Przemycanie Słowa

Zarówno w krajach zachodu, jak i wschodu Słowo Boże nie może być przekazywane wprost, ale musi być przemycane - choć z zupełnie różnych powodów

Przemycanie Słowa

Na Zachodzie

Gdy kilka lat temu cała Polska nuciła refren utworu Piotra Rubika, pt „Psalm dla ciebie”, mało osób zdawało sobie zapewne sprawę, że recytuje słowa Pisma Świętego. Słynne „Połóż mnie na swym ramieniu, połóż jak pieczęć na sercu...” to werset wprost przeniesiony z Pieśni nad pieśniami. Podobne zaskoczenie pojawić się mogło u adeptów gry na gitarze. Grając i śpiewając „Tolerancję”, Stanisława Soyki, w pewnej chwili musieli trafić w tekście na chrystusowe, „Kto jest bez winy niechaj pierwszy rzuci kamień...”. Słowa Pisma Świętego od wieków inspirowały artystów. Malarze oraz kompozytorzy od pokoleń korzystali z bogactwa Biblii. W czasach dzisiejszych obserwujemy jednak nieco inne zjawisko. Wersety zaczerpnięte ze Starego lub Nowego Testamentu pojawiają się nie tylko w utworach muzyków, którzy podkreślają, że śpiewem chcą wielbić Pana. Do podobnych źródeł sięgają bowiem również  artyści, którzy wcale nie są kojarzeni z wiarą. bądź też muzycy komponujący utwory do super produkcji filmowych. Dowodem na prawdziwość powyższej tezy jest chociażby twórczość Mike'a Oldfielda. Artysta ten znany jest przed wszystkim z dzieł takich, jak „Dzwony Rurowe”, czy też „Voyager”. Złą popularność przyniosła mu w młodości skłonność do spożywania substancji psychoaktywnych. Okazuje się jednak, że płyta The Songs of Distant Earth, jaką wydał dokładnie dwadzieścia lat temu temu, rozpoczyna się w sposób, który zaskoczył wielu jego fanów. Oldfield zdecydował się, by wprowadzeniem do owej multiinstrumentalnej propozycji był prolog zaczerpnięty z Księgi Rodzaju. Jeszcze większe zdziwienie mogło pojawić się u części widzów w momencie, w którym wsłuchali się w muzykę, jaka towarzyszyła jednej z głównych scen filmu „Miasto Aniołów.” Dynamicznym dźwiękom podkreślającym wybór, jaki dokonuje w filmie główny bohater-anioł - towarzyszą coraz głośniejsze słowa: Zdrowaś Mario łaski pełna... Utwór ten skomponował do wspomnianej hollywoodzkiej produkcji zmarły rok temu Wojciech Kilar.

Nieoficjalnie

Zarówno w Polsce, jak i zagranicą mnóstwo jest zespołów, które wprost odwołują się do słów zaczerpniętych z Biblii. Część z nich, jak polski 2 Tm 2.3, czy też amerykański Luminate w swoich nazwach wprost odnoszą się do podobnej optyki. Przedstawione powyżej przykłady pokazują jednak nieco inny trend oraz rzeczywistość, jaką obserwujemy zarówno w Polsce, jak i na Zachodzie. Słowa Pisma Świętego stały się dla części twórców pewnym elementem towarzyszącym. Warto jednak dodać, że jest to element istotny. To on często stanowi główny element utworu. W Polsce usłyszeć wciąż można słowa Beaty Kozidrak wyśpiewującej „Dziesięć Przykazań to szczyt moich marzeń”. Treść oraz wartości religijne są tutaj jednak przemycane Słuchając np. Ryszarda Rynkowskiego, śpiewającego utwór „Trzy siostry”, kto by pomyślał, że mowa o głównych chrześcijańskich cnotach: Wierze, Nadziei i Miłości. Patrząc na podobne zabiegi warto zastanowić się, czy o Bogu nie można mówić wprost, czy słowa Pisma Świętego muszą być chowane w gąszczu innych zdań?

Śmierć za słowo

Odpowiedź na postawione pytanie nie musi być negatywna. Artysta, który decyduje się zwrócić uwagę, że w swoich tekstach czerpie z bogactwa Biblii, przez część fanów zostanie jeszcze bardziej doceniony, inni uznają, iż szkoda słuchać pieśni o religijnym tle. Podobne dywagacje wydają się jednak mało istotne w chwili gdy uświadomimy sobie, że na świecie nadal spotykamy kraje, gdzie Słowo Boże jest przemycane nie w przenośni, ale dosłownie.

By w pełni ukazać owo zjawisko, warto cofnąć się ponad pięćdziesiąt lat wstecz. Wtedy to pewien Holender, brat Andrew, zdecydował się podjąć ryzykowne działania w postaci nielegalnego przewożenia tysięcy egzemplarzy Pisma Świętego do krajów socjalistycznych. Swoje przygodny ukazujące również ogrom wiary opisał on w bestselerowej książce pt. „Boży przemytnik”. Dzięki jego działaniom powstała ogólnoświatowa organizacja Open Doors, której celem jest przede wszystkim wsparcie modlitewne oraz materialne prześladowanych chrześcijan.

Myli się ten kto twierdzi, że w czasach dzisiejszych nie przemyca się już egzemplarzy Biblii. Kraje takie, jak Korea Północna, Chiny, czy też ostatnio Irak, to miejsca, w których osoby czytające Pismo Święte mają świadomość, iż może to być ostatnia lektura ich życia. Przywołana organizacja,  cały czas przedstawia analizy i raporty dotyczące sytuacji chrześcijan cierpiących za swoją wiarę. To z podobnych opracowań wiemy, że znalezienie przy konkretnej osobie egzemplarzy Ewangelii, na terenie Korei Północnej, kończy się dla niej oraz jej całej rodziny skierowaniem do współczesnych obozów koncentracyjnych, w których strażnicy prześcigają się w wymyślaniu kolejnych rodzajów tortur.

Słowo żywe

Nie jest tajemnicą, że kultury zachodu i wschodu różnią się diametralnie. Okazuje się jednak, że bez względu na miejsce globu obserwujemy zjawisko przemytu Słowa Bożego. Z jednej strony mamy działania np. księży oraz katechetów, którzy bazując na słowach Ewangelii chcą przekazać, jak najwięcej treści, chcą zarazić wartościami oraz postawami. Mamy także artystów, którzy sięgają po biblijne wersety.. Widzą w nich niegasnącą inspiracje. Z drugiej strony widzimy, że w popkulturze coraz częściej pojawia się przymus, by o Bogu nie mówić wprost, aby nie ranić tych którzy nie wierzą lub, którzy już dawno temu stwierdzili, jak starożytni Grecy: „Posłuchamy cię innym razem”.  Jednocześnie na świecie mnóstwo jest miejsc, w których ludzie, by zapoznać się ze Słowem Bożym zmuszeni są działać poza prawem, muszą się ukrywać, chowając przemycone egzemplarze Biblii. W ich wypadku, w chwili odkrycia przez władze przemytu, owo „innym razem”, może już nigdy nie nastąpić.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama