Chłód dyplomacji, szaleństwo tłumu

Cotygodniowy felieton z "Gościa Niedzielnego" (36/2001)

Wyliczenia konstruktorów budżetu muszą być oparte na liczbach, muszą sięgać do komputerowych baz danych i przetwarzać elektronicznie wyniki, wskaźniki, prognozy. A cała polityka zaczyna się koncentrować wokół uzasadniania tych decyzji, które podejmą rządowi finansiści z kilku ministerstw i Narodowego Banku Polskiego. Polityka coraz bardziej ulegać musi ekonomicznym koniecznościom, coraz bardziej uniezależnia się od ideologii i filozofii, coraz mniej liczy się z wartościami i symbolami. Według profesora Witolda Marciszewskiego, zajmującego się logiką i informatyką: „Nowa gospodarka likwiduje zarówno lewicę, jak i narodowo-konserwatywną prawicę. Zostaje tylko prawica w sensie orientacji zdecydowanie liberalnej, nieodłącznej dla nowej gospodarki". Marciszewski daje przykłady niemieckiej lewicy, zmniejszającej podatki przedsiębiorcom, lewicy irlandzkiej dokonującej podobnych posunięć, a także katolickiej prawicy w Bawarii, popierającej zatrudnienie zagranicznych specjalistów. To, co Marciszewski uważa za fakt dokonany, uznać można ostrożniej za dominującą tendencję, ale ignorować tego nie można. Dominująca w gospodarce logika zysku przenika coraz silniej do polityki wypierając i paraliżując zasady oparte na wartościach. U nas gotowe ustawy prorodzinne zostają wycofane z parlamentu, prezydent odmawia im podpisu. Wszystko to w osłonie argumentów, z którymi trzeba się liczyć -tak, rodzinom potrzebne są zasiłki, potrzebne ulgi podatkowe, ale bardziej im potrzebny rynek pracy, dający szansę młodym, rosnąca gospodarka, stabilne finansowo, zintegrowane z Europą państwo. Idące do wyborów SLD trąbi o zmianach, jakich ma dokonać, ale wiadomo, że bariery liczb nie przeskoczy, dyktatu przedsiębiorstw i banków nie złamie.

Ludziom trudno to wszystko przyjąć, wzbiera w nich gniew. Demokratyczne struktury rządzenia są jednak wobec gniewu obojętne, wolność słowa i zgromadzeń pozwala się ludziom wykrzyczeć, a wszelkie inspirowane gniewem działanie szybko przekracza granicę przestępstwa. Kultura przymuszona przez, rynek do pełnienia funkcji rozrywki nie umie już wyrażać emocji społeczeństwa, nikt na festiwalu piosenki nie wyskoczy z pieśnią gniewu i protestu, a młodzieżowe muzyczne bunty giną przez brak dykcji i nadmiar perkusji.

Emocje są tam, gdzie jest jawna lub utajona wojna, w Czeczenii, Afganistanie, Macedonii, Irlandii Północnej, Kraju Basków, Palestynie, Iraku, na Filipinach. Emocje są tam, gdzie dochodzi do rozpaczy ze względu na głód i prześladowania. Tłum zrozpaczonych uchodźców grozi zbiorowym samobójstwem kapitanowi statku żądając lądowania w Australii. Na plażach Hiszpanii rozbijają się łodzie z nielegalnymi imigrantami. Tam, gdzie ideologie i emocje, jest wrzask, rozpacz, przemoc, przelew krwi, nienawiść. Emblematy i sztandary, albo milczenie błagające o litość.

Co jest dziś mostem między polityką ekonomii a polityką emocji i ideologii? Z jednej strony wysiłki negocjatorów i mediacje organizacji międzynarodowych, misje sił pokojowych. Przewlekłe, nieskuteczne, nie próbujące opanować źródeł nienawiści, ale ponawiane z uporem. W imię nadziei, czy jako listek figowy zakrywający bezradność polityków? A z drugiej strony - handel bronią, coraz sprawniejszy, coraz bardziej dochodowy. Przodują tu wielkie, bogate, cywilizowane, racjonalnie rządzące się państwa Zachodu. Dogania je Rosja, ciągle podkreślająca swoje umiłowanie pokoju.

Między chłodem wielkiej dyplomacji a ideologiami, które kompromitują się przemocą i krzywdą, stoi jeszcze pochylona sylwetka w bieli. Rzecznik cywilizacji miłości, która nie jest ani prawicowa, ani lewicowa i do tego wcale się nie opłaca, wybiera się do krajów położonych na pograniczu rynkowego i dyplomatycznego chłodu i rejonów przemocy. Od Polaków zależy, co zawiezie ze sobą ten Pielgrzym do Kazachstanu i Armenii. Przecież on emocjami, myślą i modlitwą śledzi każdy krok szukającej swojej drogi Polski.

opr. mg/mg



« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama