Czujesz się słaby? To genialnie!

To nie my sami, lecz Jezus ma być naszą siłą i mocą

W jednej z piosenek z musicalu „Metro” padają słowa „Gdy jest źle, to dobry znak, bo może znów lepiej być”. Gdy czujemy, że owo „źle” wypływa z naszej słabości, to także dobrze. Potrzebujemy tylko uświadomić sobie parę rzeczy.

Czujesz się słaby? To genialnie!

Przychodzą w naszym życiu takie chwile, gdy czujemy się bezsilni, bezradni, przytłoczeni zewnętrznymi problemami i wewnętrznymi rozterkami. Bywamy także sfrustrowani powtarzalnością własnych grzechów i tym, że nie umiemy zwalczyć ich na stałe. W takich momentach zagraża nam pogrążenie się w depresyjnych myślach i obezwładniająca rozpacz. Jest w tej sytuacji jednak coś, co paradoksalnie sprawia, że nasza sytuacja jest wprost wspaniała. To świadomość własnej słabości, świadomość tego, że sami nie umiemy poradzić sobie ze sobą i z własnym życiem. Bo od tej świadomości już całkiem niedaleko do szukania pomocy na zewnątrz. Byle tylko w dobrym kierunku.

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie” (Mt 11,28-30) – mówi Jezus. A zatem, gdy czujemy, że nasze życie się wali, że trudności nas przerastają, najlepszym wyborem jest wybór oddania ich Jezusowi. On będzie naszym wsparciem, On będzie wiedział, co zrobić, aby nasze trudności przemienić tak, by stały się dla nas łaską i siłą. Wystarczy Mu tylko (i aż) zaufać.

A co z naszą grzesznością? Tu również nie musimy się obawiać. „On usłyszawszy to, rzekł: "Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Idźcie i starajcie się zrozumieć, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników" – czytamy w Ewangelii św. Mateusza (Mt 9,12-13). Jeżeli zatem czujemy się grzeszni, to powinniśmy się radować, bo to właśnie do nas przychodzi Jezus! To grzeszników poszukuje, a nie tych którzy przekonali są o własnej bezgrzeszności i nieomylności. To do grzeszników podchodzi, ujmuje za rękę i pomaga wyjść z bagna własnych grzechów. Gdy czujemy się grzeszni i słabi, najlepszym wyjściem jest skierowanie naszych kroków do Jezusa – szczególnie czekającego na nas w sakramentach pokuty i pojednania oraz Eucharystii. Tam znajdziemy rozwiązanie naszych trudności i siłę do zmagań z rzeczywistością.

A zatem ze wszystkim idźmy do Jezusa. I niech „moc w słabości się doskonali”. Bo to nie my sami, lecz Jezus ma być naszą siłą i mocą.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama