Złota nić modlitwy

Podczas Mszy św. posłania, kończącej ŚDM w Krakowie, papież Franciszek, komentując Ewangelię dnia (Łk 19,1-10), powiedział, że aby spotkać Jezusa, trzeba - tak jak Zacheusz - pokonać trzy przeszkody

Podczas Mszy św. posłania, kończącej ŚDM w Krakowie, papież Franciszek, komentując Ewangelię dnia (Łk 19,1-10), powiedział, że aby spotkać Jezusa, trzeba - tak jak Zacheusz - pokonać trzy przeszkody.

Złota nić modlitwy

Niska opinia o sobie

Pierwszą przeszkodą, o której mówił papież w Brzegach, była "niska postura" zwierzchnika celników. "Zacheusz nie mógł zobaczyć Mistrza, ponieważ był niski. Także i dzisiaj może nam grozić, że będziemy stali z daleka od Jezusa, bo wydaje się nam, że nie dorastamy, bo mamy niską opinię o sobie. Jest to wielka pokusa, która dotyczy nie tylko samooceny, ale dotyka również wiary. Wiara mówi nam bowiem, że jesteśmy >dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy< (1 J 3,1): zostaliśmy stworzeni na Jego obraz; Jezus nasze człowieczeństwo uczynił swoim, a Jego serce nigdy nie oddzieli się od nas; Duch Święty chce w nas mieszkać; jesteśmy powołani do wiecznej radości z Bogiem! To jest nasza >postura<, to jest nasza duchowa tożsamość: jesteśmy umiłowanymi dziećmi Bożymi - zawsze nimi jesteśmy".

Ojciec Święty tłumaczył dalej, jakie są konsekwencje niskiej opinii o sobie: "Rozumiecie zatem, że brak akceptowania samych siebie, życie w niezadowoleniu i myślenie w sposób negatywny oznacza brak uznania naszej najprawdziwszej tożsamości: to jakby odwrócić się w inną stronę, kiedy Bóg chce, by na mnie spoczęło Jego spojrzenie, i to jakby chcieć zgasić marzenie, jakie Bóg żywi wobec mnie. Bóg nas miłuje takimi, jakimi jesteśmy, i żaden grzech, wada czy błąd nie sprawi, by zmienił swoje zdanie. Dla Jezusa - pokazuje to Ewangelia - nikt nie jest gorszy i daleki, nie ma człowieka bez znaczenia, ale wszyscy jesteśmy umiłowani i ważni: ty jesteś ważny! A Bóg liczy na ciebie z powodu tego, kim jesteś, a nie z powodu tego, co masz: w Jego oczach nic nie znaczy, jak jesteś ubrany czy jakiego używasz telefonu komórkowego; dla Niego nie jest ważne, czy podążasz za modą - liczysz się ty. Taki, jaki jesteś. W Jego oczach jesteś wartościowy, a twoja wartość jest bezcenna". Co jednak zrobić, gdy człowiek zauważa w sobie tę "niską posturę"? Papież Franciszek odpowiada: "Kiedy w życiu zdarza nam się, że mierzymy nisko zamiast wysoko, może nam pomóc ta wspaniała prawda: Bóg jest wierny w miłości względem nas, a nawet nieustępliwy. Pomoże nam myśl, że kocha nas bardziej, niż my kochamy samych siebie, że wierzy w nas bardziej, niż my wierzymy w siebie, że zawsze nam >kibicuje< jako najbardziej niezłomny z fanów. Zawsze czeka na nas z nadzieją, nawet gdy zamykamy się w naszych smutkach, ciągle rozpamiętując doznane krzywdy i przeszłość. Ale przywiązywanie się do smutku nie jest godne naszej postury duchowej! Jest to w rzeczywistości jakiś wirus, który zaraża i blokuje wszystko, który zamyka wszelkie drzwi, który uniemożliwia rozpoczęcie życia na nowo, ponowny start. Bóg jest jednak nieustępliwy w nadziei: zawsze wierzy, że możemy się podnieść, i nie poddaje się, widząc nas przygaszonych i bez radości. Robi się smutno, kiedy patrzymy na młodego człowieka, w którym nie ma radości. Jesteśmy bowiem zawsze Jego umiłowanymi dziećmi. Pamiętajmy o tym na początku każdego dnia. Warto, abyśmy co rano mówili w modlitwie: >Panie, dziękuję Ci, że mnie kochasz; spraw, bym zakochał się w moim życiu!<. Nie w moich wadach, które muszą być poprawione, ale w życiu, które jest wielkim darem: jest ono czasem, aby kochać".

Paraliżujący wstyd

Drugą przeszkodą na drodze spotkania z Jezusem, którą musiał pokonać Zacheusz, był paraliżujący wstyd. Papież tak opisał zachowanie celnika: "Zacheusz był osobą publiczną; wiedział, że próbując wspiąć się na drzewo, on, przywódca, człowiek władzy, znienawidzony, stanie się śmiesznym w oczach wszystkich. Niemniej przezwyciężył wstyd, ponieważ silniejsza była ciekawość Jezusa. Doświadczyliście, co się dzieje, kiedy jakiś człowiek staje się na tyle atrakcyjny, by się w nim zakochać: może się wtedy zdarzyć, że chętnie robi się coś, czego byśmy nigdy w życiu nie zrobili. Coś podobnego zdarzyło się w sercu Zacheusza, kiedy odczuł, że Jezus jest dla niego tak ważny, że zrobiłby dla Niego wszystko, ponieważ tylko On mógł go wyciągnąć z ruchomych piasków grzechu i niezadowolenia. I tak pokonał paraliżujący wstyd. Jak mówi Ewangelia, Zacheusz >pobiegł naprzód<, >wspiął się<, a potem, kiedy wezwał go Jezus, >zszedł z pośpiechem< (ww. 4.6). Zaryzykował i zaangażował się [.]".

Papież zachęcał młodych, by tak jak Zacheusz pokonali swój strach i otworzyli się na szczere spotkanie z miłosiernym Panem: "Drodzy młodzi, nie wstydźcie się zanieść Jezusowi wszystkiego, a zwłaszcza słabości, trudów i grzechów w spowiedzi: On potrafi was zaskoczyć swoim przebaczeniem i pokojem. Nie bójcie się powiedzieć Mu >tak< z całym entuzjazmem serca, odpowiedzieć Mu wielkodusznie, pójść za Nim! Nie dajcie sobie znieczulić duszy, ale dążcie do pięknej miłości, która wymaga również wyrzeczenia i mocnego >nie< dopingowi sukcesu za wszelką cenę i narkotykowi myślenia tylko o sobie i swojej wygodzie".

Szemrzący tłum

Papież Franciszek mówił, że istnieje "też trzecia przeszkoda, której Zacheusz musiał stawić czoło, ale już nie w sobie, lecz wokół siebie. To szemrzący tłum, który najpierw go blokował, a później krytykował: Jezus nie powinien wchodzić do jego domu, do domu grzesznika!". To doświadczenie nie jest obce także współczesności. "Jakże trudno - kontynuował swe rozważania Ojciec Święty - jest naprawdę przyjąć Jezusa, jak trudno zaakceptować >Boga bogatego w miłosierdzie< (Ef 2,4). Mogą wam stawiać przeszkody, starając się, byście uwierzyli, że Bóg jest daleki, surowy i niezbyt czuły, dobry dla dobrych, a zły wobec złych. Tymczasem nasz Ojciec >sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi< (Mt 5,45) i zachęca nas do prawdziwej odwagi: byśmy byli silniejsi niż zło, kochając wszystkich, nawet naszych nieprzyjaciół. Mogą się z was śmiać, bo wierzycie w łagodną i pokorną moc miłosierdzia. Nie bójcie się, ale pomyślcie o słowach tych dni: > Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią< (Mt 5,7)".

Na koniec homilii papież zwrócił się do młodych z wezwaniem: "Posłuchajmy wreszcie słów Jezusa do Zacheusza, które zdają się być wypowiedziane właśnie do nas dzisiaj: >Zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu< (w. 5). Otwórz mi drzwi swojego serca. Jezus kieruje dziś do ciebie to samo zaproszenie: >Dziś muszę się zatrzymać w twoim domu<. Moglibyśmy powiedzieć, że Światowy Dzień Młodzieży rozpoczyna się dziś i trwać będzie jutro, w domu, bo od teraz to tam Jezus chce ciebie spotykać. Pan nie chce zostać tylko w tym pięknym mieście albo w miłych wspomnieniach, ale chce przyjść do twego domu, być obecnym w twoim codziennym życiu: w nauce, studiach i pierwszych latach pracy, przyjaźniach i uczuciach, planach i marzeniach. Jakże się to Jemu podoba, aby to wszystko było Mu zaniesione w modlitwie! Jakże bardzo ufa, że pośród wszystkich codziennych kontaktów i czatów na pierwszym miejscu będzie złota nić modlitwy! Jakże bardzo pragnie, aby Jego słowo przemawiało do każdego twego dnia, aby Jego Ewangelia stała się twoją i była twoim >nawigatorem< na drogach życia [.]".

Miłujcie się! 04/2016

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama