Strategiczny Adwent

Rzeczywistość utwierdza nas w przekonaniu, że nie wystarczy już adwentowo czuwać samemu. Trzeba też budzić innych.

Rzeczywistość utwierdza nas w przekonaniu, że nie wystarczy już adwentowo czuwać samemu. Trzeba też budzić innych.

Niezawodny św. Ojciec Pio mawiał, że życie jest walką, z której nie możemy się wycofać. Musimy odnieść zwycięstwo. Wszyscy lubimy zwyciężać, odnosić sukcesy, choć częściej, niestety, przegrywamy. Takie jest życie. Nawet w wymiarze duchowym pokój zazwyczaj jest owocem… walki. Jeżeli więc nie chcemy przegrać życia albo pragniemy przestać przed nim uciekać, nie możemy uniknąć walki o to, co w nas bezcenne, wartościowe, nie do oddania. Mądrzy ludzie wiedzą, jak niewiele trzeba, by utracić wymarzony spokój, zdrowie, jak szybko traci się miłość, radość, nadzieję. Życie jest ryzykiem, nikt nie może uważać, że jest bezpieczny, dlatego rozsądnie jest czuwać. Dawniej mówiło się: „trzymać straż”. Teraz, gdy na ulicach młodzi ludzie rzucają nam w twarz: „to jest wojna!”, zastanawiam się, skąd w nich tyle gniewu, złości, nienawiści, czy te okrzyki mają zmobilizować „swoich”, czy raczej są ostrzeżeniem dla przeciwnika... W sumie nieważne... Ważne jest to, byśmy my, ludzie wiary, robili swoje. Byśmy czuwali i się modlili. Tym się różnimy od tych wykrzykujących, a ta różnica, ta inność, ma w obecnej sytuacji znaczenie strategiczne.

Przed nami kolejny Adwent – wyjątkowy czas, który powinien nam przypominać, że całe życie człowieka to czekanie – a właściwie oczekiwanie na spotkanie z Bogiem. W wierze chrześcijańskiej piękne jest to, że jest ona pełna ufności. Ufa, że przez całą naszą historię idzie Pan, że kiedyś zbierze wszystkie nasze oczekiwania, troski, zamiary i plany – i wtedy znajdziemy odpowiedzi na wszystkie nasze pytania i wątpliwości. Z Bogiem bowiem każda chwila jest wartością samą w sobie, z Nim zawsze istnieje szansa na nowe otwarcie. On jest naszą obecną i ostatnią nadzieją. O tej prawdzie przypomina o. Raniero Cantalamessa, kapucyn, wieloletni kaznodzieja Domu Papieskiego, kardynał nominat, który w wywiadzie dla Niedzieli przyznaje: „Wszystko w Kościele (...) otrzymuje życie i skuteczność od Ducha Świętego. Bez Niego wszystko jest tylko ludzkim aktywizmem” (s. 20-21).

Takiej ufności, takiego zawierzenia i oddania bardzo dziś potrzebujemy. Nie ma co owijać w bawełnę – jesteśmy na wojnie i tegoroczny Adwent, nie tylko ze względu na pandemię, nie będzie jedynie błogim czekaniem na Boże Narodzenie – będzie raczej starciem postaw i systemu wartości. Do potyczek może dochodzić w niejednym polskim domu. W jaki sposób się bronić? Z czego budować wewnętrzną zbroję? Z tego, co od wieków stanowi sedno, także Adwentu – ćwiczenia duchowe, rekolekcje i wzmożona modlitewna aktywność.

W tym numerze Niedzieli przynosimy naszym czytelnikom ważną inicjatywę – propozycję trwających 33 dni rekolekcji pod nazwą „Oddanie33”. Mają one przygotować nas do całkowitego oddania się Matce Bożej, a za Jej pośrednictwem – Jezusowi. To trafny, naszym zdaniem, pomysł na przeżycie Adwentu w czasie pandemii. Każde rekolekcje są przecież drogą nawrócenia, czyli zmiany myślenia, oceną własnego życia z innej perspektywy, i całkowitego zawierzenia go Maryi, tak jak uczynił to człowiek spod znaku Totus Tuus – nasz święty rodak Jan Paweł II. Aż trudno uwierzyć, że dożyliśmy czasów, w których trzeba bronić jego osoby przed coraz częstszymi pomówieniami...

Rzeczywistość utwierdza nas w przekonaniu, że nie wystarczy już adwentowo czuwać samemu. Trzeba też budzić innych. Nie wystarczy już tylko trzymać straż – potrzebna jest również broń. A dla człowieka wierzącego amunicją do tej broni zawsze jest modlitwa – wytrwała modlitwa. Ona dodaje sił, ocala od rozpaczy, jest jedyną obroną przed atakami Złego. Nade wszystko jednak ma też moc przemiany ludzkich serc, a tym samym i historii. Także tej, która dzieje się wokół nas.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama