What's your name?

Czy często zmieniamy nazwiska? Z jakich powodów ludzie decydują się na taki krok? Jakie procedury temu towarzyszą?

Od lat znany jest dowcip o małżonkach nazywających się: Anna Napierała i Adam Musiał. A o najpopularniejszym nazwisku w Polsce krąży fraza: „Tak czy owak, zawsze Nowak”. Nazwisko jest naszym identyfikatorem i dobrem osobistym szczególnego znaczenia. Ale co wtedy, gdy nam się nie podoba?

Nazwiska w Polsce zaczęły być powszechnie używane dopiero na przełomie XV i XVI w. Początkowo posiadane przez szlachtę, przeniosły się na „niższe” warstwy społeczeństwa. Pierwszymi nazwiskami były te tworzone od nazw rodzinnych siedzib i posiadłości. Z czasem stały się dziedziczne, gdyż wymagał tego coraz bardziej skomplikowany system administracji i dziedziczenia.

Obecnie zmiana nazwiska to sytuacja nadzwyczajna i może wystąpić wyłącznie z ważnych powodów. Dopuszcza się ją w przypadku osób, które posiadają nazwisko: ośmieszające lub licujące z godnością człowieka, bezprawnie zmienione czy o brzmieniu niepolskim. - Ludzie często mają podwójne obywatelstwo, a co za tym idzie, troszkę inaczej brzmiące nazwisko. Na Litwie był Kowalczykus, a w Polsce chce być Kowalski - wyjaśnia Tomasz Lipiński, zastępca kierownika Urzędu Stanu Cywilnego w Siedlcach.

Ja, Klaudiusz

Po wojnie PRL-owskie władze postanowiły spolszczyć większość brzmiących z niemiecka nazwisk, takich jak choćby Shmidt. Początkowo zmiany i ustalenia nazwisk przeprowadzane były wyłącznie na wniosek zainteresowanego. Od 1947 r. spolszczenie miało charakter przymusowy. - Władza ludowa nakłaniała, aby odciąć się od typowo niemiecko brzmiących nazwisk i imion, bo przecież Niemcy skrzywdzili naród polski, jak zatem można nosić takie personalia? - mówi T. Lipiński. I tak w wyniku specjalnego rozporządzenia z niemieckiego Klausa powstawał polsko brzmiący Klaudiusz. - Mój teść urodził się w 1940 r. w Wójtowej Wsi pod Opolem, obecnie w granicach administracyjnych Opola. Ze względu na miejsce oraz okres urodzin nadano mu imiona Karl Heinz. Potem jednak jego imiona zostały spolszczone na Karol Henryk - wspomina pan Stanisław.

- Z punktu widzenia obecnych przepisów prawnych, tamte zmiany są określane jako bezprawne. Jeżeli przyjdzie do mnie człowiek i udowodni, że kiedyś miał inne nazwisko, które potem zostało mu zmienione, i pokaże świadczące o tym dokumenty, a data będzie zbieżna z obowiązującym przed 60 laty przepisem, to wtedy wracamy do niemieckiego Schmidta - zapewnia zastępca kierownika siedleckiego USC.

Małolepszy Burek

Na pewno wielu z nas kojarzy scenę z filmu „Chłopaki nie płaczą”, kiedy policjant rozmawia z bohaterem granym przez Pawła Deląga: - Pan... Jarosław Psikutas. - Panie, widzisz pan tam „s” na końcu?! No to proszę czytać dokładnie! - Faktycznie, nie ma „s”. W takim razie: Psikutas bez „s”.

Początkowo na nazwisko składała się nazwa zawodu bądź cecha charakteru. W dawnych czasach to właściciel ziemski na dworze zapisywał, kto jak się nazywa, a potem przekazywał urzędnikowi albo księdzu przy chrzcie. Jeśli dziedzic okazał się rubaszny, nazwiska też bywały śmieszne. - Jeżeli ktoś przychodził i mówił, że jest z konkretnego rodu, nie było problemu z nazwiskiem. Ale jeśli trafił się osobnik, jak to mówią Rosjanie, „bezprirodnyj”, to nadawało się nazwisko od nazwy wsi. A że trochę tych urodzeń było, więc musiano wymyślać nowe, często humorystyczne. Potem kolejni potomkowie je dziedziczyli - wyjaśnia T. Lipiński. Dopiero po II wojnie światowej wszędzie dotarła sformalizowana administracja.

Po wpisaniu w internetową wyszukiwarkę frazy „nazwiska ośmieszające” można znaleźć ich setki. Na jednej z takich list figurują takie nazwiska jak Małolepszy, Burek czy Kluska. Obok nich pojawiają się jeszcze „mocniejsze” personalia: Prukała, Męczywór i Spleśniały. - Przyszła do nas młoda dziewczyna o nazwisku Gorzała i koniecznie chciała je zmienić. Choć w tym przypadku dyskusyjne jest, czy można je nazwać ośmieszającym. W każdym razie, zapytałem ją, czy naprawdę chce się nazywać inaczej niż reszta rodziny. Jak to będzie wyglądało? I dziewczyna się rozmyśliła - wspomina T. Lipiński.

- Mieliśmy w liceum kolegę, który był prawdziwym geniuszem - opowiada Ola, dziś studentka. - Wygrywał wszystkie możliwe konkursy i olimpiady naukowe, ale wszyscy się z niego śmiali, bo jak na ironię miał na nazwisko... Ciołek. Deklarował jednak, że nigdy tożsamości nie zmieni.

Zdarza się, że wiele osób, których nazwiska budzą wesołość, pozostaje przy nich. Za przykład może posłużyć współczesny historyk literatury, którego książki są podstawową lekturą studentów, nazywający się Aleksander Fiut.

Prawa do Nowaka

Kiedy jednym nie podoba się oryginalne nazwisko, inni złorzeczą na to, że noszą najbardziej popularne. A tym ostatnim, według danych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, jest nazwisko Nowak. Skąd ta popularność? Tym słowem określało się bowiem w dawnych czasach kogoś nowego, przybysza, który właśnie osiedlił się we wsi czy mieście. Polacy często migrowali z miejsca na miejsce, uciekając przed wojnami czy w poszukiwaniu chleba, stąd Nowaków przybywało w szybkim tempie. - Nie myślałem o zmianie nazwiska, chociaż przydarzyła mi się śmieszna historia. Podczas jednej z wycieczek w grupie była Ewa Nowak, i któregoś razu przewodniczka wyczytując listę zażartowała: „Czy są państwo Nowakowie?” - mówi Jan Nowak, sprzedawca, i dodaje, że szybciej byłby skłonny do złożenia pozwu o naruszenie ustawy o ochronie danych osobowych. - Na większości wzorów pism czy blankietów widnieje przecież moje imię i nazwisko - śmieje się.

Być jak gwiazda

Najczęstszą okazję do zmiany nazwiska stanowi moment zawarcia małżeństwa. Regułą jest, że to żona przyjmuje nazwisko męża. Odwrotna możliwość występuje jedynie w sporadycznych przypadkach. - Czasami nowożeńcy rzucają monetą, kto ma przyjąć czyje nazwisko - śmieje się T. Lipiński. Jak zauważa zastępca kierownik siedleckiego USC, coraz rzadziej kobiety decydują się za to na nazwiska dwuczłonowe. - Po prostu myślą nowocześnie. W czasach przeróżnych formularzy i deklaracji nieracjonalne jest rozciąganie personaliów. Była nawet taka sytuacja, że pani wróciła z prośbą o skrócenie nazwiska, gdyż miała problemy ze zmieszczeniem się w blankietowych kratkach - wspomina.

Wahań co do tego, jak nazywać będzie się po ślubie, nie ma Edyta Wojtaszuk. - Zdecydowałam się na nazwisko męża. Teraz będę mogła poczuć się jak gwiazda - żartuje się przyszła pani Górniak.

Bond jest tylko jeden

Najczęściej do urzędów trafiają jednak osoby, które chcą zmienić nazwisko na takie, które używają. Wystarczy to tylko udokumentować. - Taka osoba idzie chociażby do lekarza, ten zakłada kartę na nazwisko, które poda. Wiadomo, że lekarz tego nie sprawdzi, chyba że będzie musiał wypisać L-4. Tym sposobem klient ma już jeden dokument. Może założyć skrzynkę mailową na dane personalia i już ma kolejny dowód. Sposobem może też być umówienie się z rodziną, aby przysyłali na określone nazwisko zaproszenia na komunię czy ślub. Wreszcie może przyprowadzić świadka, który potwierdzi, że dana osoba każe się tak tytułować - wylicza T. Lipiński.

Do historii przeszła historia listonosza z Radomska, który kilka lat temu postanowił zmienić swoje personalia na „James Bond”. Mężczyzna przedstawił w urzędzie świadków, którzy twierdzili, że znają go nie jako Rafała, ale właśnie jako Jamesa. Mimo to urzędnicy nie zgodzili się na taką zmianę danych i listonosz odszedł z kwitkiem.

Nazwisko męża, wtedy majątek

W ubiegłym roku do siedleckiego USC wpłynęło 35 podań o zmianę imion i nazwisk. Większość z nich rozpatrzono pozytywnie. - Pamiętam podanie, w którym kobieta prosiła o dodanie drugiego członu. Rodzina młodego nie chciała przepisać majątku, dopóki żona nie będzie nosiła rodzinnego nazwiska - wspomina T. Lipiński.

Do urzędów zgłaszają się także osoby, które z różnych powodów chcą zmienić ojcowskie nazwisko. - Przychodzi syn i mówi, że nie chce mieć nic wspólnego z ojcem, albo od lat nie ma z nim kontaktu i chce o nim jak najszybciej zapomnieć. W takim przypadku nie ma żadnych podstaw do tego, aby zmienić personalia - zwraca uwagę zastępca siedleckiego USC. Wniosek nie zostanie też raczej uwzględniony, gdy zechcemy nosić nazwisko historyczne, wsławione na polu kultury i nauki, działalności politycznej czy społecznej, chyba że posiadamy członków rodziny o tym nazwisku. - Nie spotkałem się z jakimś wydziwianiem w sprawie nazwiska. Z reguły jest to powrót do nazwiska poprzedniego, rodowego - podsumowuje T. Lpiński.

Coraz częściej zdarza się, że właściciele oryginalnych personaliów mimo wszystko nie decydują się na ich zmianę. W końcu zapamiętywalne i przykuwające uwagę nazwisko to w dzisiejszych czasach spory atut.

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama