Elity potrzebne równości

Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (35/2000)

Prymas Polski mówił w uroczystość Matki Boskiej Zielnej na Jasnej Górze o nieszczęsnych osadach w naszej świadomości i podświadomości, o osadzie moralnych skażeń, jakie w nas pozostawił czas komunizmu. "Trucizna pozostaje trucizną i - jak skażenie Czarnobyla czy bomba w Hiroszimie - po latach przypomina o sobie". To pouczenie skierowane było nie tylko do młodych, którzy nie są zatruci dziedzictwem PRL-u. Wypłukiwanie ze świadomości osadów kłamstwa, głupoty i znieprawienia musi być wspólnym dziełem wszystkich pokoleń. Czas demokracji, europeizacji, wolnego rynku, dominacji mediów i globalizacji może okazać się bezsilny wobec deformacji sumień. W tych nowych klimatach młodym mogą być przekazane bakcyle nihilizmu i egoizmu, akceptacji przemocy, negacji ludzkiej godności i ludzkiego życia. Namawiam więc, aby ze sportową pasją (ale bez chemicznego dopingu) poddawać analizie i krytyce obiegowe opinie, stereotypy, mity cywilizacyjne, bo w tym bagażu wleczemy ze sobą wredną kontrabandę stalinizmu i produktów jego usychania. Jednym z takich produktów jest połączenie roszczeniowego egalitaryzmu ze ślepą niechęcią do elit. Klasowa nienawiść do "burżujów, krwiopijców, reakcyjnego kleru i obszarnictwa" przetrwała w postaci obiegowej opinii, że elity są przeszkodą w działaniu demokracji. A przecież demokracja działa dobrze, jeśli potrafi te elity uformować, odnaleźć, obdarzyć skuteczną władzą, otoczyć szacunkiem, wykorzystać dla dobra wspólnego. Demokracja formuje własne struktury hierarchiczne, z elitami na czele - takie jak administracja, wojsko, policja, dyplomacja. Potrafi też współpracować z innymi hierarchicznymi elitami - takimi jak Kościół, świat sztuki, gospodarki. Szczególnie cenne są dla demokracji te elity, które formują, propagują, ożywiają systemy wartości, wskazują autorytety moralne, reagują na moralne zagrożenia. Demokracja nie może funkcjonować sprawnie bez pewnego poziomu wartości w społeczeństwie, bez uznania dla "cnót obywatelskich". Sama jednak nie potrafi produkować wartości, raczej zużywa je, poddając zagrożeniom korupcji, ambicji, nadużycia władzy. W dobie globalizacji i rozpowszechnienia się władzy menedżerskiej w gospodarce, demokracja potrzebuje bardziej niż kiedykolwiek współpracy z elitami pielęgnującymi wartości, bo to jedyny sposób, aby bronić moralności w polityce. Mamy wspaniałe elity, które boimy się elitami nazwać. Czy nasi księża, zakonnicy i zakonnice nie są taką wspaniałą elitą? Czy nie mamy elity wychowawców - ofiarnych nauczycieli, dających przykład życia rodziców, byłych żołnierzy Polski Podziemnej, kochanych przez młodzież katechetów, harcmistrzów? Czy będzie błędem, jeśli do tej elity dołączę część dziennikarzy, twórców kultury, publicystów? Z pewnością jest w wojsku pewna grupa wyższych i niższych dowódców, kapelanów, którzy też zasługują, aby ich do elity wychowującej zaliczyć. Młodzi Polacy, którzy uczestniczą w XV Światowym Dniu Młodzieży, też są elitą. Źle będzie z naszym Kościołem, naszą demokracją, źle z Polską, jeśli nie potrafimy naszych elit rozpoznać, ochraniać, obdarzać zaufaniem. Źle będzie z nami, jeśli nie zechcemy elitom dorównać we wszystkim, co dobre. Mamy za sobą okres totalitaryzmu i wojen, kiedy wrogowie zaciekle wyniszczali nasze elity. Cmentarz w Katyniu to nekropolia polskich elit. W tym kontekście przypominają się inne fakty: obchody na polach Cudu nad Wisłą, język rosyjski na Placu Świętego Piotra, dziewczyna w ukraińskim fartuchu u stóp Papieża, przygarnięta jak córka, wymordowana rodzina cara Mikołaja zaliczona do grona świętych męczenników przez prawosławny Sobór. Premier Buzek przypomina o ukraińskich sojusznikach z 1920 roku, a postkomunistyczny prezydent cudem nazywa zwycięstwo strajku w gdańskiej stoczni. Jeśli złożysz te puzzle, wyślę ci, Czytelniku, legitymację elity.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama