Od debaty do debaty

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (41/2007)

Kampania wyborcza zbliża się do końca, a my coraz bardziej przekonujemy się, że moglibyśmy się bez niej obyć. Politykom wydaje się, zapewne, że cały naród z zapartym tchem oczekuje na ich kolejne występy. Choć, tak naprawdę, im są one bardziej potrzebne niż nam. Zamiast prezentacji wizji dalszego rozwoju państwa, alternatywnych koncepcji gospodarczych, sporu wokół zasad i wartości czy rzeczowej wymiany zdań na tematy bieżące, przychodzi nam wysłuchiwać wzajemnych kąśliwości i oglądać propagandowe spoty reklamowe. Czy to nie próba przekonywania już przekonanych, którzy i tak wiedzą na kogo zagłosują?

A przed nami kolejne debaty, toteż ku uciesze gawiedzi, jeszcze przez tydzień trwać będzie ten polityczny ping-pong, połączony z wymianą nieuprzejmości. Wkrótce okaże się, czy zadawane sobie nawzajem ciosy nie były zbyt bolesne.

Jeśli bowiem po wyborach najwięksi konkurenci polityczni będą skazani na utworzenie wspólnej koalicji, to przyjdzie im zasypywać wykopane dzisiaj z taką zajadłością rowy. Zwiastunem tego, co stać się wkrótce może, jest powracający do gry były premier Marcinkiewicz, który najwyraźniej zamierza skupić wokół siebie środowisko „pomostowe" na rzecz takiej właśnie koalicji. Ale powraca nie on jeden. Ośmielony reaktywacją „drogiego Leszka" uaktywnił się również Józef Oleksy, który doznał olśnienia i uznał, że mamy ułomną demokrację. W tej sytuacji on, jako demokrata z krwi i kości, nie mógł dłużej milczeć. Obwieścił, że zakłada stowarzyszenie społeczno-obywatelskie, które „w dalszej perspektywie" ma własne aspiracje. Towarzysz Józef najwyraźniej przestał się już przejmować dokuczliwymi dolegliwościami „pomroczności jasnej" i postanowił - jak mówił Gudzowatemu - „być jak brzytwa". Oj, to niebawem znowu może być wesoło! Na konferencji prasowej pojawił się wprawdzie u boku Leppera, ale na razie nie ma go na żadnej liście wyborczej.

Na listach nie znajdziemy również nazwiska byłego premiera Jana Olszewskiego, który nie wystartuje w wyborach do Senatu, ponieważ nie zdołał zebrać wystarczającej ilości podpisów. Za to nie zabraknie Renety Beger, która nie miała takiego problemu, choć znowu są podejrzenia co do autentyczności podpisów. Cóż, polityka przyciąga ludzi z tak bardzo odmiennych światów...

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama