Słowo przenicowane

O sumieniu

Manipulowanie znaczeniem słów należy jak wiadomo do głównych chwytów wszelkiej propagandy. Słowem dość często rozumianym rozbieżnie jest „sumienie”.

Jedno znaczenie, dawniej jedyne, kryje się w zwrocie „wyrzuty sumienia”. W sumieniu człowiek osądza swoje czyny na podstawie obiektywnych zasad moralnych. Nazwę i opis tego zjawiska podali filozofowie greccy, objaśniając je jako przejaw moralnej „współwiedzy” umysłu ludzkiego z obiektywną, powszechną, ponadjednostkową prawdą. Samo słowo sumienie oznacza etymologicznie właśnie „współwiedzę” — i po grecku (syn-eidesis) i po łacinie (con-scientia) i po polsku też („umieć z”). Żydzi i pierwsi chrześcijanie przejęli to słowo, rozumiejąc przez sumienie współwiedzę z umysłem boskim, zdolność do takiej oceny moralnej swojego postępowania, by było ono zgodne ze spojrzeniem Boga. Stąd z jednej strony obowiązek kształtowania sumienia. zgodnie z prawem miłości i w ogóle wolą Bożą, z drugiej wyższość sądu sumienia nad nakazami czy opiniami z zewnątrz.

Tymczasem czytając i słysząc dziś wzmianki o sumieniu, trudno oprzeć się wrażeniu, że nie chodzi w nich wcale o jakąś obiektywną samoocenę, o uznanie swojej winy. Przeciwnie raczej — o subiektywne samousprawiedliwienie i o prawo do czynienia, co się uważa. Nie występuje tu bynajmniej o obowiązek postępowania zgodnie z normami powszechnymi i obiektywnie słusznymi, lecz właśnie prawo do ich zmieniania i łamania!

Taka postawa została w Biblii opisana nie w związku z sumieniem, lecz w związku z grzechem, w symbolicznym opowiadaniu o Adamie i Ewie. Jest to dobrze znane „zerwanie owocu z drzewa poznania dobra i zła”. „Drzewo” oznacza pierwiastek, zasadę; natomiast „poznanie” to po hebrajsku nie wiedza teoretyczna, sam ogląd, lecz poznanie doświadczenia i dominacja. Istotą zła w ludziach jest zatem próba zawładnięcia moralnością. Gdzie indziej Biblia mówi: „Biada wam, którzy nazywacie zło dobrem, a dobro złem!” (Izajasz 5,20).

Zwolennicy „sumienia” rozumianego jako prawo do subiektywnego albo wręcz dowolnego osądzania, z chrześcijańskiej teorii sumienia biorą tylko element końcowy: że sumienie jest najwyższą instancją. Jednak ma to uzasadnienie tylko wtedy, gdy rozumiemy pojęcie sumienia, jako umiejętności osądzenia siebie samego w oparciu o zasady obiektywne i stałe. Sumienie sprzeciwia się ludzkiej samowoli i wskazuje na powinności.

Najjaskrawszy przykład nadużycia tego pojęcia to oczywiście rzekome „sumienie”, które ma zezwalać na krajanie na kawałki trzymiesięcznych dzieci nie narodzonych. Kodeks etyki lekarskiej, który tego zabronił, oskarżono bezczelnie o „łamanie sumień lekarzy”. Jednak chrześcijanin wierzy w sumienie w człowieku, w każdym człowieku, i dlatego od każdego oczekuje posłuszeństwa przykazaniu „nie zabijaj”. (1993)

Słowo przenicowane. Najwyższy Czas! 1992 nr 6, ss. 9

Zbiór artykułów i felietonów M. Wojciechowskiego: Wiara — cywilizacja — polityka. Dextra — As, Rzeszów — Rybnik 2001

opr. mg/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama