Zaufanie Opatrzności Bożej. Źródło pokoju i szczęścia

Zaproszenie do głębokiej wiary, nadziei i ufności

Zaproszenie do głębokiej wiary, nadziei i ufności

Zaufanie Opatrzności Bożej. Źródło pokoju i szczęścia

Przedmowa

Czasem, kiedy przez pomyłkę chwyci się nieodpowiedni tom, można przypadkowo trafić na perełkę. W pierwszym zdaniu niniejszego dzieła, autor przywołuje stwierdzenie św. Tomasza z Akwinu, podane w czwartym artykule kwestii dziewiętnastej, pierwszej części Sumy teologii, mówiące o tym, iż wola Boża jest przyczyną ostateczną wszystkich rzeczy. Chcąc sprawdzić to zdanie, przez pomyłkę sięgnąłem do czwartego artykułu kwestii dziewiętnastej, ale drugiej części Sumy teologii, i to jej pierwszej połowy, gdzie św. Tomasz stwierdza, iż skutek bardziej zależy od przyczyny pierwszej niż od przyczyny drugiej, ponieważ przyczyna druga działa mocą przyczyny pierwszej. Można by to wszystko podsumować jednym westchnieniem: „zawiłe filozoficzne gadanie”! Te skondensowane ujęcia trafiają jednak w sedno ważnej prawdy teologicznej. We wszystkim, co się dzieje, jest obecna ręka Boża. Bóg kieruje się swoją wolą, kiedy rządzi światem, i nie jest pod presją żadnej wiążącej Go konieczności. Wola Boża nie jest też jakimś arbitralnym kaprysem. Jest mądra, kochająca nas, nastawiona na nasze najprawdziwsze dobro, nawet wtedy, gdy wydaje się nam zaskakująca i niezrozumiała. Co więcej, wola Boża realizuje się poprzez różne wydarzenia i działania przyczyn wtórnych. Kiedy pada deszcz, stoją za tym przyczyny naturalne, które meteorologowie poznają, ale w tych przyczynach wtórnych, poznawalnych metodami eksperymentalnymi mieści się najgłębsza przyczyna, jaką jest kochająca Boża mądrość, zatroskana o nasze dobro, o to, by ziemia była nawodniona, by zboże rosło, byśmy nie byli głodni. Wpływ Bożej woli sięga dalej niż zjawiska fizyczne, ogarniając również i naszą wolę. Nie możemy wobec Bożej woli przyjmować postawy rywala, broniącego niezależności własnej woli. Bóg, jako stwórca naszej woli, może w niej działać w taki sposób, że nasze chcenie, jest całkowicie i w pełni nasze, a zarazem będzie się w nim przejawiało działanie przyczyny pierwszej, czyli Boga. Nie ma w tym żadnej boskiej manipulacji. Nie jesteśmy przez Boga zredukowani do roli mechanicznych robotów, ponieważ Bóg pragnie, abyśmy kierowali się naszą własną wolą, naszą dojrzałością, naszym rozeznaniem dobra, naszą miłością. Wola ludzka została stworzona po to, aby zmierzała do dobra, aby była nośnikiem miłości – tej miłości, która płynie z serca Bożego. Nikt inny, nawet zły duch, nie może w taki sposób działać w naszym chceniu. Zły duch, podobnie jak i różni ludzie, może wpływać na nasze emocje, koloryzować nasze wyobrażenia, zachęcać nas do stawiania Bogu oporu, ale nikt poza Bogiem nie może od wewnątrz wywierać wpływu na nasze osobiste chcenie.

Od razu rodzi się więc pytanie: „A jak to jest z grzechem? Czy Bóg ma również wpływ na grzeszne działania ludzi?”. Odpowiedź jest precyzyjna, choć i zaskakująca. Bóg utrzymuje w istnieniu i zbrodniarza, i narzędzia jego zbrodni. Bóg jest przyczyną fizycznego istnienia nawet i złych czynów, ale Bóg nie jest przyczyną tego nieładu, czyli braku odniesienia do dobra, które jest istotą zła. Dlaczego więc Bóg dopuszcza do zaistnienia takich czynów? Można by wręcz zaryzykować stwierdzenie, że grzech dla Boga jest zaskoczeniem, ale z każdej, w tym także i złej, trudnej sytuacji, Bóg potrafi wydobyć dobro. Zło prześladowców jest prawdziwym złem, za które należy im się słuszna kara, ale ich zło może posłużyć ku temu, by w sercach prześladowanych dokonało się oczyszczenie, uwolnienie od złych przywiązań i głębsze otwarcie się w zaufaniu na miłosierdzie Boga. Cierpieniem, czy to fizycznym czy moralnym, nawet i niesłusznie doświadczanym, Bóg potrafi się posłużyć, aby trafiać głębiej do naszego serca, wzbudzać prawdziwe, mocne, nie rwące się co chwilę obcowanie z Nim samym – żywym Bogiem. Bogu najbardziej zależy na naszym sercu, na tym, byśmy jako dzieci obcowali w ufności z Jego ojcowskim Sercem. I wszelkie zdarzenia rozgrywające się wokół nas temu służą. Bóg naprawdę jest Panem dziejów i Panem naszej osobistej historii, wiodącej nas do Jego Serca.

Ta książka mówi nam o tych właśnie prawdach. Nie jest poważnym traktatem teologicznym, zgłębiającym zawiłości Bożych dróg. Jest zaproszeniem do trwania w ufności, w przekonaniu, że naprawdę jesteśmy w rękach Bożych. Jej autor, Jean-Baptiste Saint-Jure (1588–1657), francuski jezuita i ceniony kierownik duchowy, zechciał za pomocą przykładów wziętych z życia wprowadzić czytelnika w dyspozycję psychiczną i moralną, w których wykorzystuje się wszelkie przeciwności dla głębszego zjednoczenia z Bogiem. I chociaż przykłady z życia, jakimi się posługiwał, zostały wzięte z innej epoki, to wcale nie musi nas to dzisiaj zrażać. Ważna jest prawda, jaką wyrażają. Gdy czytamy o lekarzu, który przystawia pijawki do rany, aby wypiły złą krew, i odstawia je, gdy spełniły one swoje zadanie, rozpoznajemy w tym porównanie z działaniem Bożym. Nieprzyjemne doświadczenia są nam zsyłane przez Boga jako okazja do nawrócenia; są znakiem Bożej miłości, która prowadzi nas głębiej do Niego samego. Gdy pełniej zaufamy, dobry Bóg złe doświadczenia zabierze, ponieważ spełniły już swoją rolę.

Zaufanie Bożej Opatrzności, która czuwa nad nami, nie jest zaproszeniem do bierności. Wobec Boga trzeba trwać w pasywnej ufności, wierząc, że On się o nas troszczy. Ale zaprawienie się w tej ufnej postawie wymaga z naszej strony pewnej aktywności, czynnej uwagi, wdzięcznego odnotowywania znaków Bożego towarzyszenia, wysiłku interpretowania zmiennych wydarzeń według klucza Bożej Opatrzności, przełamywania odruchów buntu, wzrastania w ufności. I o tych postawach, świadomie w sobie pielęgnowanych, jest ta książka. Warto dodać, że autentyzm tej czynnie pielęgnowanej bierności wobec miłosiernej Bożej Opatrzności sprowadza się w konkrecie życia do czynnej i kochającej odpowiedzialności.

Kanadyjscy wydawcy tej niewielkiej książki, która jest jedynie fragmentem o wiele obszerniejszego dzieła Saint-Jure’a, dołączyli do niej rozdział o podobnej treści, innego autora, św. Klaudiusza de la Colombière’a (1641–1682), który należał już do następnego pokolenia francuskich jezuitów. Śledząc dalej ten wątek w historii francuskiej duchowości, w kolejnym pokoleniu znajdujemy konferencje Jean-Pierre’a de Caussade’a (1675–1751), też francuskiego jezuity, który napisał je dla zakonnic. W 1861 roku rozważania te zostały wydane pod tytułem: Zdanie się na Opatrzność Bożą. Znała to dzieło siostra będąca wychowawczynią św. Teresy z Lisieux.

Jest to fragment książki:

Jean-Baptiste Saint-Jure SJ, Zaufanie Opatrzności Bożej. Źródło pokoju i szczęścia
Wydawnictwo: PROMIC, ISBN: 978-83-7502-474-6
Książka jest >>TUTAJ<<

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama