O czym marzy Bóg?

Czy Bóg marzy o czymś? O czym?

W czasie ani jednej katechezy nie słyszałam jeszcze dotąd o tym, by ktoś z księży czy świeckich katechetów mówił do nas o marzeniach Boga. Postanowiłam więc sama postawić sobie takie pytanie i poszukać na nie odpowiedzi. Jestem pewna, że Bóg ma mnóstwo marzeń, podobnie jak każdy, kto potrafi myśleć i kochać.

To prawda, że Bóg jest Wszechmocny, ale Stwórca jest najpierw Miłością i dlatego używa swojej wszechmocy w zgodzie z samym sobą, czyli z prawami miłości. A miłość szanuje wolność człowieka. Stwarzając nas z miłości na swój obraz i podobieństwo, Stwórca obdarzył nas rozumem i wolnością właśnie po to, byśmy mogli Jego miłość świadomie przyjąć oraz żebyśmy mogli dobrowolnie i z radością na nią odpowiedzieć. Właśnie dlatego Bóg nie przymusza nas do dobra, lecz marzy o tym, by każdy z nas zapragnął być podobnym do Niego, czyli żeby nauczył się dojrzale kochać.

Nigdy (przynajmniej w życiu doczesnym) nie dowiem się o wszystkich marzeniach Boga, ale im bardziej Go poznaję, tym bardziej odkrywam Jego marzenia wobec nas, ludzi. Wiem, że Stwórca kocha nas nad życie. Jesteśmy Jego dziećmi, a On marzy o tym, byśmy wszyscy stawali się świętymi! Bóg marzy też o tym, by nasze marzenia były podobne do Jego marzeń! Dlaczego nie wszyscy marzymy o świętości, skoro jest to marzenie samego Boga, o którym tak często mówił nam Jego Syn, gdy stał się człowiekiem i skoro to jest najpiękniejsze marzenie, do jakiego zdolny jest każdy z nas? Chyba dlatego, że często mylimy świętość z jej karykaturą.

Nie będzie marzył razem z Bogiem o stawaniu się świętym ten, kto sądzi, że człowiek święty to na przykład ktoś chorobliwie pobożny, albo ktoś, kto ciągle myśli o życiu wiecznym, zamiast cieszyć się życiem doczesnym. Na szczęście wszystkie takie wyobrażenia to tylko karykatura świętości. Naprawdę święty to ktoś, kto jest podobny do Jezusa. To ktoś, kto mądrze myśli, kto szlachetnie kocha, kto uczciwie pracuje, kto imponuje innym ludziom swoją mądrością, radością, siłą woli. To ktoś, do kogo chętnie przychodzą inni ludzie, gdy sami nie radzą sobie z własnym życiem, albo gdy potrzebują pomocy, żeby dalej żyć mądrze i szlachetnie.

Być świętym to cieszyć się Bogiem, bliskimi i samym sobą już teraz, bo Jezus przyszedł do nas po to, żeby Jego świętość i radość w nas była i żeby nasza radość już teraz była pełna! Być świętym to mieć spokojne sumienie, to nie bać się przyszłości, to czuć się najbardziej kochanym dzieckiem we Wszechświecie! Być świętym to urządzać Bogu, swoim rodzicom i rodzeństwu, swoim przyjaciołom oraz samemu sobie wielkie święto wiecznej radości. Warto z Nim o tym rozmawiać, bo modlitwa to uzgadnianie z Bogiem wspólnych marzeń.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama