Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni

Po śmierci prezydenta Adamowicza wydaje się, że wielu katolików ma poważny problem moralny

Jak pogodzić potępienie grzechu z miłością do grzesznika? Wydaje się, że wielu katolików ma z tym potężny problem. Jasne nazywanie grzechów po imieniu jest potrzebne, aby ich unikać. Nie jest jednak tym samym, co wytykanie palcami cudzych grzechów.

W ciągu ostatniego miesiąca miały miejsce dwa zdarzenia, które skłoniły mnie do niniejszej refleksji. Pierwszym z nich był pogrzeb prof. Romualda Dębskiego, dyrektora kliniki Położnictwa i Ginekologii Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Po jego śmierci Mariusz Dzierżawski, prezes Fundacji Pro, wystosował otwarty list do archidiecezji warszawskiej, kwestionujący prawo profesora do katolickiego pogrzebu. Podczas samej Mszy pogrzebowej przed kościołem stali natomiast antyaborcjoniści z oskarżycielskimi plakatami.

Drugim wydarzeniem było zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. W obliczu tragicznej śmierci szacunek i współczucie potrafili okazać politycy ze wszystkich opcji. Niestety wielu „wojujących” katolików uznało, że jest to stosowny moment, aby wytknąć zmarłemu jego błędy i grzechy. Przykładem był list wysłany do wielu redakcji (w tym i naszej), piętnujący zmarłego prezydenta za udział w marszu homoseksualistów. Oszczędzę czytelnikom prezentacji treści tego listu, w którym domniemane przewiny zmarłego zostały wymienione i wyróżnione wielkimi, czerwonymi literami. Chcę natomiast zwrócić uwagę na sam problem braku szacunku do człowieka, przy jednoczesnej deklarowanej postawie moralnego rygoryzmu.

Zastanawiam się, czy osoby, które wypominają innym grzechy tuż po ich śmierci pozbawione są zwykłej ludzkiej wrażliwości, czy też problem jest głębszy? Czy przypadkiem do wielu osób mieniących się chrześcijanami nie dotarła prawda o miłosierdziu Bożym i czy nie trwają w postawie faryzeuszów, pilnie wyszukujących cudze grzechy. Ciekawe, czy osoby te życzyłyby sobie, aby po ich własnej śmierci publicznie analizować ich przewiny, a na pogrzebie trzymać transparenty z ich listą?

Myślę, że wypada przypomnieć katolicką naukę na temat tego, czym jest Sąd Boży i dlaczego ludzie powinni powstrzymać się od wydawania wyroków w Bożym imieniu, co nie oznacza bynajmniej jakiegoś moralnego laksyzmu (rozluźnienia), ale uwzględnia ograniczoność naszej ludzkiej perspektywy i oceny.

Każdy z nas po śmierci stanie przed sądem Bożym i będzie musiał zdać sprawę ze swojego życia. Wbrew popularnym wyobrażeniom (mających swoje odzwierciedlenie także w sztuce religijnej) sąd nie polega jednak na szczegółowym rozliczaniu grzechów popełnionych za życia i kładzeniu ich na szali z dobrymi uczynkami. Zbawienie zostało nam wysłużone przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa i otrzymujemy je darmo, o ile otworzymy się na Bożą łaskę. Wyraźnie mówi o tym Katechizm:

Śmierć kończy życie człowieka jako czas otwarty na przyjęcie lub odrzucenie łaski Bożej ukazanej w Chrystusie. Nowy Testament mówi o sądzie przede wszystkim w perspektywie ostatecznego spotkania z Chrystusem w Jego drugim przyjściu, ale także wielokrotnie potwierdza, że zaraz po śmierci każdego nastąpi zapłata stosownie do jego czynów i wiary. Przypowieść o ubogim Łazarzu i słowa Chrystusa wypowiedziane na krzyżu do dobrego łotra, a także inne teksty Nowego Testamentu mówią o ostatecznym przeznaczeniu duszy, które może być odmienne dla różnych ludzi.
Każdy człowiek w swojej nieśmiertelnej duszy otrzymuje zaraz po śmierci wieczną zapłatę na sądzie szczegółowym, który polega na odniesieniu jego życia do Chrystusa i albo dokonuje się przez oczyszczenie, albo otwiera bezpośrednio wejście do szczęścia nieba, albo stanowi bezpośrednio potępienie na wieki.
Pod wieczór naszego życia będziemy sądzeni z miłości.
Katechizm Kościoła Katolickiego 1021-1022

Warto zwrócić uwagę na dwa istotne elementy. Po pierwsze, czas na przyjęcie łaski Bożej mamy podczas doczesnego życia. Po śmierci nie ma już możliwości nawrócenia, czyli przyjęcia wcześniej odrzuconej łaski. Praktycznym wyrazem przyjęcia łaski Bożego przebaczenia nie jest bezgrzeszność za życia, ale stały wysiłek moralny zmierzający do uzgodnienia własnego życia z Bożymi przykazaniami. Każdy z nas wielokrotnie upada, jeśli jednak uświadamia sobie swoje grzechy i wyznaje je przed Bogiem, otrzymuje ciągle na nowo łaskę przebaczenia, pojednania (czyli wraca do życia w przyjaźni z Bogiem, zwanego łaską uświęcającą). Otrzymuje też łaski aktualne (uczynkowe), pozwalające przezwyciężać pokusy i czynić dobro. Dlatego też Katechizm w jednym zdaniu mówi o zapłacie „stosownie do czynów i wiary”. Zbawienie nie jest możliwe bez wiary, to znaczy postawy zwrócenia się ku Bogu i przyjęcia Jego łaski. A konsekwencją wiary są uczynki z nią zgodne.

Po drugie, mowa jest o „odniesieniu mojego życia do Chrystusa”. Sąd Boży nie może istnieć bez tego odniesienia. Nie jest samym rozliczeniem dobrych i złych czynów, ponieważ nasze własne dobre uczynki nigdy nie zrównoważyłyby ciężaru grzechu. Każdy grzech jest obrazą nieskończonego Boga, żaden skończony i grzeszny człowiek nie ma więc mocy zadośćuczynienia takiej obrazie. Tylko nieskończony i bezgrzeszny Bóg może unieść ciężar naszych grzechów i zgładzić je, co wyznajemy modląc się podczas każdej Eucharystii: „Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata...” Gdybyśmy próbowali w sposób artystyczny ukazać Sąd Boży, należałoby na jednej szali położyć wszystkie grzechy świata, na drugiej zaś — Krzyż Chrystusa.

Sąd Boży jest tajemnicą, przed którą musi zamilknąć ludzka chęć osądu danego człowieka. Nasze poczucie sprawiedliwości jest ograniczone doczesną perspektywą naszego myślenia. Nie jesteśmy w stanie przeniknąć serca drugiego człowieka, dostrzec jego wewnętrznych zmagań, nie znamy jego myśli i motywacji. Tylko Bóg zna serce człowieka i wie, co skłaniało go do takiego czy innego postępowania.

Zarówno prof. Dębski, jak i pan Adamowicz stoją teraz przed obliczem Bożym. Pozostawmy Bogu osąd uczynków i słów każdego z nich. Miejmy świadomość że patrzymy na drugiego człowieka z zewnątrz i nigdy nie poznamy jego najgłębszych motywacji i nie zajrzymy do jego serca. Dopóki żyje, możemy i powinniśmy go napominać, zwracać mu uwagę na niezgodność jego postępowania z nauką Chrystusa — czyniąc to jednak z miłością, a nie z gniewem. Po śmierci natomiast możemy się za niego modlić, zakładając, że może przebywać w czyśćcu, zgodnie z tym, co pisze Katechizm:

Ci, którzy umierają w łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczeni, chociaż są już pewni swego wiecznego zbawienia, przechodzą po śmierci oczyszczenie, by uzyskać świętość konieczną do wejścia do radości nieba (...) Kościół od początku czcił pamięć zmarłych i ofiarował im pomoce, a w szczególności Ofiarę eucharystyczną, by po oczyszczeniu mogli dojść do uszczęśliwiającej wizji Boga. (KKK 1031, 1032)

Warto więc modlić się za zmarłych — tym gorliwiej, im bardziej sądzimy, że potrzebują tego oczyszczenia, aby móc wejść do nieba. A zanim zabierzemy się do osądzania innych, warto przypomnieć sobie, co mówi o tym Pismo Święte:

A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi. A kto by rzekł swemu bratu: Raka, podlega Wysokiej Radzie. A kto by mu rzekł: Bezbożniku, podlega karze piekła ognistego. (Mt 5,22)

Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny. Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? (Łk 6, 36-37.41)

Mówcie i czyńcie tak, jak ludzie, którzy będą sądzeni na podstawie Prawa wolności. Będzie to bowiem sąd nieubłagany dla tego, który nie czynił miłosierdzia: miłosierdzie odnosi triumf nad sądem. (Jk 2,12-13)

***

Zamiast więc wytykać ludziom ich grzechy i słabości po śmierci, bądźmy dla nich miłosierni za życia. Postawa rygoryzmu moralnego przejawiającego się w piętnowaniu cudzych grzechów nie skłoni ludzkich serc ku Bogu. Stawianie jasnych zasad moralnych musi zawsze łączyć się z miłosierdziem i troską o drugiego człowieka. Pamiętajmy, że jaką miarą mierzymy innych, taką zostanie także i nam odmierzone.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama