Cuda, cudeńka...

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (48/2007)

Po miesiącu czarujących uśmiechów, pozytywnych emocji i sporej porcji empatii, nadszedł dla premiera czas - nomen omen - premiery. Wygłosił w Sejmie nader asertywne expose, oddając się gadulstwu przez ponad trzy godziny. Mówił o wszystkim po trochu, sporo naobiecywał - w myśl zasady: dla każdego coś miłego - sprytnie unikając konkretów, więc nie wiadomo, w jaki sposób zamierza te cele osiągnąć. Wspomniał coś np. o obniżeniu podatków, ale ani słowem nie zająknął się o wysokości progów, ani o terminach. Tymczasem liniowy będzie, ale w Czechach oraz Bułgarii, i to dziesięcioprocentowy! Szkoda więc, że mówiąc wiele, powiedział tak niewiele. Człek złośliwy rzekłby: „Donald-lejwoda", my jednak złośliwi nie jesteśmy, więc odnotujmy tylko, że mówił nieco „Kwaśniewskim", a także „Gierkiem", trochę od siebie, a najwięcej „Pawlakiem". Owo połączenie liberalnej wolności gospodarczej z solidarnością społeczną zabrzmiało nawet efektownie, tylko jak to zrealizować? Życzymy jednak powodzenia!

W expose wiele było o zaufaniu, normalności, przyzwoitości, powszechnej fraternizacji i... chłopskim rozumie. Zważywszy na współkoalicjanta to uzasadnione, ale kiedy pewnego kleryka zapytano na egzaminie z filozofii o św. Tomasza z Akwinu i zaczął: „Myślę, na chłopski rozum...", ksiądz profesor przerwał mu, mówiąc: „Na chłopski rozum należało iść raczej do technikum rolniczego".

Nie da się ukryć, że PO i jej szef po wyborach wyraźnie złagodnieli, podnosząc w górę gałązkę oliwną. Warto jednak pamiętać, że za poziom konfliktu politycznego oraz towarzyszących mu emocji PO ponosi nie mniejszą odpowiedzialność niż PiS.

Dobrze jednak, że mamy już pierwsze cuda! Pierwszy to zakwalifikowanie się przez reprezentację do piłkarskich Mistrzostw Europy, a drugi to deklaracja koalicyjna PO z PSL, której fundamentem ma być wolność, równość, braterstwo - skąd my to znamy? - z tolerancją i solidarnością na dokładkę. Jest i trzeci, swoiste deja vu. W czerwcu 1992 r. zadecydowano w gabinecie Wałęsy - przy udziale m.in. Tuska i Niesiołowskiego - że premierem zostanie Pawlak. Piętnaście lat później premierem jest Tusk, wicepremierem Pawlak, a reaktywowany Wałęsa ma być ekspertem. Czy ta zmiana miejsc to już rządy miłości?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama