Ciężar historii

Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (9/2000)

Podpisany 15 lutego układ regulujący status Kościoła katolickiego na terenie Autonomii Palestyńskiej wywołał sprzeciw ze strony władz Izraela. Właściwie nie można było oczekiwać innej reakcji. Sprawa dotyczy bowiem kwestii, o które spór toczy się od dawna. Najlepiej widać to na przykładzie statusu Jerozolimy. Jest ona Miastem Świętym dla wyznawców judaizmu, chrześcijaństwa i islamu. Władze Izraela uznają ją za „zjednoczoną i wieczystą” stolicę swego państwa. Ale również Palestyńczycy właśnie w Jerozolimie widzą stolicę swego przyszłego niepodległego państwa. W historii i współczesności tego miasta przeplatają się wątki różnych religii i narodów.

Układ między Stolicą Apostolską a Organizacją Wyzwolenia Palestyny wspomina o Jerozolimie w obszernej preambule. Mowa tam jest o potrzebie nadania miastu szczególnego statusu na szczeblu międzynarodowym, co umożliwiłoby zachowanie jego niezwykłego charakteru. Układ stwierdza także, że „jednostronne akcje i decyzje zmieniające specyficzny charakter i status Jerozolimy są z moralnego i prawnego punktu widzenia nie do zaakceptowania”. Wyraźnie chodzi tu o krytykę izraelskich jednostronnych akcji budowania nowych osiedli na terenie i wokół wschodniej Jerozolimy.

Powyższe stanowisko nie jest niczym nowym — odzwierciedla wyrażany od dawna przez Stolicę Apostolską postulat międzynarodowych gwarancji dla Jerozolimy. Od dawna nie jest on akceptowany przez władze Izraela. Tak też było i tym razem: izraelski MSZ skrytykował zawarty układ, przypominając, iż „Jerozolima była, jest i pozostanie stolicą Izraela i żadne porozumienie czy deklaracja nie zmieni tego faktu”. Kłopot jednak w tym, że Stolica Apostolska nie jest odosobniona w swej postawie. Jerozolima nie jest uznawana za stolicę Państwa Izrael także przez społeczność międzynarodową, czego symbolicznym wyrazem jest usytuowanie wszystkich ambasad w Tel Awiwie. Historia ciąży tu nad współczesnością.

Protest władz izraelskich w sprawie zawartego układu trzeba zatem widzieć raczej jako gest polityczny przypominający o odmiennym stanowisku. Nie jest to przejaw pogłębiania kryzysu w relacjach watykańsko-izraelskich. Miejmy nadzieję, że zbliżająca się wizyta Jana Pawła II w Ziemi Świętej — na ziemiach Izraela i Autonomii Palestyńskiej — przybliży czas, gdy będzie to również ziemia pokoju.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama