Zadanie

Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (1/2001)

Mijający rok ujawnił wszystkie słabości polskich reform: ich wewnętrzną niespójność, brak szerokiego zaplecza dla ich realizacji, złe obliczenie środków. Nawet uznając, że kierunek zmian jest słuszny, pozostaje oczekiwać na niezbędną i szybką korektę, która umożliwi ich dokończenie w sposób mniej dolegliwy dla społeczeństwa. Tego wszystkiego nie uda się jednak osiągnąć bez zasadniczych zmian w świadomości społecznej. Demonstracje i strajki pielęgniarek najlepiej pokazały, jak bardzo w ostatnim czasie zbliżyliśmy się do momentu, w którym anarchistyczne myślenie wyłącznie w kategoriach interesu własnej grupy zagraża normalnemu funkcjonowaniu państwa. Podobnie jak w przypadku innych zawodów, także wśród pielęgniarek mamy do czynienia z różnymi postawami. Podczas długiego pobytu w szpitalu widziałem pielęgniarki pracujące z najwyższym oddaniem, ale i niemałą ich grupę nie umiejącą wypełniać podstawowych czynności, osoby aroganckie, często jawnie domagające się dodatkowych opłat za wypełnianie zawodowych obowiązków. Nie można także zapominać, że ten protest jest w sposób oczywisty elementem gry politycznej. Związek pielęgniarek w ciągu czterech lat rządów lewicy nie zrobił nic, aby zmienić położenie służby zdrowia. A to przecież brak jakichkolwiek reform systemowych spowodował marazm, w którym tkwimy od lat, co w sposób istotny przyczyniło się do obecnej sytuacji. Dzisiaj strajkujące stawiały żądania płacowe, których żaden rząd nie będzie w stanie spełnić. Trudno się dziwić znajdującym się nieraz w bardzo trudnej sytuacji materialnej pielęgniarkom, natomiast surowo należy ocenić organizatorów strajku, w sposób demagogiczny wykorzystujących społeczne niezadowolenie. Wierzę, że podobnymi kategoriami myślą także bardziej odpowiedzialni liderzy SLD, którzy z pewnością nie chcą, aby fala populistycznych żądań wstrząsała państwem, kiedy to im przyjdzie rządzić. Nasze państwo jest dramatycznie słabe. Grozi mu, nie waham się użyć tego określenia, parcelacja przez poszczególne branże zawodowe i grupy interesu, myślące o własnych profitach, gotowe zrobić wszystko, byle tylko wyrwać dla siebie jak najwięcej. To zjawisko zapoczątkowały protesty górników i rolników. Gdyby wówczas siły porządkowe nie były bezczynne wobec blokujących ulice, przejścia graniczne i tory, dzisiaj nie byłoby na nich dezorganizujących życie kraju pielęgniarek. Dlatego potrzebne jest porozumienie elit politycznych z prawej i lewej strony co do zakresu najbardziej koniecznych reform społecznych i ich nieodzownego zabezpieczenia, aby cały ciężar nie spoczął tylko na grupach najsłabszych. Jeżeli tego nie wykonamy, nie wyjdziemy z kręgu demagogii i roszczeń, nawet usprawiedliwionych, ale nie do zrealizowania ze względu na stan publicznej kasy. Jak rządzi AWS, to protestują związkowcy z OPZZ, a jak SLD, to na ulice wychodzi "Solidarność". Straty ponosimy wszyscy. Niewiele to ma wspólnego z pojęciem polityki w rozumieniu katolickiej nauki społecznej, która akcentuje przede wszystkim potrzebę troski o dobro wspólne.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama