Raj utracony: kto tutaj przewietrzy?

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (38/2002)

„Istnieje wiele kanałów wychowania ideologicznego... jednakże wychowanie szkolne wybija się wśród nich swoją długotrwałością i szczególnym wpływem, jaki wywiera na kształtowanie osobowości człowieka socjalizmu”. Może sami spróbujecie odgadnąć, zacni utracjusze raju, kim mógł być ów profetyczny piewca socjalistycznego wychowania? Dla miłośników zgadywanek podaję cztery warianty odpowiedzi: a — Jaskiernia; b — Wiatr; c — Kwaśniewski; d — Jaruzelski.

Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości, to służę uprzejmie — zupełnie jak w telewizyjnym teleturnieju — kołem ratunkowym. Nie będzie to jednak ani plebiscyt pośród gawiedzi, ani loteryjne pół na pół, ani nawet telefon do przyjaciela, lecz jeszcze jeden cytat, pochodzący z dzieł owego miłośnika ideologii brodatych klasyków. W pamiętnym roku 1989 r., kiedy sowiecka recepta na uszczęśliwienie ludzkości została ostatecznie skompromitowana, pisał on: „Formacja socjalistyczna, która w skali światowej znajduje się dopiero in statu nascendi, nie ujawniła jeszcze wszystkich tkwiących w niej możliwości. Ani też nie przejawiły się wszystkie te prawidłowości rozwoju historycznego, które w formacji tej — gdy osiągnie już ona swą w pełni dojrzałą postać — zapewne się pojawią”. Przed kilku laty napisałem obszerny artykuł o tym zasłużonym marksistowskim doktrynerze pt. „Skąd wieje Wiatr?”, ponieważ został on właśnie ministrem edukacji narodowej i wielu rodziców zadrżało w obawie o los swych dzieci. I kto wie, co by się wówczas zdarzyć mogło, gdyby nie rychła odsiecz braci akademickiej, która wyruszyła na pomoc wszystkim pacholętom — uzbrojona po zęby w... kurze jaja — zamieniając nie lubianego ministra w „omlet na wietrze”...

Minęło kilka lat i oto dane nam jest przeżywać swoiste déja vu, bo na polską scenę polityczną wkroczył, po raz kolejny, teraz w roli agitatora na rzecz integracji z Unią Europejską, Wiatr-junior. To zdumiewające, bo przecież pamiętamy jak Wiatr-senior, dawny dyrektor „marleny” — czyli osławionego Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu — już jako szef MEN apelował, aby indoktrynacji peerelowskiej nie zastępować inną, „tylko z odmiennym znakiem”. Widać, że junior seniora nie posłuchał — ale to sprawa rodzinna — skoro sam zabrał się za indoktrynację, tym razem pro-unijną.

W chwili mianowania go na to stanowisko nie było jeszcze wiadomo, czy z ustawy lustracyjnej nie zostaną wyłączone osoby współpracujące z komunistycznym wywiadem i kontrwywiadem. Tak się jednak nie stało i dlatego ostatnio Wiatr-junior zmuszony był ujawnić swoją agenturalną przeszłość. A to już nie jest wyłącznie sprawa rodzinna, toteż podniósł się szum: premier Miller zapewnia wprawdzie, że sprawy lustracyjne nie interesują unijnych negocjatorów, ale wielu polityków ma odmienne zdanie. Poseł Antoni Macierewicz, który o służbach specjalnych coś niecoś wie, mówi o dramatycznej sytuacji w pertraktacjach z UE, skoro negocjatorami są agenci sowieccy. Z kolei poseł Zyta Gilowska z Platformy Obywatelskiej nie ukrywa, że jest wstrząśnięta, a poseł Adam Bielan z Prawa i Sprawiedliwości zapowiada, że jego ugrupowanie zrobi wszystko, aby Wiatr opuścił urząd.

Ale wielu ludzi powiada, że im taki unijny agitator wcale nie przeszkadza, bo i UE nie wzbudza u nich entuzjazmu. Pytani więc, czy warto nam wejść do struktur unijnych, nucą przebój Boba Dylana: „Odpowie ci Wiatr...”

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama