Aktualność Sierpnia

Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (35/2000)

Pamiętając o wszystkich politycznych uwarunkowaniach robotniczego protestu latem 1980 r., nie można zapominać, że najważniejszym elementem, który doprowadził do wybuchu społecznego niezadowolenia był głęboki kryzys ekonomiczny oraz poczucie bezsilności i braku jakiegokolwiek wpływu na decyzje dotyczące własnego środowiska. "Solidarność" stworzono więc, aby środowiska pracownicze miały wiarygodnego reprezentanta własnych interesów, zabiegającego o godziwe warunki życia i pracy. Przełom 1989 r. rozwiązał wprawdzie problemy spowodowane konfrontacją z komunistycznym państwem, zrodził jednak następne: walkę o miejsca pracy, przeciwdziałanie gwałtownej pauperyzacji, czy rosnącym dysproporcjom majątkowym, kóre przekształcają nasze społeczeństwo w coraz bardziej zamknięte grupy i warstwy. Wielu ludzi zwątpiło w skuteczność obrony ich interesów przez jakikolwiek związek zawodowy, dotyczy to zwłaszcza ludzi młodych. Efektem tego jest postępująca od 1989 r. marginalizacja ruchu związkowego w życiu społecznym i gospodarczym kraju. Według sondażu opinii publicznej, przeprowadzonego przez CBOS wiosną br., do związków zawodowych przynależność deklaruje jedynie 9 proc. dorosłych Polaków. Około 4 proc. należy do "Solidarności", 3 proc. do związków zrzeszonych w OPZZ. Większość, ok. 35 proc., związkowców zatrudniona jest w instytucjach państwowych, tylko 4 proc. pracuje w sektorze prywatnym. Wielu prywatnych przedsiębiorców traktuje działalność związku zawodowego na terenie własnej firmy, jako swoisty "dopust Boży". Są i tacy, którzy łamiąc prawo, zabraniają zrzeszania się swoim pracownikom. Oczywiście można również podać przykłady, jak postawy roszczeniowe związkowców doprowadziły do upadku nieźle prosperujące przedsiębiorstwa. Interesy właścicieli oraz pracowników najemnych tylko z pozoru są sprzeczne. Firmy nastawione wyłącznie na zysk, nierespektujące praw pracowniczych w dłuższej perspektywie czasu skazane są na konflikt, który kiedyś przyniesie im więcej szkody, aniżeli uwzględnienie postulatów wynegocjowanych z rozumną reprezentacją pracowniczą. Szansą dla "Solidarności", jak się wydaje, nie jest udział w kolejnej rozgrywce o władzę, lecz doskonalenie własnego aparatu, rozumne partnerstwo w realiach gospodarki rynkowej, otwarcie na wyzwania, jakie niesie przyszłość, gdzie kapitał staje się coraz bardziej globalny i anonimowy, a Internet w sposób równie rewolucyjny, jak niegdyś silnik parowy, zmienia całą sferę wytwórczości.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama