Ksiądz Aleksander Woźny – pokorny sługa Chrystusa i ludzi

Krótki fragment artykułu z czasopisma "Miłujcie się!" nr 2/2015

Potrafił chory w nocy wyjść na ulice, bo wzywał go do tego jego Anioł Stróż. I wtedy działy się cuda. Ks. Aleksander Woźny – kandydat na ołtarze.

Wiele godzin dziennie spędzał w konfesjonale. Ludzie z całej Polski przyjeżdżali, żeby się u niego wyspowiadać. Przed pouczeniem penitenta Ks. Woźny zawsze chwilę się modlił, później dopiero wygłaszał naukę - była krótka, ale celna. Potrafił czytać w ludzkich duszach. Dorastał do kapłaństwa pod okiem takich postaci jak - kard. August Hlond, sługa Boży Aleksander Żychliński, Kazimierz Rolewski, czy błogosławiony biskup Michał Kozal. Święci rodzą świętych. Może to właśnie dało mu siłę do znoszenia cierpień, jakich doznał najpierw od hitlerowców, potem od komunistów. Jego duszpasterską pasją było małżeństwo i rodzina: jako jeden z pierwszych, niedługo po wojnie, zaczął organizować kursy przedmałżeńskie i poradnie dla małżeństw. Bp Karol Wojtyła wysyłał do niego dr Wandę Półtawską, by wymieniać doświadczenia na tym polu. Walczył o pary, które żyły bez ślubu lub w ponownym związku po rozwodzie. Ostrzegał przed konsekwencjami życia w grzechu śmiertelnym. W swoim testamencie prosił parafian, aby nie nadużywali miłosierdzia Bożego i na serio brali odpowiedzialność za swoje życie, z którego kiedyś będą musieli zdać sprawę przed Bogiem. Dlaczego więc pewnego razu odesłał penitentkę od kratek konfesjonału i kazał jej szukać spowiednika na mieście? I jako to możliwe, że do jednego ze swoich parafian napisał list, w którym namawiał do… rozwodu?

Odpowiedź przynosi najnowszy nr 2/2015 "Miłujcie się!"

opr. ab/ab


« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama