Groteska, dąsy, igraszki...

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (46/2007)

Groteska, dąsy, igraszki...

Michał Gryczyński

Groteska, dąsy, igraszki...


Politycy zachowują się coraz bardziej groteskowo i trwa wzajemne upokarzanie się. Po ledwie półminutowym akcie desygnowania przez prezydenta nowego premiera, PO uznała Romaszewskiego za człowieka zbyt konfliktowego, aby mógł zostać wicemarszałkiem Senatu, choć sama namaściła na ową godność w Sejmie człowieka tak czupurnego jak Niesiołowski. Ileż w tym wszystkim małostkowości!

Tymczasem kolejne wystąpienia Tuska brzmią tak, jakby nadal trwała kampania wyborcza. Są nijakie i sporo w nich ogólników, natomiast konkretów brak. Chyba nie jest to rezultat szoku po zwycięstwie, bo przecież dwa lata temu politycy PiS również byli zaskoczeni wygraną, a jednak mieli jakiś pomysł na sprawowanie rządów oraz ludzi do realizacji swoich planów. A może nazbyt go już pochłania perspektywa przyszłych wyborów prezydenckich?

Jakby nie było ci, którzy udzielili PO jednorazowego poparcia - bo nie chcieli dłużej władzy PiS - mogą być rozczarowani. Igraszki z blokowaniem kandydatury Romaszewskiego czy zapowiedź odwołania dyrektora Muzeum Powstania Warszawskiego, wymownie zwiastują, w jakim stylu PO będzie rządziła.

Przez ostatnie dwa lata patriotycznie usposobione PiS, choć irytowało socjalizmem w ekonomii, próbowało działać na rzecz przywrócenia normalności w życiu publicznym. Teraz PiS się dąsa, a ja obawiam się, że pod rządami koalicji PO-PSL, wbrew szumnym zapowiedziom, trwać będzie wiara, iż cały system jest dobry, tylko ludzie zawodzą. A nam potrzeba zmian ustrojowych, oczyszczenia regulacji prawnych, zmniejszenia armii urzędników- zamiast ich nieustannego pomnażania - ograniczenia zjawiska redystrybucji pieniędzy i wszechobecności państwa. Przecież nie chodzi tylko o to, aby np. złodzieja Kazia zastąpił uczciwy Franek, lecz o zmiany zasadnicze, po których powinien zniknąć zajmowany przez nich pasożytniczy urząd.

I dlatego nie wierzę również, że podatki zostaną obniżone; nawet gdyby pojawił się podatek liniowy. Skoro tzw. podatek efektywny sięga obecnie ok. 13,5 procent, to liniowy musiałby wynosić oczywiście mniej. Zanosi się za to na próbę zlikwidowania dopiero co wprowadzonej ulgi prorodzinnej na dzieci. Czy tak będzie wyglądała „władza miłości", którą zaraz po wyborach wieścił Tusk?

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama