Lekcja wychowania obywatelskiego

Cotygodniowy komentarz z "Gościa Niedzielnego" (43/2001)

Jednym z pierwszych posunięć rządu Leszka Millera jest wstrzymanie nowej matury. Decyzja ta ma wymiar nie tylko praktyczny, ale i symboliczny. Pokazuje, jak nowa ekipa rozumie pojęcie państwa prawa i jak należy interpretować zapowiadane przez SLD „przywracanie normalności” w Polsce.

Na pozór wszystko dzieje się według zapowiedzianego dawno scenariusza. Już wiosną pani poseł (dziś minister) Łybacka mówiła, że po wygranych wyborach zatrzyma nową maturę. Wtedy te słowa były nieodpowiedzialnym mieszaniem opozycyjnego polityka w młodych głowach. Ale nawet dziś, na pozór konkretna decyzja ministra ma tylko wymiar polityczny, bo zanim odpowiednie rozporządzenie wejdzie w życie, sporo wody w Wiśle upłynie, a do studniówki czasu coraz mniej. Na razie, w myśl obowiązującego prawa, wciąż ważny jest nowy egzamin. „To tylko kwestia jednego podpisu”, wzrusza ramionami pani minister. Otóż nie! To kwestia zaufania do państwa, do stanowionego w nim prawa, do niezmienności raz ustalonych reguł gry.

Według reguł ustanowionych trzy lata temu młodzież powinna już w tym roku szkolnym pisać nowy egzamin dojrzałości, a matura powinna być połączona z egzaminem wstępnym na wyższe uczelnie. Nie będzie. Pani minister twierdzi, że matura jest źle przygotowana. Dlaczego w takim razie 99 proc. polskich uczelni uważa inaczej i chce już teraz uznać ją za egzamin państwowy? Bardziej prawdopodobny jest inny motyw, też wyrażony wprost przez Krystynę Łybacką: „Wstrzymujemy, bo my mamy inną koncepcję”...

Rzecz ma wymiar podwójnie symboliczny, bo dotyczy uczniów. Jak mawiał w kabarecie „Dudek” Jan Kobuszewski, „młodzież słucha, ona się uczy!”. I jakąż lekcję dostaje? Mniej więcej taką: „Co prawda według prawa obowiązuje nowa matura, ale w gruncie rzeczy nie prawo się liczy, lecz to, kto w tej chwili ma władzę. A władza mówi, że będzie po staremu, i jej trzeba słuchać”. Żeby młodzieży łatwiej było nie przejmować się przepisami, dobra władza twierdzi, że nowej matury nie może być, bo... przecież sami uczniowie jej nie chcą. A dlaczego nie chcą? Bo jest trudna, sprawdzana poza szkołą i każe wszystkim zdawać matematykę.

Podsumujmy materiał przerobiony na lekcji wychowania obywatelskiego prowadzonej przez panią minister. Po pierwsze, prawem nie należy się przejmować. Przepisy (rozporządzenia, ustawy) są po to, by je zmieniać. Nawet za pięć dwunasta. Po drugie — nie traktuj poważnie zobowiązań podejmowanych wobec ciebie przez państwo. Przyjdzie nowa władza, to i tak ze zobowiązań się wycofa, gdy będzie miała inną koncepcję. Po trzecie — jeśli wyznaczone ci zadanie jest trudne, wymaga wysiłku i w dodatku ktoś inny chce cię z niego rozliczać, warto podjąć akcję obywatelskiego nieposłuszeństwa. Na pewno się opłaci.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama