Bliżej Turcji niż Ameryki

Inwestycje zagraniczne - odzwierciedlenie polskiej gospodarki i społeczeństwa

W ostatnich tygodniach głośno było w Polsce o dwóch wielkich inwestycjach zagranicznych. Obydwie dotyczyły budowy dużych kompleksów architektonicznych. Bohaterem pierwszej jest turecko-polska spółka Epit & KRWZ, drugiej zaś amerykańska firma Tishman Speyer Properties. W ich historiach odzwierciedla się stan nie tylko gospodarki, lecz również życia publicznego w Polsce.

Turecki biznesmen Vahap Toy, właściciel spółki Epit & KRWZ, obiecał wybudować pod Białą Podlaską, nieopodal granicy z Białorusią, kompleks architektoniczny o wartości 6 mld dolarów. W ramach tego przedsięwzięcia zapowiedział powstanie wielkiego portu lotniczego, hotelu, kasyna, aqua parku, pięciu pływalni, stadionu olimpijskiego, lodowiska, hali widowiskowo-sportowej, toru Formuły 1, szpitala, elektrowni, filii parku rozrywki Jacksona, repliki cudów świata oraz wieży Eiffla, a także autostrady i linii szybkiej kolei do Warszawy.

Na tak wielką inwestycję potrzeba gigantycznych pieniędzy, tymczasem nie wiadomo, skąd miałyby one pochodzić. Sama firma Epit, turecki udziałowiec spółki, jest niemal nieznana w swoim kraju. Nie figuruje w spisach największych izb i stowarzyszeń biznesowych w Turcji. Co prawda prezes Vahap Toy zapewnia, że ma listy intencyjne od banków i firm ubezpieczeniowych z zapewnieniami finansowania przedsięwzięcia, żadnych szczegółów nie chce jednak ujawnić. Według tygodnika „Wprost”, służby specjalne, które sprawdziły Toya i jego wspólników, uznały, że nie stać ich na tak dużą inwestycję. Do podobnego wniosku doszły władze Gdańska (gdzie turecki biznesmen ubiegał się o podobną lokalizację) i ogłosiły, że projekt nie ma szans na realizację z powodu braku wiarygodności inwestora.

Wiarygodności Epit & KRWZ nie podnosi także fakt, że spółka jest zadłużona wobec wojska (które musiało dochodzić swych roszczeń sądownie) oraz Skarbu Państwa (na 4 mln zł plus odsetki za 7 lat zwłoki). Miała też zaległości wobec budżetu miejskiego Białej Podlaskiej, ale uległy one przedawnieniu.

Pomimo to w ubiegłym miesiącu minister ochrony środowiska Stanisław Żelichowski zgodził się na wycięcie pod turecką inwestycję 508 ha ochronnego lasu pod Białą Podlaską. Minister stwierdził co prawda, że „to, co obiecuje inwestor, to gruszki na wierzbie i bajeczki”, nie powstrzymało go to jednak od poświęcenia lasu.

W normalnych warunkach w tego typu strefie ochronnej rolnik nie ma szans nawet na otrzymanie zezwolenia na budowę stodoły. Tymczasem decyzja Żelichowskiego — jak ostrzega jego poprzednik na tym stanowisku Antoni Tokarczuk — może zachwiać równowagę ekologiczną w całym regionie. Decyzja ta jest o tyle dziwna, że w pobliżu Białej Podlaskiej znajduje się aż 86 tys. ha ziemi rolnej, którą można wykorzystać pod turecką budowę.

Kadry decydują

Wszystko wskazuje na to, że minister ochrony środowiska ugiął się pod presją zwolenników Toya. Do największych promotorów przedsięwzięcia pod Białą Podlaską należą m.in.: szef gabinetu politycznego Leszka Millera — Lech Nikolski z SLD oraz poseł Franciszek Stefaniuk z PSL. Wiceprezesem spółki Epit & KRWZ jest Ryszard Grabas, były I sekretarz ambasady PRL w Moskwie i attache handlowy PRL w Tiranie, zaś szefem rady nadzorczej i udziałowcem — Wiesław Huszcza, ostatni skarbnik PZPR i pierwszy skarbnik SdRP. Huszcza był związany z wieloma fundacjami i spółkami zakładanymi za pieniądze partii komunistycznej. W 1991 roku Włodzimierz Cimoszewicz powiedział, że „w końcówce PZPR gospodarkę finansową prowadzili Leszek Miller i Wiesław Huszcza. Ci ludzie obracali ogromnymi pieniędzmi, nie wiem, co się z nimi stało”.

Wśród współpracowników tureckiego biznesmena pojawiają się również inne osoby publiczne, np. Andrzej Kapkowski (w latach 1996-97 szef UOP z nadania SLD), Jerzy Rasilewicz (prezes Agencji Mienia Wojskowego) czy Andrzej Jaroszewicz (syn byłego premiera PRL).

Na angielskojęzycznych stronach internetowych spółka Epit & KRWZ pisze, że w inwestycję pod Białą Podlaską zaangażowane są trzy ministerstwa: transportu, obrony i skarbu.

Wiadomo, że Vahapa Toya popierają władze miasta i gminy Biała Podlaska, a także część władz wojewódzkich w Lublinie. Mają one nadzieję, że w regionie, w którym panuje 20-procentowe bezrobocie, turecka inwestycja pomoże znaleźć pracę 40 tysiącom ludzi. Wielu tamtejszych mieszkańców traktuje zresztą Toya jak dobroczyńcę i niemal męża opatrznościowego.

Odmienne zdanie o tureckim przedsięwzięciu ma Marek Biernacki, były minister spraw wewnętrznych w rządzie Jerzego Buzka, autor wydanej niedawno książki „Polska bez mafii”. W wywiadzie dla „Tygodnika Solidarność” powiedział on, że UOP już w 2000 roku przygotował raport na temat Vahapa Toya, zaś „inwestycja pod Białą Podlaską układa się w szereg wcześniejszych, dziwnych interesów tureckich w Polsce”.

W kontekście owych dziwnych interesów, które według niego zawsze miały powiązania ze światem politycznym, Biernacki stwierdził: „Polska w najbliższym czasie przystąpi do UE. Powinniśmy sporządzić system rejestracji komputerowej wszystkich podejrzanych transakcji, związanych z korupcją i praniem brudnych pieniędzy. Było to jedno z głównych zadań Głównego Inspektora Informacji Finansowej (GIIF). Prace nad tym systemem były zaawansowae za mojej kadencji, zostały wstrzymane przez Millera, jak zapowiedział, o kolejne dwa lata. Jeżeli dodamy do tego sprawę abolicji podatkowej, to układa się to w ciąg dziwnych zdarzeń, który ma na celu wypranie dużych kwot pieniędzy i wyczyszczenie kont osób prywatnych zamieszanych w machlojki finansowe”.

Jeśli dopowiemy, że wznoszenie wielkich betonowych budowli jest jednym z najskuteczniejszych sposobów prania brudnych pieniędzy, nie może dziwić stwierdzenie Marka Biernackiego, iż gdyby program GIIF był nadal realizowany, wówczas spółka Epit & KRWZ powinna znaleźć się w polu jego zainteresowań.

Budowniczowie World Trade Center

W tym samym czasie, kiedy turecki biznesmen uzyskiwał od władz polskich zezwolenia, o jakich nikomu innemu nawet się nie śniło, w Krakowie inny inwestor, tym razem amerykański, nie mógł wyegzekwować z władzami państwowymi ustaleń swojego kontraktu.

Zacznijmy jednak od początku. Tishman to firma z wielkimi tradycjami. Założona w 1898 roku, wyspecjalizowała się w budowie biurowców. W latach 60. wzniosła pierwszy na świecie ponad 100-piętrowy gmach: wieżowiec John Hancock w Chicago. Nowojorskie lotnisko JFK czy słynne wieże World Trade Center, zniszczone podczas zamachu 11 września 2001 roku, to również dzieło Tishmana.

W 1978 roku główni specjaliści firmy założyli Tishman Speyer Properties (TSP) — dziś jedno z największych przedsiębiorstw developersko-inwestycyjnych na świecie. TSP jest właścicielem tak znanych budynków, jak m.in. Rockefeler Center i Chrysler Building w Nowym Jorku. Amerykanie zbudowali też Messe Turm we Frankfurcie nad Menem — do niedawna najwyższy gmach w Europie, obecnie zaś finalizują największe inwestycje budowlane w Berlinie — Sony Center oraz Lehrter Banhoff. TSP jest firmą bardzo bogatą (jej aktywa przewyższają budżet Polski) oraz wiarygodną (według źródeł na Wall Street ma wysokie zdolności kredytowe). Największe światowe koncerny uważają za prestiż wynajmowanie dla siebie biur w budynkach Tishmana.

W firmie panuje zasada, że nie szuka ona sama lokalizacji, lecz czeka na zaproszenia z zewnątrz. Burmistrz Berlina kilkakrotnie przyjeżdżał do Nowego Jorku, by prosić TSP o wzięcie udziału w konkursie na zabudowę niemieckiej stolicy. Podobna oferta przyszła w 1997 roku z Krakowa. Miasto rozpisało konkurs na zabudowę okolic dworca PKP, dość zaniedbanych i raczej odstręczających turystów. Postanowiono wybudować nowoczesne centrum biur, handlu, rozrywki i punktów usługowych.

Brazylia — Polska 1:0

W 1997 roku komitet inwestycyjny TSP w Nowym Jorku podjął decyzję o ubieganiu się o dwie lokalizacje — w Sao Paolo w Brazylii i w Krakowie. Rok później firma wygrała konkurs na kompleksowe zagospodarowanie przydworcowych terenów, pokonując konsorcjum niemieckie i kilka spółek polskich. Tishman zapowiedział, że zainwestuje w stolicy Małopolski ok. 750 mln dolarów, a pierwsza część obiektów tzw. Nowego Miasta zostanie oddana do użytku już w 2003 roku.

Od tamtego czasu minęło kilka lat, a inwestycja nawet nie rozpoczęła się. Amerykanie nie są w stanie sforsować biurokratycznych barier, jakie zaczęły się przed nimi piętrzyć. Najwięcej czasu zabiera czekanie na uzyskanie odpowiednich zezwoleń od instytucji państwowych. Tak się bowiem składa, że większość terenów, na których ma być wybudowane Nowe Miasto, należy do firm państwowych, takich jak PKP, PKS czy Poczta Polska. Chociaż na przygotowanie inwestycji i pozyskanie gruntu Amerykanie wydali już ok. 90 mln zł., to jednak ostatnio zagrozili zaprzestaniem inwestycji i wycofaniem się z Polski.

Jeden z przedstawicieli TSP powiedział: „Żelazną zasadą w naszej firmie jest to, że nie dajemy łapówek. Jeżeli w jakimś kraju nie da się przeprowadzić wielkiej inwestycji bez korupcji, to z zasady z takiego państwa wycofujemy się i nie chcemy tam w ogóle robić interesów”.

Co ciekawe, Brazylia ma na świecie opinię kraju wysoce skorumpowanego, a jednak w Sčo Paolo, gdzie w 1997 roku (tak jak w Krakowie) TSP wygrał konkurs, inwestycja Tishmana została już ukończona.

Być może gdyby Amerykanie poszli po rozum do głowy i zatrudnili funkcjonariuszy PZPR/SLD czy innych skutecznych fachowców, wówczas nie tylko załatwiliby wszystkie formalności, lecz może nawet, kto wie, pozwolono by im wyburzyć część zabytków starego Krakowa...

Grzegorz Górny (1969), publicysta, reporter, producent telewizyjny, założyciel i redaktor naczelny czasopisma „Fronda" (od 1994). W latach 1994-2001 zrealizował ok. 150 audycji telewizyjnych „Fronda" dla Programu 1 TVP. Publikuje m.in. w „Rzeczpospolitej" i „Nowym Państwie".

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama