Człowiek wielki i zagrożony

Fragmenty książki "Zwykłym językiem o niezwykłym chrześcijaństwie"

Człowiek wielki i zagrożony

Marek Dziewiecki

Zwykłym językiem o niezwykłym chrześcijaństwie

ISBN: 978-83-60703-18-2

wyd.: Wydawnictwo SALWATOR 2007



CZŁOWIEK WIELKI I ZAGROŻONY

W całym znanym nam kosmosie człowiek jest kimś największym i kimś najbardziej zagrożonym.

Chrześcijaństwo opiera się na biblijnej wizji człowieka i jest jedynym z istniejących systemów teologicznych i antropologicznych, który ukazuje człowieka w sposób całościowy i realistyczny. Jest to możliwe dlatego, że chrześcijaństwo uczy się prawdy o człowieku nie od drugiego człowieka, lecz od Boga, czyli od Tego, który nas stworzył i który zna nas w całej pełni. Pierwsza prawda, jaką Bóg ukazuje na temat naszej tajemnicy, to fakt, że człowiek jest kimś najbardziej niezwykłym, a jednocześnie kimś najbardziej zagrożonym na Ziemi. Biblia w sposób szczegółowy ukazuje zarówno wielkość i bezwarunkową godność człowieka, jak też źródła poważnych zagrożeń, którym każdy z nas podlega w realiach życia doczesnego i które sprawiają, że konieczna jest z naszej strony nieustanna czujność i stanowcza dyscyplina.

Popatrzmy najpierw na powody wielkości i wyjątkowości człowieka wobec wszystkiego, co stworzył Bóg. Człowiek jest wielki najpierw i przede wszystkim dlatego, że jest kimś jedynym na Ziemi, kogo Bóg stworzył jako osobę i kogo pokochał w nieodwołalny sposób, czyli bezwarunkowo i na zawsze. Cały świat nieosobowy został stworzony ze względu na człowieka i został przez Stwórcę powierzony naszej roztropności i odpowiedzialności. Człowiek jest celem i panem stworzenia. Niepowtarzalna wielkość i bezwarunkowa godność człowieka wynikają z tego, że Bóg traktuje każdego z nas jak swoje dziecko. Nasz los jest dla Boga ważniejszy niż Jego własny i dlatego w swoim Synu Stwórca przyszedł do nas osobiście. Człowiek to ktoś, kto jest wykupiony z mocy zła i grzechu za cenę męki i krwi Boga-Człowieka! Właśnie dlatego każdy z nas ma większą wartość niż cały świat materialny razem wzięty. Człowiek jest kimś bezcennym dosłownie, a nie w przenośni! Człowiek jest świętością, gdyż mieszka w nim Święty Bóg. O niezwykłej wielkości i godności człowieka świadczy także to, że Bóg utożsamia się z człowiekiem aż do tego stopnia, że na Sądzie Ostatecznym nie będzie nas pytał o to, czy kochaliśmy naszego Stwórcę i Pana, lecz o to, czy kochaliśmy naszych bliźnich. Słowa Boga są w tym względzie zupełnie jednoznaczne: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Być człowiekiem, czyli osobą, to być kimś świadomym i wolnym. To być kimś niepowtarzalnym, a przez to kimś odpowiedzialnym. Nikt nie może zastąpić mnie w podejmowaniu decyzji co do moich więzi i wartości, którymi się kieruję. Być osobą to być zdolnym do świadomego przyjmowania miłości od Boga i od ludzi. To być zdolnym do odpowiadania miłością na miłość, czyli do stawania się świadomym i dobrowolnym darem dla innych. Być osobą to być więcej niż sobą. To być spotkaniem. To spotykać się nie tylko z samym sobą, ale też z drugim człowiekiem i z Bogiem. Największym zagrożeniem dla człowieka nie jest grzech czy śmierć doczesna, lecz egoizm i wynikające z niego osamotnienie. Piekło to egoizm i osamotnienie na wieczność.

Człowiek jako osoba jest rzeczywistością wcześniejszą niż działania, które podejmuje. Nie może przecież istnieć świadoma i odpowiedzialna (a nie instynktowna jedynie!) organizacja działań i dążeń, jeśli nie istnieje świadomy i wolny organizator. Nawet te zachowania człowieka, które nie są w pełni wolne i świadome (na przykład działania nieświadome czy będące skutkiem jakichś uzależnień), nie pozbawiają nas godności osoby, a jedynie świadczą o naszej niedojrzałości i słabości. Człowiek nie może być do końca opisany przez innego człowieka ani przez żaden system wiedzy czy nauki właśnie dlatego, że jest osobą, a nie jakimś obiektem. Człowiek nie jest czymś, lecz kimś. Jest kimś, kto może zaskakiwać (pozytywnie lub negatywnie) nie tylko innych ludzi, ale nawet samego siebie. Jego sposobu postępowania i jego przyszłości nie jest w stanie określić czy przewidzieć najwspanialszy nawet pedagog czy psycholog, gdyż nikt nie może przewidzieć tego, czy i w jakim stopniu człowiek otworzy się na działanie Boga, który mocą swojej miłości w jednej chwili może nas uczynić zdolnymi do takiej dojrzałości i szlachetności, które wydawały się zupełnie poza zasięgiem naszych możliwości.

Tym, co nieodwołalnie różni człowieka od rzeczy, a także od nieosobowych istot żywych, jest bezpośrednie i świadome odniesienie do Boga. Będąc rozumną osobą, człowiek jest zdolny do tego, by zrozumieć samego siebie i otaczającą go rzeczywistość. Potrafi też zająć świadomą postawę wobec siebie i świata oraz podjąć odpowiedzialność za skutki własnego działania. Tylko w pierwszych fazach rozwoju (okres prenatalny, niemowlęctwo i wczesne dzieciństwo) człowiek jest zdominowany instynktami, popędami oraz psychofi zycznymi potrzebami. I tylko w tej fazie zachowanie człowieka jest w dużym stopniu analogiczne do zachowania zwierząt. W miarę rozwoju człowiek uzyskuje coraz większą autonomię w odniesieniu do odczuwanych przez siebie instynktów i popędów, a także w odniesieniu do swoich potrzeb psychicznych i do nacisków społecznych.

Chrześcijaństwo traktuje człowieka jako niepodzielną całość. Właśnie dlatego ideałem w rozwoju nie jest jakaś forma sublimacji, czyli próba „uwznioślania” w człowieku tych sfer, które mogą wydawać się „niższe”, gdyż takich sfer po prostu nie ma. W sposób „niższy”, a nawet wręcz prymitywny, człowiek może natomiast kierować określoną sferą swego człowieczeństwa. Ideałem w wychowaniu chrześcijańskim jest integracja wszystkiego, co jest w człowieku, tak by każdy z nas w każdej dziedzinie postępował w sposób godny własnej godności. Kierując się realizmem, chrześcijaństwo podkreśla wagę wszystkiego, co człowieka spotyka w życiu: rozwój w fazie prenatalnej, narodziny, sposób kontaktowania się z rodzicami i rodzeństwem, więzi z przyjaciółmi, poszukiwanie własnej tożsamości i sensu życia, ochrona pragnień, marzeń i aspiracji, budowanie więzi z samym sobą, z innymi ludźmi i z Bogiem, odkrywanie wartości i norm moralnych, przeżywanie radości i nadziei, a także lęków i niepokojów, wreszcie poszukiwanie odpowiedzi na pytanie o własną tajemnicę oraz sens życia i umierania. Z pełnym realizmem chrześcijaństwo podkreśla, że człowiek jest osobą wcieloną, czyli kimś, kto łączy w sobie wymiar fi zyczny, psychiczny i duchowy. Człowiek to nie dusza, która chwilowo, czyli jedynie w życiu doczesnym, „uwięziona” jest w materialnej cielesności. Człowiek to ktoś jednocześnie duchowy i materialny. To osoba, która zamieszkuje wielowymiarowe człowieczeństwo. Człowiek nie jest prostą sumą wszystkich jego wymiarów i cech. Pełna prawda o człowieku ukryta jest w Bogu, a my będziemy poznawać naszą własną rzeczywistość przez całą wieczność. Człowiek nie tylko nie jest w stanie do końca poznać i w pełni opisać samego siebie. Człowiek nie jest też właścicielem samego siebie. Nawet Bóg nie traktuje nas jak swoją własność, lecz jak swoje dzieci, które kocha. Czyjąś własnością mogą być wyłącznie rzeczy, ale nigdy nie osoby.

Chrześcijaństwo to zachwyt nad wielkością człowieka, który nie tylko jest kochany przez Boga, ale który jest do Niego podobny. Jednak z równą stanowczością chrześcijaństwo ukazuje drugą prawdę o człowieku, a mianowicie to, że być człowiekiem to być nie tylko kimś wielkim, ale też kimś wielce zagrożonym. Największym zagrożeniem dla człowieka nie jest środowisko naturalne ani szatan, lecz... człowiek. Żaden gatunek zwierząt nie jest tak krzywdzony przez człowieka jak drugi człowiek. W poprzednim stuleciu w samej tylko Europie dwa ateistyczne systemy totalitarne — komunizm i faszyzm — zgładziły niemal sto milionów ludzi. Człowiek bywa czasem zagrożony przez kataklizmy natury i klęski żywiołowe (huragany, powodzie, pożary, trzęsienia ziemi), ale zabici i ranni na skutek tych okoliczności to niewielki jedynie odsetek łącznej liczby ofi ar. Człowiek jest też zagrożony przez szatana, ale zły duch nie ma możliwości, by wyrządzać nam krzywdę, jeśli my — czy to świadomie, czy też z powodu naszej ignorancji — nie będziemy z nim współpracować. Zasada ta jest absolutnie pewna, gdyż skoro Bóg nie przymusza nas do dobra, to nie mógł dać szatanowi mocy przymuszania nas do zła.

Największym zagrożeniem dla człowieka jest zatem człowiek, choć oczywiście nie każdy. Ze strony ludzi szlachetnych i świętych nie grozi nam żadne niebezpieczeństwo. W największym stopniu jesteśmy natomiast zagrożeni przez trzy grupy ludzi: przez ludzi przewrotnych, przez ludzi naiwnych oraz przez tych, którzy przeżywają głęboki kryzys i w konsekwencji nie tylko sobie, ale również nam wyrządzają krzywdę. Jesteśmy jednak zagrożeni nie tylko z zewnątrz. Chrześcijaństwo ukazuje nam, że człowiek jest zagrożony także od wewnątrz, czyli przez samego siebie. Właśnie dlatego sytuację człowieka w życiu doczesnym czytelnie symbolizują dwie opowieści biblijne: historia Józefa sprzedanego przez braci do Egiptu oraz analizowana już wcześniej historia syna marnotrawnego, który opuszcza kochającego ojca i sam sobie wyrządza krzywdę. Józef natomiast, młody i szlachetny syn Jakuba, jest zagrożony z zewnątrz, ze strony swych braci, którzy zazdroszczą mu snów, marzeń i ideałów. Postanawiają zatem, że się go pozbędą. Nie zabijają Józefa tylko dlatego, że mogą zarobić na nim pieniądze, sprzedając go do niewoli.

Wiele osób, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży, znajduje się w podobnej sytuacji. Stają się ofi arami cynicznych dorosłych, którzy chcą nimi manipulować i pragną szybko wzbogacić się ich kosztem. Najłatwiej i najszybciej można bowiem dorobić się na ludzkiej słabości. Człowiek nieszczęśliwy czy uzależniony kupi dosłownie wszystko, najbardziej nawet szkodliwe towary, choćby miał stracić nie tylko wszystkie pieniądze, ale także zdrowie, sumienie i życie. W każdych czasach i w każdym społeczeństwie są tacy ludzie, których ktoś cyniczny i przewrotny sprzedał w różnego rodzaju uzależnienia: w niewolę alkoholu i narkotyków, w niewolę popędów i agresji, w niewolę toksycznych programów telewizyjnych i radiowych, w niewolę szkodliwych ideologii czy obyczajów.

Człowiek jest zagrożony nie tylko przez tych ludzi, którzy są zdemoralizowani i przewrotni, lecz również przez tych, którzy są dobrotliwi i naiwni. Tacy ludzie mają wprawdzie dobrą wolę, ale są niedojrzali. W konsekwencji starają się kochać swoich bliskich, ale nie potrafi ą stawiać im koniecznych wymagań, bez których nikt z nas nie może się rozwinąć. Klasycznym przykładem takiego zagrożenia są bezkrytycznie zakochani w swoich dzieciach rodzice. Stają się oni nadopiekuńczy i rozpieszczają swoje dzieci, co przynosi zwykle nie mniej groźne skutki, niż stosowanie przemocy. Rozpieszczony człowiek będzie bowiem aroganckim, niezdolnym do miłości i do współpracy z innymi ludźmi egoistą.

Człowiek jest zagrożony, co oczywiste, również przez tych ludzi, którzy przeżywają głęboki kryzys i którzy usiłują żyć kosztem innych. Wielkim zagrożeniem dla człowieka jest zwłaszcza życie w bliskim kontakcie z egoistami, alkoholikami czy narkomanami, z ludźmi leniwymi czy uzależnionymi od popędów, a także z ludźmi agresywnymi lub nieodpowiedzialnymi. Tacy ludzie potrafi ą nas bowiem krzywdzić fi zycznie i psychicznie, moralnie i społecznie. Mogą nawet doprowadzić nas do stanów rozpaczy albo skłonić do wejścia na drogę zła.

Chrześcijaństwo ukazuje inne jeszcze niepokojące zjawisko, a mianowicie to, że zwykle nie bronimy się przed ludźmi, którzy stanowią dla nas zagrożenie czy którzy wyrządzają nam krzywdę. Dzieje się tak z różnych powodów. Nie bronimy się przed ludźmi cynicznymi, którzy namawiają nas do zła, ani przed ludźmi naiwnymi, którzy nas rozpieszczają z tego powodu, że na początku miło jest czynić to, co łatwiejsze, zamiast tego, co wartościowsze. Początkowo miło jest też być rozpieszczanym. Bolesnych konsekwencji tego stanu rzeczy nie doświadczamy zwykle natychmiast, lecz dopiero po pewnym czasie, a nieraz nawet po wielu latach. Z kolei przed ludźmi, którzy nas krzywdzą w sposób, który od razu nas boli, nie bronimy się wystarczająco stanowczo zwykle, dlatego że nie bardzo wiemy, jak to robić, nie starcza nam odwagi albo nie mamy nadziei na to, iż nasza obrona okaże się skuteczna. Chrześcijaństwo stanowczo przypomina nam o tym, że człowiek jest zagrożony nie tylko z zewnątrz. Każdy z nas jest też zagrożony od wewnątrz, czyli przez samego siebie, a zwłaszcza przez własną naiwność czy ignorancję, przez uleganie egoizmowi, lenistwu czy popędom. Najczęściej człowiek wyrządza krzywdę samemu sobie dlatego, że decyduje się czynić to, co łatwiejsze, zamiast dążyć do tego, co wartościowsze. Człowiek może doprowadzić samego siebie do takiego stanu, że utraci wszystko: miłość, prawdę, zdrowie, radość życia, nadzieję na przyszłość. Potrafi kierować się tym, co przyjemne nawet wtedy, gdy prowadzi to do dramatycznych konfl iktów i do nieodwracalnych krzywd. Syn marnotrawny nie został oszukany przez złych ludzi. Miał szczęście rosnąć u boku kochającego ojca. Ale również w takiej sytuacji pozostał kimś zagrożonym. Po grzechu pierworodnym każdy człowiek jest wewnętrznie zraniony. Łatwiej jest mu wybierać drogę przekleństwa i śmierci niż drogę błogosławieństwa i życia. Łatwiej jest czytać te książki czy gazety, które nie stawiają wymagań, niż te, które ukazują miłość i prawdę. Łatwiej jest integrować się z ludźmi, którzy są prymitywni, niż z tymi, którzy są szlachetni. Łatwiej jest praktykować demokrację i tolerancję niż miłość i prawdę.

Niektórzy ludzie wyrządzają sobie krzywdę przez to, że wpadają w drugą skrajność, a mianowicie ulegają perfekcjonizmowi. Nie czynią wtedy tego, co łatwiejsze, lecz szczerze pragną postępować w każdej sytuacji w sposób niemal doskonały. Tacy ludzie krzywdzą siebie nie dlatego, że nie stawiają sobie wymagań, lecz dlatego, że stawiają sobie nadludzkie wymagania. Nie przynosi im to radości, gdyż nawet wtedy, gdy zrobią coś wyjątkowo wartościowego, zadręczają się myślą, że przecież mogliby to zrobić jeszcze lepiej. Chrześcijaństwo wskazuje na istnienie zdumiewającej podwójności w prawdzie o człowieku. Każdy z nas jest kimś najbardziej niezwykłym we wszechświecie i jednocześnie każdy z nas jest kimś wielce zagrożonym z zewnątrz, a także przez samego siebie. Wobec takiego właśnie człowieka, widzianego z całym realizmem, wobec człowieka z krwi i kości, Bóg ma niezwykły plan. Ten plan to marzenie Boga o każdym z nas. Stwórca nie zadowala się tym, że nas stworzył. Ponieważ uczynił nas z miłości, to nieustannie nam towarzyszy i z rodzicielską miłością podpowiada każdemu z nas optymalną drogę życia. Każdy z nas ma tę samą godność i nieskończoną wartość. Właśnie dlatego plan Boga wobec każdego z nas jest podobny. Chrześcijaństwo nazywa ten plan powołaniem do świętości, czyli powołaniem to tego, by kochać i być kochanym.

opr. aw/aw

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama