Rodzina w krzywym zwierciadle

O tym, dlaczego tzw. związek partnerski nie może funkcjonować jak rodzina, a dziecko wychowywane w nim nie ma szans na normalny rozwój z Joanną Nowak, członkiem Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich, rozmawia Agnieszka Wawryniuk

O tym, dlaczego tzw. związek partnerski nie może funkcjonować jak rodzina, a dziecko wychowywane w nim nie ma szans na normalny rozwój z Joanną Nowak, członkiem Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich, rozmawia Agnieszka Wawryniuk.

Jakie mogą być skutki legalizacji związków partnerskich dla społeczeństwa?

W dalszej perspektywie legalizacja prowadzi do wykrzywienia społeczeństwa, ponieważ oznacza aprobatę pewnej dewiacji. Pojawi się nowa definicja rodziny. Zaakceptowane zostanie coś, co nie jest normą, ale przez to, że zostanie ustawowo przyjęte, stopniowo zacznie też wpływać na myślenie i przeorganizuje dotychczasowe wzorce społeczne. Może przenikać we wszystkie sfery naszego funkcjonowania społecznego: do przedszkoli, szkół, urzędów, szpitali. Nastąpi zaburzenie równowagi społecznej panującej dotychczas. Legalizacji związków homoseksualnych będą towarzyszyły też wszelkiego rodzaju ulgi, np. na mieszkania, kredyty i inne. Zachwiane zostaną też podstawowe wzorce męskości i kobiecości, co ogólnie wpłynie na problemy z tożsamością płciową. To odbije się przede wszystkim na ludziach młodych, którym obce będą jakiekolwiek wzorce kobiety i mężczyzny. Na pewno w takim krzywym zwierciadle szybko przedstawią świat media, chociażby we wszechobecnych reklamach, które najczęściej opierają się na stereotypach funkcjonowania małżeństwa i rodziny, a które w znacznym stopniu kreują nasze myślenie, pokazują nam, jak mamy żyć i kim być. Skutki mogą być naprawdę niebezpieczne, ponieważ niepostrzeżenie przenikną wszystkie sfery naszego funkcjonowania, wręcz spowodują rewolucję w naszym misternie tworzonym przez wiele lat systemie wartości.

Legalizacja związków homoseksualnych może pociągnąć za sobą możliwość adopcji dzieci. Dlaczego para ludzi o odmiennej orientacji nie może stworzyć prawdziwej rodziny?

Załóżmy, że może. I zacznijmy od podstawowych ról: Kto w tej rodzinie będzie żoną? A kto mężem? Kto ojcem? A kto matką? Kto „głową”? A kto „szyją”? Nikt z nas nie potrafi odpowiedzieć na te pytania. Można by pójść dalej, pytając, kto tak naprawdę będzie dzieckiem, a kto rodzicem. Musimy pamiętać o tym, że obecnie homoseksualizm jest w znacznej mierze efektem trudnych doświadczeń dzieciństwa lub okresu dorastania - związanych głównie z negatywnym doświadczeniem miłości w domu rodzinnym lub jej braku. Często homoseksualista funkcjonuje psychicznie jak dziecko. Takiej rodziny nie można więc nazwać prawdziwą, gdyż nie będzie ona spełniała swoich podstawowych funkcji - takich jak przekazywanie życia i nauka miłości. Związkowi homoseksualnemu nie towarzyszy prokreacja, a co za nią idzie - także dziedziczenie cech osobowościowych, klasowych. To tylko trzy z kilkunastu funkcji rodziny, których związek dwóch osób o orientacji homoseksualnej już z samych swoich założeń nie jest w stanie spełnić.

Czy dziecko w takich warunkach ma szansę na normalne wychowanie i rozwój?

Dziecko od początku swojego funkcjonowania w takich warunkach nie ma szans na normalny rozwój. Zaczynając od podstaw - np. do kogo ma mówić mamo, a do kogo tato? Nie ma mowy o tym, by w takiej „rodzinie” została zbudowana prawidłowa więź między dzieckiem a rodzicami, ponieważ kształtuje się ona już w pierwszych miesiącach życia, czyli tak naprawdę w łonie matki. Może nie do końca w świadomości dziecka, ale na pewno w świadomości rodziców. Nawet najlepiej zorganizowany, dojrzały i zalegalizowany związek partnerski nie jest w stanie w tej kwestii przeskoczyć natury. Miłość w relacjach rodzic-dziecko nie będzie miała znamion miłości matczynej, takich jak poczucie bezpieczeństwa, ciepło, pokarm, błogość, bliskość czy idące za tym zadowolenie. Ani też do końca ojcowskiej, która kieruje się pewnymi zasadami i wymaganiami, a przez to uczy kierować życiem. Te dwa rodzaje miłości powinny się wzajemnie uzupełniać, aby rozwój dziecka przebiegał prawidłowo. Jeśli od początku dziecko nie doznaje bezwarunkowej miłości matki, a zaraz potem wymagającej miłości ojca, nie ma też dojrzałego i zdrowego człowieka, lecz człowiek okaleczony psychicznie, np. bierny lub znerwicowany. Brak prawidłowych więzi rodzinnych może występować także w wielu rodzinach zbudowanych przez związki heteroseksualne, ale związki homoseksualne nie dają od samego początku żadnej szansy na normalny rozwój i wychowanie dziecka.

Kardynał J. Ratzinger w 2003 r. w dokumencie Kongregacji Nauki Wiary dotyczącym legalizacji związków między osobami homoseksualnymi pisał, że włączenie dzieci do takich związków oznacza dokonanie na nich przemocy...

Tak, to przemoc psychiczna, ponieważ dziecko jest w tych warunkach bezbronne, nie daje się mu szans na obserwowanie i doświadczanie więzi w rodzinie heteroseksualnej, prawidłowej więzi rodzinnej, jaka by ona nie była. Można więc powiedzieć, że dokonuje się gwałtu na psychice dziecka, które nie mając wyboru, musi doświadczać okaleczonych i wynaturzonych uczuć i relacji. Odbiera się mu możliwość korzystania z wzorców kobiecości i męskości. Upośledza jego funkcjonowanie społeczne, odbiera się mu wiele cech i atutów, które w sposób naturalny funkcjonują w prawidłowym systemie rodzinnym, takich jak miłość bezwarunkowa, dająca wysokie poczucie własnej wartości, czy miłość stawiająca wymagania, pozwalająca na rozumne korzystanie ze swojej siły. To tak jakby od pierwszych chwil życia zamykało się orła w kartonie, a potem wypuszczając po latach dziwiło, że nie jest w stanie latać - przecież jest silny i mógł się wyrwać; dlaczego nie wiedział jak to zrobić? Tak samo młody człowiek wychowywany w świecie relacji homoseksualnych nie będzie w stanie nigdy zbudować zdrowej rodziny, zostaje w ten sposób okaleczony na całe życie i to jest przemoc, której na nim dokonano.

Dziękuję za rozmowę.
Echo Katolickie 8/2010

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama