Wielki Post - Szkoła miłości

Wielki Post to nie czas smutasów, ale szansa na odnowę miłości i zaangażowania w to, co ważne

Tegoroczny Wielki Post rozpoczął się wyjątkowo, gdyż dzień po Środzie Popielcowej wypadały Walentynki. W sklepach tradycyjnie dominowały wszechobecne serduszka, amorki i misie, o „święcie zakochanych” przypominała nam też romantyczna muzyka puszczana w radiu oraz liczne artykuły i programy w mediach. Olbrzymia popularność tego „święta” choć dla niektórych jest przejawem komercjalizacji życia, dla mnie dowodzi przede wszystkim tego, jak wielki jest w nas głód miłości. Dlatego bardzo ucieszyła mnie wspomniana zbieżność terminów, gdyż dawała ona szansę na zwrócenie uwagi na to, co w rzeczywistości może pomóc nam zaspokoić ten głód.

Miłość, wbrew temu, co może sugerować walentynkowa otoczka, nie jest czymś, co do nas samo przyjdzie, ogarnie i już będzie z nami na zawsze. Nawet najmocniejsze zakochanie może bowiem z czasem przeminąć. Miłość w każdym jej wymiarze (czyli także rodzicielska czy przyjacielska) zawsze wymaga zakasania rękawów i konsekwentnej pracy nad sobą, nad relacją z drugą osobą, wymaga poświęceń i wyrzeczeń. W czasach, w których cały świat próbuje nas przekonać do tego, że w życiu należy szukać jak najwięcej przyjemności i unikać wszelkiego cierpienia, taka postawa z pewnością nie jest łatwa. Na szczęście nie jesteśmy pozostawieni sami sobie — jest z nami Bóg, który chce nas uczyć kochać i dać nam tyle sił, ile będziemy potrzebowali, abyśmy na tej drodze miłości wytrwali.

Tak jak obchodziliśmy „Święto Zakochanych”, tak wkrótce będziemy obchodzić Święto Miłości — Wielkanoc — wspomnienie najpiękniejszej historii miłości, jaka kiedykolwiek wydarzyła się we wszechświecie. Historii Boga, który pomimo, że go odrzuciliśmy i zabiliśmy, powrócił aby upewnić nas, że mimo wszystko dalej nas nieodwołalnie kocha i pokazać, że miłość jest silniejsza niż krzywda, cierpienie i śmierć. Wielkanoc nie jest jednak tylko wydarzeniem historycznym, to też, a może przede wszystkim osobista historia każdego z nas. Ile razy sami odrzucamy miłość Boga, ulegamy swoim słabościom, a On niezrażony nie przestaje nas kochać i o nas walczyć?

Wielki Post, który ma nas przygotować do tego wyjątkowego święta, jest nam dany jako szkoła prawdziwej miłości. Bóg nie oczekuje, że włożymy na siebie wór pokutny i przez 40 dni będziemy się umartwiać dla samego umartwiania. On zachęca nas do uczenia się naśladowania Jego postawy, przekraczania siebie i oddawania życia za drugiego człowieka. Proponuje nam szczególne formy zachowań: post, modlitwę i jałmużnę, gdyż chce nas przekonać, że miarą miłości jest ofiarność. Nie oznacza to, że mamy niewiele jeść i się odchudzać, ślepo klepać „zdrowaśki” oraz na odczepnego wrzucić jakiś pieniążek do puszki w kościele. Wartościowe będzie tylko to, co będzie sprawiało, że będziemy realnie porzucali egoizm i co będzie otwierać nas na relacje z Nim oraz otaczającymi nas ludźmi. W dzisiejszym, ciągle pędzącym świecie, takim szczególnie cennym rodzajem postu i jałmużny może być np. zwyczajne poświęcenie komuś swojego czasu i uwagi.

Miłość jest źródłem naszego największego szczęścia. Warto podjąć próbę nauczenia się lub przypomnienia tego, co znaczy kochać.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama