Jak wykryć prawdę?

Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (13/2000)

Pewien uczony z Południowej Karoliny twierdzi, że każdy z nas jest okłamywany 200 razy dziennie — mniej więcej raz na pięć minut. Dowiedziałem się o tym z amerykańskiego tygodnika ,,Time”, który pisał o wysiłkach innych uczonych, zmierzających do opracowania komputerowych metod wykrywania kłamstw na podstawie analizy mimiki twarzy i barwy głosu. Podobno już można kupić taki program za 2,5 tysiąca dolarów i na własną rękę przekonać się, czy bliźni mówi prawdę czy też kręci.

Nie jest pewne czy taka wiedza dałaby szczęście; wyniki niejednego głosowania pokazują, że ludzie wolą polityków, którzy nie są rozrzutni w szafowaniu prawdą. Ostatnio w Ameryce odpadł z wyścigu do prezydentury senator McCain, który potrafił rolnikom powiedzieć, że prawdę powiedziawszy żyją oni na koszt innych podatników. Prawdę powiedziawszy, McCaina nie chcieli partyjni bossowie, bowiem politykom prawdomówni nie są potrzebni. Mogą być nawet niebezpieczni, bo nie ma na nich ,,haka”, a polityk bez haka jest jak baranek w wilczej watasze: do współpracy w polowaniu się nie nadaje.

U podstaw sukcesu uczonych leży również naukowo stwierdzony fakt, że człowiek czuje się niewygodnie, wypowiadając kłamstwo i tę niewygodę okazuje ledwie zauważalnym grymasem lub prawie niesłyszalną zmianą modulacji głosu. Mogłoby to świadczyć o tym, że przynajmniej niektóre przykazania są głęboko zakorzenione w ludzkiej naturze, skoro nawet kłamca odczuwa dyskomfort. Na ten temat uczeni się nie wypowiadają, bo nie jest to ich domena; nie da się jednak ukryć, iż opierają się na — nazwijmy to wprost — istnieniu sumienia, które iskrzy w chwili kłamstwa. Uczeni ustalili, że naukowe metody wykrywania kłamstw najsłabiej działają w Rosji, gdzie podobno ludzie od dawna nie mówią tego, co myślą. Ciekawe jak wypadłyby takie badania u nas? Ciekawe też czy wykrywacze są bezsilne w przypadku ludzi, którzy powtarzając nieprawdę, są przekonani o słuszności swoich słów i wypowiadają je bez zmrużenia oka lub drżenia głosu.

W Polsce opinię prawdomównego uzyskuje ten, kto dostatecznie twardo i bezkompromisowo zaatakuje swojego przeciwnika lub w dostatecznie czarnych barwach odmaluje teraźniejszość i przyszłość. Czarne barwy w stosunku do przeszłości nie budzą dla odmiany powszechnego zaufania. Powszechne zaufanie budzą raczej wieści o katastrofach dotykających Bogu ducha winnych mieszkańców kraju do niedawna mlekiem i miodem płynącego. Z niedowierzaniem przyjmowane są informacje o tym, że mimo kłopotów ze służbą zdrowia przeciętna długość życia wzrosła, albo, że mimo płatnych studiów liczba studentów się podwoiła czy nawet potroiła. Z ufnością przyjmuje się narzekania, chociaż niejeden narzekający mógłby spróbować dać sobie radę sam i w ten sposób ułatwić pomoc dla rzeczywiście bezradnych, ale z prawdą o swej bezradności nie mogących się przebić przez tłum odkrywców innej prawdy: z biedy też da się wyżyć, byle nie rozpraszać sił na samodzielność, a skupić je na reklamowaniu swoich nieszczęść.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama