Nie tylko sukcesy

Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (52-53/2000) - podsumowanie wydarzeń międzynarodowych roku 2000

Reforma instytucji Unii Europejskiej, podjęta na niedawnym szczycie w Nicei, jest dobrym akcentem kończącego się roku. Przede wszystkim dlatego, że wielu członków właśnie od niej uzależniało otwarcie się Unii na nowe kraje. Poza tym dzięki niej na sile zyskały małe i średnie państwa, które teraz będą mogły skuteczniej wpływać na decyzje Unii. Dla krajów kandydujących - wśród nich Polski - najważniejsze było precyzyjne określenie kalendarza dalszych negocjacji, chociaż na razie nie podano daty ich zakończenia. Mimo że program zmian nakreślony w Nicei jest mniej radykalny, niż się spodziewano, jest sporym osiągnięciem w tym nie najlepszym dla Unii roku. Coraz szersze kręgi bowiem zatacza afera byłego kanclerza Niemiec Helmuta Kohla - zwolennika rozszerzenia Unii Europejskiej i gorącego orędownika państw kandydujących, który jednak skompromitował się przyjmowaniem nielegalnych funduszy dla CDU. Reputację Unii nadwątliły też sankcje nałożone na Austrię, po tym, jak w lutym doszli w tym państwie do władzy nacjonaliści. Podjęte kroki okazały się przedwczesne, a na dodatek o mały włos nie zakończyły się paraliżem decyzyjnym w samej Unii. Jednak to nie państwa Europy Zachodniej były bohaterami ostatniego roku tego stulecia. Była nim Jugosławia, której udało się wyzwolić spod rządów Slobodana Miloszevicia bez rozlewu krwi. Niepokój budzi to, że nikt nie próbuje rozliczyć dawnego dyktatora ze zbrodni popełnionych w Bośni, Hercegowinie, Kosowie, za które ściga go Trybunał w Hadze. Tymczasem Miloszević już otrząsnął się po przegranej, publicznie występuje jako przywódca partii socjalistycznej i przygotowuje się do wyborów parlamentarnych. Zważywszy, że jego partia nadal ma dość wysokie poparcie w społeczeństwie, jest wielce prawdopodobne, że były prezydent zasiądzie w parlamencie i będzie chroniony immunitetem. Wielkim wydarzeniem było czerwcowe spotkanie przywódców obu Korei i nawiązanie kontaktów po prawie półwieczu wrogości. Komunistycznej Północy - z wyniszczoną gospodarką i głodującą ludnością - przyniosło ono dostawy żywności oraz pomoc gospodarczą południowego sąsiada. Dla mieszkańców Południa najważniejsza stała się możliwość spotkania rodzin z obu części półwyspu. Dla regionu zaś ważne jest to, że obaj przywódcy rozmawiali ze sobą o zjednoczonym państwie koreańskim, choć ich wyobrażenia o nim są różne. W minionym roku nie udało się doprowadzić do zawarcia porozumienia na Bliskim Wschodzie, chociaż wrześniowa data wydawała się realna. Rozgorzały walki, strony izraelska i palestyńska liczą ofiary. Ofiary są też w Hiszpanii, gdzie terroryści z ETA atakami bombowymi próbują wywalczyć niepodległość Kraju Basków. Bomby wybuchają w Czeczenii, mimo że nowy prezydent Władimir Putin jest przekonany, iż wygrał wojnę na Kaukazie. Rok, kilka lat, czasami nawet pokolenie to za krótko, by pozbyć się nienawiści i wrogości, zdobyć niepodległość i wolność, nauczyć się współistnienia. Ale - jak pokazuje przykład Holandii - wystarczająco dużo czasu, by stać się śmiertelnym wrogiem samego siebie, w imię "prawa do spokojnej, bezbolesnej śmierci". Eutanazja, którą Holandia uznała za prawo człowieka, jest paradoksem mijającego stulecia, w którym tak wielu chciało żyć i z powodu wojen, terroru, głodu - nie było im to dane.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama