W galerii handlowej

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (31/2008)

W galerii handlowej

s. Małgorzata Krupecka, urszulanka SJK

W galerii handlowej


Ostatnio wzbogaciłam swoje słownictwo o nowe wyrażenie: homo galericus. Chodzi, jak łatwo się domyślić, o galernika. Ale nie o galernika przykutego do galer, tylko o galernika z galerii handlowej. Czy to oznacza jakiś rodzaj kary, uwięzienia, niewolnictwa? Nie, raczej jest to pochwała zaradności. Chodzi mianowicie o kogoś, kto świetnie sobie radzi w labiryntach centrów handlowych, dostrzega i błyskawicznie interpretuje wszelkie strzałki, bezbłędnie znajduje to, co chce znaleźć — po prostu należy do tego świata, ma myślenie przestawione na funkcjonujący tam system.

Jest on przeciwieństwem osoby nieprzystosowanej, która na wielkich przestrzeniach marketów szybko się gubi, zaczyna cierpieć na zawroty i ból głowy, marzy o tym, żeby jak najszybciej uciec, i z tych świątyń ku czci bożka handlu wychodzi z poczuciem klęski: dała się nabrać na pseudopromocję, omamiona sugestywną reklamą kupiła nie to, co chciała, wydała więcej pieniędzy, niż planowała...

Za dobrze się zapowiadającego przedstawiciela gatunku homo galericus należy zapewne uznać 15-latka, który tydzień temu wystawił na sprzedaż na Allegro swoją 9-letnią kuzynkę, „bo go wkurzyła".

Gdy zastanawiałam się, jakie horyzonty poznawcze i interpretacyjne otwiera przede mną to nowe wyrażenie, radio relacjonowało sejmową dyskusję o drożyźnie. Właśnie któryś z posłów wywodził: „Nie mamy w Polsce drożyzny, choć to, co się z cenami dzieje, jest dotkliwe". Trzeba geniuszu homo galericus, żeby rozgryźć sens tej wypowiedzi, bo zwykła logika nie wystarczy.

Gdyby ktoś planował nową ekranizację fascynującej książki Umberta Eco „Imię Róży", powinien zrezygnować z biblioteki jako miejsca, w którym kryje się klucz do zagadki, a tym samym do zrozumienia świata, a przenieść akcję do gigantycznej galerii handlowej. Zwłaszcza że główny bohater przybywa przecież na miejsce akcji, aby wziąć udział w dyskusji o ubóstwie Chrystusa.

Słysząc, że aż 26 procent dzieci w Polsce - jak wynika z raportu Komisji Europejskiej - żyje w biedzie, przypominamy sobie prostą filozofię Stefana Żeromskiego, który w „Urodzie życia" mówi: „Ktokolwiek kocha Polskę, musi ją karmić, żeby z głodu nie umarła".

Obawiam się, że Żeromski by sobie w galerii handlowej nie poradził.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama