Koniec roku...

Cotygodniowy felieton z "Przewodnika Katolickiego" (26/2002)

...szkolnego, oczywiście! Świadectwa otrzymali pierwsi absolwenci gimnazjów. O tym, że gimnazja wrosły w nasz system edukacji mówi nawet pani Minister. Z ich utworzenia jest zadowolone 54 proc. rodziców. Dla tysięcy młodych ludzi, którzy skończyliby edukację na klasie ósmej był to dodatkowy rok obowiązkowej nauki, dodatkowa porcja wiedzy i umiejętności.

Gimnazjum, powołane do życia w ramach reformy oświaty, stało się miejscem nowej mobilizacji uczniów i nauczycieli. Wyrwało ich ze sztampy, jaka pojawiała się na końcu ośmiolatki. Młodym ludziom zaczynającym samodzielnie myśleć zaoferowało kształcenie na wyższym poziomie.

Reforma dotarła do ważnego etapu. Ruszył system obiektywnego sprawdzania wyników nauczania po szkole podstawowej i po gimnazjum, jedyna miarodajna ocena pracy szkoły. Dziś wiemy tylko, ile punktów otrzymał Jaś, a ile Małgosia. Po kilku latach jego, oby nieprzerwanego, działania będziemy wiedzieli, która szkoła dobrze przygotowuje do dalszej nauki, a która źle, który nauczyciel naucza lepiej, a który gorzej. Dla dobrych, aktywnych nauczycieli będzie powód do chluby, lub do większego wysiłku w nauczaniu naszych dzieci, dla biernych powód do narzekania na reformę.

Absolwenci liceów nie mieli tyle szczęścia. Nadal nie wiedzą, czy piątka z matury w Swarzędzu, znaczy tyle samo co piątka z matury w Śremie. Gdy pani Minister wycofywała się z prowadzonego przez zewnętrzne komisje, a więc obiektywnego egzaminu maturalnego w tym roku, można było wierzyć, że czyni to z powodu niepełnego przygotowania uczniów. Ale, gdy odraczała nową maturę o trzy kolejne lata, ulegała lobby nauczycieli biernych, ale głośnych.

Koniec roku... ale nie koniec nadziei, że reforma oświaty będzie kontynuowana.

Autor był szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w rządzie prof. Jerzego Buzka

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama