pewność, że noworodkowi nie stanie się krzywda - podkreśla, dodając, że przez sześć lat funkcjonowania w Polsce okien życia udało się dzięki nim uratować ok. 50 dzieci. Prawie wszystkie trafiły do rodzin adopcyjnych. Jedna z historii zakończyła się nietypowo - 18-letnia matka oraz babka pozostawionej w Kielcach 4-tygodniowej dziewczynki zmieniły decyzję i zgłosiły się po nią. Ks. Subocz zapowiada, że Caritas Polska będzie bronić okien życia. Dzięki nim na całym świecie ocalono setki dzieci.

Warto czuwać każdego dnia

- Cieszymy się, kiedy dziecko pojawia się w oknie, bo gdyby nie było takiego miejsca, maluch prawdopodobnie już by nie żył. Jednak radość zawsze poprzedza smutek. Bowiem matka, która oddaje swoje dziecko, musi znajdować się w bardzo trudnej sytuacji. Dlatego nie można potępiać czy osądzać jej zachowania. Najważniejsze, że zdecydowała się urodzić swoje dziecko, a nie pozbyła się go w jakiś bestialski sposób - powiedziała mi dwa lata temu, gdy przygotowywałam tekst o mającym wówczas powstać w Siedlcach oknie życia, s. Cherubina, przełożona Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu przy ul. Przybyszewskiego 39 w Krakowie. To właśnie tam sześć lat temu utworzono pierwsze w Polsce okno życia. Od tamtej pory dzwonek świadczący o jego otwarciu zabrzmiał aż kilkanaście razy, zwykle w godzinach wieczornych albo nocnych. - To dla nas zawsze pełen napięcia, wyjątkowy moment - opowiadała s. Cherubina. - Przerywamy wtedy wszystkie prace i biegniemy do pokoju, żeby sprawdzić, co się stało. A nawet, kiedy dzwonek nie dzwoni, kilka razy dziennie chodzę i sprawdzam, także w nocy, czy przypadkiem ktoś do okna nie położył maleństwa. Boję się, że kiedyś mogę nie usłyszeć, albo dzwonek nie zadzwoni, a dziecko będzie na mnie czekać. Modlę się do Matki Bożej: „Ty czuwaj, Matko, nad dzieckiem do czasu, kiedy ja przyjdę. Nie pozwól, by stała się mu krzywda” - podkreślała nazaretanka, dodając, że dziecko, które trafia do okna życia, niemal natychmiast przewożone jest do szpitala, bo maluchy są w różnym stanie: urodzone w szpitalu lub w warunkach domowych, ubrane bądź nie, niejednokrotnie wyziębnięte. S. Cherubina mówiła, że czasem w beciku rodzic zostawia jakiś liścik, usprawiedliwienie. Tak było w przypadku Kacperka, którego nazaretanki znalazły w oknie życia 4 grudnia 2007 r. - Przy dziecku była karteczka: „Kacperku, przepraszam Cię. Kocham. Twoja Mama”. W beciku znajdował się też obrazek św. Michała - opowiadała s. Cherubina, dodając, że dla tych uratowanych maluchów warto czuwać każdego dnia.

Zatem najwymowniejszy dowód na to, jak bardzo okna życia są potrzebne, to owe kilkadziesiąt dzwonków, które zabrzmiały w całej Polsce. Obwieściły one bowiem nowe „narodziny” tych, którym pozornie nie dane było przeżyć.

Mają wybór

Od dwóch lat okno życia funkcjonuje również w siedleckim domu dziecka przy ul. Daszyńskiego 10. - Dzięki temu zarówno matki, jak i dzieci mają wybór - podkreśla Katarzyna Graniszewska, dyrektor Domu Dziecka „Dom pod Kasztanami”. - Choć w naszym oknie nie porzucono jeszcze dziecka, to pomysł likwidacji tych miejsc uważam po prostu za głupi. Zwolennicy tych planów twierdzą, że przez okna życia dzieci tracą tożsamość, a powinny mieć prawo do wiedzy o własnym pochodzeniu. Tymczasem prawda jest taka, że jeśli matka nie wyrazi zgody na spotkanie z dzieckiem, gdy np. podejmie ono decyzję o odszukaniu biologicznych rodziców, to i tak jej nie pozna - tłumaczy dyrektor, dodając, iż nawet jedno uratowane życie powinno być najmocniejszym argumentem za oknami życia. - Kobiety, które zostawiają w nich swoje dzieci, są zdesperowane. Co zrobią, jeśli okna zostaną zlikwidowane? - pyta K. Graniszewska.

Rozwiązanie nie idealne, ale często jedyne

„Kiedy Bóg drzwi zamyka, to otwiera okno” - pisał poeta ks. Jan Twardowski. Słowa te również oddają ideę okien życia. Dlatego nie rozumiem argumentacji Magdaleny Środy, która nazwała okna życia reliktem epoki Dickensa, gdy dzieci traktowano jak przedmioty. Zdaniem byłej pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, w XXI w. najmłodsi członkowie naszego społeczeństwa powinni mieć nie tylko prawo do przeżycia, ale też inne prawa, a wszystko to, czego nie mogą zrobić rodzice, powinno zapewnić państwo.

Problem jednak polega na tym, że akurat w tej materii przeróżne instytucje niekoniecznie kwapią się do pomocy, stosując zwykle tzw. spychologię. Gdyby było inaczej, być może nie mielibyśmy tragedii z Hipolitowa, Będzina czy sprawy Katarzyny W.

Nie zgadzam się również z pozostałymi argumentami M. Środy, która nazywa okna życia kuriozalną instytucją. Tymczasem dla zrozpaczonej matki jest to często jedyne rozwiązanie. Nie idealne, bo takie byłoby, gdyby każde dziecko mogło wychowywać się w pełnej, kochającej się i majętnej rodzinie.

Jednak, gdy zabraknie okien życia, istnieje ryzyko, że media coraz częściej będą informowały o znalezieniu martwych noworodków na śmietnikach czy w beczkach. Po co więc likwidować coś, co dobrze funkcjonuje i sprawdza się od lat?

MD
Echo Katolickie 50/2012

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama