Ostrzeżenie dla Rosji

Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (19/2000)

Nowy prezydent Władimir Putin bardzo stara się, żeby o Rosji pisano nie tylko w kontekście niekończącej się wojny kaukaskiej i żeby Zachód uwierzył w jej pokojową dobrą wolę. Temu miała służyć niespodziewana ratyfikacja rosyjsko-amerykańskiego układu START-2 o redukcji strategicznych rakiet jądrowych, który podpisano siedem lat temu. Mało tego — w tym samym dniu Rosjanie zaproponowali następny układ START-3, jeszcze bardziej ograniczający liczbę głowic. W ubiegłym tygodniu zaś Duma przyjęła międzynarodowy traktat o zakazie prób z bronią jądrową, podpisany przed trzema laty. Wszystkie te gesty niewiele Rosję kosztują, bo nie stać jej na odnowienie przestarzałego arsenału jądrowego. Na dodatek jest niewielka szansa, by zakaz prób z bronią jądrową w ogóle wszedł w życie, gdyż do tego potrzebna jest zgoda wszystkich sygnatariuszy, czyli jeszcze około pięćdziesięciu. Układy rozbrojeniowe mają jednak poprawić wizerunek Rosji na Zachodzie i przygotować grunt pod czerwcowe spotkanie Putina z Billem Clintonem. Zapewne prezydent Rosji liczył również na to, że ostatnie decyzje obłaskawią Zachód, coraz bardziej zaniepokojony niewinnymi ofiarami w Czeczenii, zaś redukcja broni jądrowej zatuszuje kwestię rosyjskiej broni konwencjonalnej, której w tym rejonie jest kilkakrotnie więcej niż pozwalają międzynarodowe traktaty.

Jednak ciężar zbrodni popełnianych na Kaukazie trudno czymkolwiek zrównoważyć. Wydana ostatnio rezolucja Komisji Praw Człowieka ONZ, potępiająca Rosję za gwałty na cywilach i łamanie praw człowieka, wreszcie pieczętuje to, o czym wiele źródeł donosi od kilku miesięcy. Choć jest ważnym sygnałem — niesie ze sobą mało konkretów. Nie powołuje na przykład międzynarodowej komisji śledczej, która zajęłaby się przypadkami łamania praw człowieka, zlecając to zadanie samej Rosji. Ta zaś, chociaż uznała, że treść dokumentu wynikała z uprzedzeń wysłanniczki Komisji i z niezrozumienia wewnętrznej sytuacji, obawia się międzynarodowych reperkusji niepochlebnej oceny. Jak się okazało — nie bez powodu. Jeszcze tego samego dnia francuscy ministrowie zaapelowali do swych kolegów z najbogatszych państw świata, by pomoc Rosji uzależnić od efektów wprowadzania zasad państwa prawa i demokratycznych reform.

Oba głosy — komisji ONZ i francuskich ministrów — być może zapowiadają przewartościowanie w polityce wobec Rosji. Zachodni politycy już chyba zrozumieli, iż ceną spokoju na Wschodzie nie może być rzeka pieniędzy i przymykanie oczu na zbrodnie. „Problem rosyjski” istnieje nadal i — jak pokazały ostatnie lata — nie rozwiąże się go ani pobłażliwością, ani izolacją. Od Rosji można i trzeba wymagać.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama