Kontinuum nierozkładalne

Cotygodniowy felieton z Gościa Niedzielnego (8/2000)

Kiedy byłem studentem, wybrałem się na inauguracyjne posiedzenie Koła Naukowego Matematyków, w którym młodzi adepci królowej nauk zgłębiali jej tajemnice, wykraczając poza tzw. program kursowy. Młodość nawet bez zachęty wieszcza lubi sobie wylecieć nad poziomy, co niekiedy grozi rozczarowaniem lub banałem. Nic dziwnego, że profesorski autorytet radził: ,,Zajmijcie się najpierw czymś konkretnym i niezbyt skomplikowanym, na przykład kontinuum nierozkładalnym Wady”. Czytelnika, któremu w tej chwili zjeżył się włos, zapewniam, że nas też zatkało, bo ,,kontinuum nierozkładalne” brzmiało raczej skomplikowanie.

Doświadczenia młodości odciskają się na umyśle mocniej niż pięść Tysona na szczęce i od tamtego czasu podświadomie kojarzę konkret z owym ,,kontinuum nierozkładalnym”. Co więcej, im bardziej posuwam się w latach, tym bardziej jestem przekonany, że konkretne problemy są nierozkładalne i ciągną się jak brazylijski serial, w którym wątki są bez końca kontynuowane. Oczywiście, można z owego konkretu wybierać poszczególne punkty i nie przejmować się ich wzajemnym położeniem oraz relacjami. Tak powstają felietony interwencyjne, których pełno było w peerelowskiej prasie, a i dzisiaj nie brakuje. Gdy felietonistę obudzi mleczarz tłukący się o bladym świcie — och, zapomniałem, że już nie ma mleczarzy — albo zdenerwuje go informacja o bezdusznym kamieniczniku wyrzucającym lokatorów, sięga po pióro i rozwiązuje problem. Rozwiązuje? W każdym razie wydaje mu się, że problem rozwiązał i ulegając ludzkiej skłonności do uogólniania, natychmiast swoje rozwiązanie biorące w obronę ciemiężonych lokatorów i potępiające właścicieli domów proponuje jako uniwersalny schemat myślowy.

Jednak konkret jest nierozkładalny, w przeciwieństwie do przeciętnej kamienicy. Właścicieli domów jest w Polsce wcale nie tak mało, myślę tu również np. o tych, którzy korzystając ze zniżek proponowanych przez władze komunalne wykupili swoje mieszkania, stając się w ten sposób posiadaczami części kamienicy. I nagle okazało się, że własność kosztuje i to sporo; trzeba partycypować w kosztach remontów, które dawniej były tylko uciążliwością, a dziś stały się jeszcze konkretnym, nierozkładalnym na raty ciężarem finansowym. Te pieniądze właściciel mieszkania musi wyciągnąć z własnego portfela. Często remonty kosztują tak dużo, ponieważ przez całe lata czynsze nie wystarczały na pokrycie bieżącej konserwacji, zaś doświadczenie uczy, że gdy się płaci późno, to się płaci z odsetkami i to kosztuje znacznie drożej. Jeśli w kamienicy nie ma sklepu, to z czego pokrywać koszty, jak nie z czynszu? Z drugiej strony mamy starszych ludzi, których urealnienie cen nagle zubożyło. Oni też marzyli o powrocie kapitalizmu, ale nie przypuszczali, że, chociaż nie strzelali z ,,Aurory”, będą płacić za skutki owego pirotechnicznego eksperymentu. To są trudne, konkretne kontinua nierozkładalne. Znacznie łatwiej wymienić rząd, skrytykować Haidera, a zwłaszcza ustalić zasady polityki transgalaktycznej.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama