Spowiedź z pozornej wielkości

Dobra spowiedź to coś więcej niż tylko wyznanie grzechów

Rozmowa z o. Michałem Zioło [PK 49/2018] jest dobra na czas Adwentu. Nie ma w niej moralizowania, natomiast jest zachęta do przemyślenia własnych postaw. Nie według listy znanych nam grzechów, ale tych bardziej ukrytych. Papież Benedykt XVI często przytaczał fragment z Psalmu 19: „Kto jednak dostrzega swoje błędy? Oczyść mnie od tych, które są ukryte przede mną”. Sugerował w ten sposób, że w czasie, kiedy tak wielkim szacunkiem cieszy się wolność i ludzkie sumienie, powinniśmy pamiętać, że istnieją grzechy, których możemy być nieświadomi, a które mogą sterować naszym życiem. Paradoksalnie, bo pod pozorem wolności właśnie one mogą najbardziej zniewalać. Dlatego potrzebna jest czasem bolesna konfrontacja naszych osobistych spostrzeżeń z kimś, kto z boku powie nam, jak on nas widzi. Temu zresztą ma służyć dobra spowiedź, która nie powinna ograniczać się do wyznania grzechów, ale być rozmową o tym, czego spowiadający się być może nie zauważa w sobie z wystarczającą ostrością.

Jakie ukryte, nieuświadomione grzechy może wydobyć z nas przeczytanie rozmowy z o. Michałem? Mnie bardzo poruszył temat pokusy bycia „dużym chłopcem”. Brzmi bardzo prosto, ale trafia w sedno. „Duży” chce dominować nad innymi, szuka wciąż poklasku, jest nieszczęśliwym więźniem opinii innych na swój temat. Wszystko po to, żeby sobie i innym udowodnić swoją wartość. „Mały” — mówi o. Michał — potrafi być dla ludzi, nawet jeśli na jego zaproszenie przyjdzie niewielu. „Mały” ufa i oddaje wszystkie sprawy Bogu. Nie jest obsesyjnym poszukiwaczem sukcesów, ale pokornym sługą Boga. I to daje mu pokój, a ludziom go otaczającym poczucie akceptacji. Może dlatego o. Michał mówi, że we Francji ludzie lgną do mnichów i czują się przy nich bezpieczni.

Pokusa wielkości wydaje się tak oczywista. A jednak doszukujemy się jej przede wszystkim w innych, znaczniej mniej u siebie: w małżeństwach, rodzinach, wspólnotach, w pracy, w Kościele czy wśród przyjaciół. Zawsze wtedy, gdy własnej wartości nie odnajdujemy w służbie, ale w nieustannym podkreślaniu: „To ja mam rację!”. Naprawdę zawsze ją mam?

Ks. Mirosław Tykfer, redaktor naczelny „Przewodnika Katolickiego”

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama