Współczesny świat potrzebuje świadków Miłości

Świat coraz bardziej się laicyzuje - chrześcijanie nie mogą być obojętni i muszą być świadkami miłości

„Drodzy młodzi przyjaciele (...) Starajcie się, aby w waszym życiu jaśniało światło Chrystusa! Nie czekajcie, aż będziecie starsi, by wejść na drogę do świętości! Świętość jest zawsze młoda, tak jak wieczna jest młodość Boga. Ukazujcie wszystkim piękno spotkania z Bogiem, który nadaje sens waszemu życiu. Świat, który odziedziczycie, to świat rozpaczliwie potrzebujący odnowionego poczucia braterstwa i solidarności. Ten świat potrzebuje być dotknięty i uzdrowiony przez piękno i bogactwo Bożej miłości. Współczesny świat potrzebuje świadków tej miłości. Potrzebuje on, abyście byli solą ziemi i światłem świata” (Jan Paweł II Toronto, Światowe Dni Młodzieży).

Gdy patrzę na moich znajomych ze studiów czy pracy, gdy czytam gazety, oglądam telewizję i obserwuję, co się dzieje w świecie, to pojawia się we mnie niepokój o przyszłość. Świat coraz bardziej się laicyzuje i wybiera zło zamiast dobra. Kolejne kraje akceptują aborcję, eutanazję, adopcję dzieci przez homoseksualistów. Coraz mocniej promuje się swobodę seksualną, pornografię. Osoby takie jak ja - mocno wierzące w wartości Ewangelii - są przedstawiane jako fundamentaliści, oszołomy.

Większość ludzi, nawet tych deklarujących się jako katolicy, pozostaje obojętnych wobec tego procesu. Przyzwyczajamy się do kolejnych wynaturzeń. Nie dziwią nas już wpół rozebrane kobiety na billboardach, w kioskach, czy telewizji. Akceptujemy "kompromis" aborcyjny, promocję (to co innego, niż tylko uświadamianie) środków antykoncepcyjnych wśród młodzieży, a nawet dzieci.

Mógłbym - tak jak i inni - biernie przyglądać się światu. Jeśli jednak prawdziwie wierzę w wartości, które głosi chrześcijaństwo, to po prostu czuję, że muszę coś zrobić. Nie mogę być obojętny, gdy na świecie giną niewinne dzieci w fazie rozwoju prenatalnego, lub gdy młodzi ludzie, często nie mający jeszcze do końca ukształtowanej psychiki, prowadzeni są do grzechów, które ranią ich na całe życie. Nie mogę tylko narzekać na to, jaki świat jest zły, jeśli samemu toleruję procesy, jakie w nim zachodzą.

Świat ogromnie potrzebuje świadectwa - miłości, radości z życia, mądrych wartości. Każdy z nas jest powołany do tego, by dawać świadectwo na taką skalę, na jaką potrafi - w rodzinie, wśród przyjaciół, znajomych, na uczelni, w pracy. Pewnie wielu z nas postawi sobie w tym momencie pytanie: jak być świadkiem wiary w środowisku, w którym bycie katolikiem jest „obciachem”? Co ja - zwykły, szary człowiek - mogę zrobić na rzecz wiary w Boga, który jest miłością i dla którego człowiek jest bezcenną wartością? Dwa kierunki studiów i działalność na rzecz Boga — tego się chyba nie da połączyć? Jak ma mi starczyć czasu? Skoro mam rodzinę i pracę, tu już chyba nie ma miejsca na ewangelizację ?

Dawanie świadectwa nie wymaga wielkich czynów. Najważniejsze są te rzeczy, których dokonujemy codziennie. Starajmy się przede wszystkim sumiennie podchodzić do swoich obowiązków, odnosić się do innych ludzi z szacunkiem i miłością, jak najlepiej, czyli w zgodzie z zasadami Ewangelii wychowywać swoje dzieci. Jednym słowem uczmy innych miłości i dobroci poprzez swoją postawę, samemu mądrze i radośnie kochając.

Niezmiernie istotna jest odwaga do przyznawania się w najbliższym środowisku czy w pracy zawodowej do wyznawanych wartości. W Polsce mamy do czynienia ze szczególnym fenomenem. Chociaż osoby kierujące się wartościami, których uczy Jezus, stanowią większość (z badań przeprowadzonych w tym roku przez „Rzeczpospolitą” wynika m.in. to, że 80% społeczeństwa nie popiera małżeństw homoseksualnych, a 33% osób jest za całkowitym zakazem aborcji), to daliśmy sobie wmówić, że to nasze poglądy są dziwne i skrajne. Pozwolenie na zdominowanie się przez mniejszość opowiadającą się za robieniem tego, co kto chce, jest powodem postępującej laicyzacji i stopniowych zmian w świadomości społecznej.

W dzisiejszym świecie szczególnie ważne jest to, by głos katolików był słyszalny nie tylko w kościołach, ale też w przestrzeni publicznej. Póki będzie on wystarczająco głośny, wiele wartości da się obronić. Ważne, by o wartościach mówić w telewizji, w prasie, w szkołac, na uczelniach. Osoby pracujące jako dziennikarze, nauczyciele, czy przedstawiciele świata kultury są wyjątkowo odpowiedzialni za losy Kościoła. Mass-media, edukacja i kultura odgrywają kluczową rolę w kształtowaniu świadomości i światopoglądu społeczeństwa. Jeśli w prawie wszystkich filmach o miłości bohaterowie muszą skończyć (a często nawet zaczynać) w łóżku, jeśli taki model zachwalany jest w wielu programach telewizyjnych i w artykułach prasowych, to trudno potem się dziwić, że młode osoby zachowują się podobnie we własnym życiu.

Znacznie większą siłę ma głos wypowiadany przez prężną grupę niż przez pojedyncze osoby. Dlatego jeśli ktoś dysponuje czasem, to warto aby znalazł jakąś organizację czy stowarzyszenie, dzięki którym mógłby być świadkiem Chrystusa i wartości, w jakie wierzy, dla większej grupy osób. Sam związany byłem z Akademickim Stowarzyszeniem Katolickim Soli Deo z Warszawy. Mogę zapewnić, że do działania na rzecz Boga i człowieka nie potrzeba jakiś wyjątkowych umiejętności, a jedynie trochę chęci. Współpraca z innymi osobami, wyznającymi podobny system wartości, może bardzo podbudowywać, dostarczać niezwykłych wrażeń i przynosić wymierne efekty. W Soli Deo organizowaliśmy dziesiątki spotkań w murach uczelni, przez które przewijały się setki osób, jakim niekoniecznie chciałoby się przejść na podobne wydarzenia w parafii.

Jeśli chcemy brać udział w dyskusjach na temat wartości, to musimy być bardzo dobrze przygotowani merytorycznie. Druga strona sporu jest pełna pięknych sloganów, więc aby móc je obalać, potrzebujemy rzetelnej wiedzy naukowej i etycznej. Używanie argumentów typu, że coś jest złe dlatego, że tak mówi Kościół, nie jest — i nie powinno być! - wystarczającym argumentem dla nikogo. W ten sposób nie udaje się przekonać do prawdy Ewangelii nawet zaangażowanych katolików.

Bardzo ważna jest też modlitwa. Pamiętajmy jednak, że Bóg bez naszego wymiernego współdziałania nie będzie działał za nas. Wierzę w to, że dawanie świadectwa wiary i wartości nie jest przeznaczone tylko dla wybranych, ale jesteśmy powołani do niego wszyscy. Za Janem Pawłem II pragnę powtórzyć: „Ludzie nowego wieku oczekują Twojego świadectwa. Nie lękaj się, jest przy Tobie Chrystus.”

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama