Wzór do naśladowania

Rola Maryi na drodze naśladowania Jezusa Miłosiernego w relacjach do bli1nich

Gdy chcemy poznać dziecko, jego cechy charakteru, zachowanie, patrzymy na nie przez pryzmat jego rodziny, zwłaszcza rodziców. Na ścieżkach poznawania Jezusa Miłosiernego, aby móc Go coraz lepiej naśladować, przyjrzyjmy się Jego Matce.

Życie Maryi było odbiciem życia Jezusa. Ona najlepiej wypełniła wolę Boga. „ Ona jest większa nie tylko ponad wszystko, co Bóg może uczynić - pisał Sługa Boży ks. Michał Sopoćko - Gdyby bowiem stworzył jakąś istotę wyższą od Serafinów i Cherubinów, zawsze między tymi stworzeniami, a Matką Boga byłaby różnica, jaka zachodzi między sługą a Panią, między poddanym a Królową.”

Maryja jest dla nas nie tylko wzorem na drodze naśladowania Jezusa Miłosiernego w relacjach do bliźnich, ale jest także pomocą daną nam przez Jezusa. Z krzyża Miłosierny Zbawiciel ogłosił Ją naszą Matką. Jednak według Ks. Sopoćki, ten tytuł Matki Miłosierdzia, Maryja przyjęła już przy Zwiastowaniu, gdyż zgadzając się zostać Matką Zbawiciela, była świadoma swego posłannictwa. „Matka Miłosierdzia poczęła nas tedy w chwili Zwiastowania. Nosiła w swym łonie, gdy ofiarowała Jezusa w świątyni i gdy ponawiała w swym Niepokalanym Sercu tę ofiarę przez cały czas pobytu w Egipcie i Nazarecie, jak również w czasie publicznego nauczania Jezusa. Wreszcie porodziła nas w boleściach na Górze Kalwaryjskiej u stóp krzyża, na którym umierający Zbawiciel powiedział do Niej wskazując na Jana: Niewiasto, oto syn Twój, a do Jana: Synu, oto matka twoja (por. J 19, 26 - 27)”.

Matka Miłosierdzia jest w naszym życiu obecna bezustannie. Ona buduje w nas miłość do Jezusa. Jest podstawą naszej przyjaźni z Jezusem. Jest natchnieniem ku dobremu. Maryja śledzi każdy nasz krok, czuwa nad każdym uczuciem, wzbudza lęk, by zatrzymać nas, gdy wchodzimy na drogę ku przepaści. Nie odchodzi od nas nawet wtedy, gdy głusi na Jej natchnienia upadniemy. Wtedy wyprasza nam łaskę nawrócenia, powstania z grzechu, byśmy szli dalej drogą Jej Syna. Ks. Sopoćko twierdzi, że „ Ona nas wyrwała, może niejednokrotnie, z rąk sprawiedliwości Bożej, o czym dowiemy się dopiero w życiu przyszłym, a wieczność powie, czy wyrok odrzucenia nie byłby wydany i na nas, gdyby dłoń Matki naszej nie spoczęła na ręce Jezusa, a usta Jej nie skierowały za nami prośby, by cofnął wymiar kary i jeszcze raz stał się Królem miłosierdzia”

Maryja czuwa nad nami w każdej chwili, jakby nad dzieckiem bawiącym się nad brzegiem przepaści, byśmy nie wpadli w jeszcze większą nędzę. Ona wciąż nas wychowuje do pełni człowieczeństwa. Jednocześnie nieustannie wstawia się za nami u swojego Syna. Dokonuje się to w atmosferze tajemnicy posłuszeństwa Jezusa wobec swojej Matki. Jezus był posłuszny Maryi, gdy jako dwunastoletni chłopiec, po zaginięciu w świątyni, wrócił z rodzicami z Jerozolimy do Nazaretu. Także posłuchał swej Matki w czasie wesela w Kanie Galilejskiej, gdy na Jej prośbę przemienił wodę w wino. To są przykłady z Ewangelii. Jednak Jego dzieło nie zakończyło się wraz ze spisaniem Dobrej Nowiny. Bóg jest TERAZ. Liczne wota wiszące w sanktuariach maryjnych całego świata, są jakby dalszą niemą historią tajemnicy posłuszeństwa Boga względem swojej Matki. „Niewątpliwie wszystko zależy od Najmiłosierniejszego Zbawiciela - pisze Ks. Sopoćko - ale bez przyzwolenia i prośby Maryi, żadna łaska do serca naszego nie spłynie. Jak za Jej zgodą narodził się Jezus w Betlejem, tak tylko za Jej zgodą rodzi się On w sercach naszych. Skoro Bóg uzależnił Wcielenie od zgody pokornej Dziewicy, chciał również, aby od Jej woli zależało zastosowanie skutków Odkupienia do poszczególnych dusz.”

Zatem, jeśli chcemy naśladować Jezusa w naszym codziennym życiu, zwłaszcza w relacjach do bliźnich, musimy postawić sobie pytanie, o miejsce Maryi w naszym życiu, w naszych modlitwach. Sługa Boży uważał, że „im bardziej dusza przylgnie do swej Matki Miłosierdzia, tym obficiej spływać będzie pokarm Boskiej miłości z Niepokalanego Serca Matki do serca dziecięcia. Toteż każdy, kto pragnie znaleźć drogę do świętości, winien kochać swą Matkę Niebieską i czcić Ją kultem po Bogu najwyższym, winien gorąco się do Niej modlić i naśladować Jej cnoty, a przede wszystkim tę, jaką ujawniła Ona pod krzyżem, gdy Syn ogłosił Ją Matką Miłosierdzia.”

Ks. Sopoćko bardzo obrazowo określa rolę Matki Miłosierdzia na naszej drodze wzrostu duchowego. Przyrównuje Maryję do drzewa, które stanowi podporę dla bluszczu pnącego się do słońca, który sam w sobie nie ma oparcia. Ufność względem Matki Miłosierdzia zaowocuje szybkim postępem w doskonałości.

W Ewangelii Pan Jezus poucza nas, że ten jest Mu bratem, siostrą i matką, kto pełni wolę Bożą (por. Mk 3,35). Nie pomniejszył w tych słowach swojej Matki, gdyż Ona najlepiej wypełniła wolę Boga. Dlatego naśladując Maryję, zawsze dochodzimy do Jej Syna. „Nie ma cnoty, której byśmy nie dostrzegli w stopniu najwyższym - pisał Ks. Sopoćko - przede wszystkim jednak uderza nas Jej głęboka pokora, Jej niezrównana czystość, Jej bohaterskie męstwo, Jej bezgraniczna ufność, wiara i miłość Boga i bliźniego, ofiarność i poświęcenie, oraz samozaparcie się i umartwienie.”

Ks. Sopoćko wśród cnót Maryi wyszczególnił te, które wskazują na Jej tytuł Matki Miłosierdzia. Są nimi: zgadzanie się z wolą Bożą i całkowite poświęcenie się dla dobra ludzkości. Maryja posiadała te cnoty w stopniu heroicznym. Ujawniła je zwłaszcza w tragicznej chwili, kiedy stała pod krzyżem umierającego Jezusa.

Dla głębszego przeżycia cnoty zgadzania się z wolą Bożą, jaką posiadała Maryja, Sługa Boży odwołuje się do obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej. Obraz ten przedstawia Maryję stojącą na Golgocie w momencie, gdy Jej Syn ukrzyżowany wskazuje na Jana, nazywając go synem Maryi. Spójrzmy na Ostrobramski obraz oczyma Ks. Sopoćki: „Na twarzy Maryi widzimy ukryty silny ból, który jednak nie dochodzi do rozpaczy, albowiem powściąga Ją poddanie się woli Bożej. Dlatego ręce ma skrzyżowane na piersi, oczy skierowane ku ziemi, a spod opuszczonych powiek można dostrzec promyczek radości, jaką odczuwa matka, rodząca w boleściach swe dziecko. Maryja w tym momencie rodzi dla nieba ludzkość całą wśród niewymownych boleści duszy i ciała, staje się Matką Miłosierdzia i natychmiast wchodzi w swą godność wypraszając dla Dyzmasa (Dobrego Łotra red.) łaskę skruchy i obietnicę raju”.

Zgadzanie się z wolą Bożą jest gwarancją wewnętrznego pokoju, takiego, jaki miała Maryja pod krzyżem. Ks. Sopoćko uważał, że jest to najprostsza i najkrótsza droga doskonałości, po której mamy iść śladem naszej Matki Miłosierdzia. „Ona pragnie rozszerzyć naszą pojemność duchową, chce, byśmy żywo odczuli naszą słabość w modlitwie i pracy, naszą niewystarczalność w postępie duchowym i położyli całą swą ufność w miłosierdziu Bożym.”

Miesiąc maj jest okazją, aby uczynić refleksję nad jakością swojej pobożności maryjnej. Czy wierność codziennym nabożeństwom majowym znajduje odbicie w życiu, w relacji do bliźnich? Czy wśród naszych intencji pojawia się prośba o łaskę wiernego wypełniania woli Bożej? Warto skorzystać z następującej rady Sługi Bożego Ks. Michała Sopoćki: „Praktykujmy uczynki miłosierne względem wszystkich ludzi i rzucajmy się w objęcie Boga miłosiernego - w te same ręce, które nas pozornie druzgocą jak Maryję pod krzyżem, a w rzeczywistości nas pociągają i pobudzają do ufności w Jego miłosierdzie. Jeśli zaś zabraknie nam sił, tulmy się do naszej Matki Miłosierdzia, chrońmy się pod Jej macierzyński płaszcz z bezgranicznym przywiązaniem synowskim i z wielką ufnością pamiętając, że od wieków nie słyszano, aby ktokolwiek pod Jej opiekę się udający został przez Nią opuszczony oraz powtarzając: Matko Miłosierdzia, pod Twoją obronę się uciekamy!”

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama