Większy niż myślisz

Ateizm nigdy nie oznacza łagodnej negacji Boga, nie przejawia się też jako stopniowe odchodzenie od wiary

Większy niż myślisz

Thomas D. Williams

Większy niż myślisz

ISBN 978-83-7660-350-6
Wydawnictwo Jedność
Ilość stron: 200
Oprawa: miękka
Format: 135 x 205
www.jednosc.com.pl

fragment książki:

Wprowadzenie

Szukajcie, a znajdziecie
(Łk 11,9)

Jeśli ktoś nie spędził ostatnich paru lat zaszyty w górskiej pustelni, z pewnością rzucił mu się w oczy najnowszy trend, objawiający się wysypem książek antyreligijnych. Słowo „wysyp” nie jest tu przypadkowe; jakakolwiek wzmianka o Najwyższej Istocie sprawia, że ateiści dostają wysypki. Działalność ta okazuje się całkiem opłacalna, gdyż kilka owych współczesnych diatryb stało się bestsellerami, dowodząc po raz kolejny, że gromienie religii właściwie nigdy nie wychodzi z mody.

Należy wymienić tu między innymi następujące pozycje: The God Delusion Richarda Dawkinsa (2006) [wyd. pol. „Bóg urojony”, 2007], The End of Faith: Religion, Terror, and the Future of Reason (2005) oraz Letter to a Christian Nation (2006) Sama Harrisa; Breaking the Spell: Religion as a Natural Phenomenon Daniela C. Dennetta (2006), a także God Is Not Great: How Religion Poisons Everything dziennikarza Christophera Hitchensa (2007). Oprócz tych dość znanych książek powstało mnóstwo dzieł o mniejszym znaczeniu, co może świadczyć, że ateizm to potężna siła napędowa nowej dziedziny pracy chałupniczej.

Mimo że argumenty neoateistów nie są nowe, wymagają jednak rzetelnej odpowiedzi. Sama popularność owych publikacji sprawia, że wiele osób zetknie się z podnoszonymi w nich zarzutami, nie mając szansy, by wysłuchać opinii drugiej strony. W niniejszej książce zebrałem główne argumenty, jakie można znaleźć we współczesnych tekstach ateistycznych i ubrałem je w formę prostych pytań, udzielając na nie krótkich odpowiedzi. Starałem się wykonać to zadanie uczciwie i obiektywnie, odwołując się nie tylko do wiary, lecz także (i przede wszystkim) do rozumu – który powinien przecież stanowić dla ludzi wierzących i niewierzących płaszczyznę porozumienia.

Pytania podzieliłem na pięć grup, tak aby czytelnik mógł się z nimi zapoznać w sposób uporządkowany. Pierwsza część książki dotyczy zatem religii jako takiej, jako fenomenu czysto ludzkiego i kulturowego. Przed jakimi problemami staje ktoś, kto wierzy w Boga? W części drugiej przyglądam się religii i społeczeństwu. Czy religia rzeczywiście przyczynia się do nielojalności obywatelskiej i wywołuje wojny, jak twierdzą ateiści, czy może przysparza społeczeństwu jakichś korzyści? Część trzecia bada związek pomiędzy wiarą, nauką i rozumem, aby lepiej uchwycić sposób, w jaki współistnieją wiara i racjonalność. W części czwartej analizuję zarzuty stawiane chrześcijaństwu, odpowiadając na pretensje tych, którzy mają Kościołowi za złe, że istnieje już od dwóch tysięcy lat. Na koniec zamieniam się na chwilę rolami: pytam, w jaki sposób na te same uwagi, kierowane wcześniej pod adresem religii, odpowiada sam ateizm. Czy światopogląd ateistyczny sprawia, że społeczeństwo staje się lepsze, uczciwsze, bardziej szczodre, czy też może zachęca do postaw egoistycznych, pozwala folgować sobie we wszystkim?

Zetknąłem się w swoim życiu z wieloma ateistami i agnostykami; moje doświadczenie wskazuje, że ateizm – zwłaszcza ten w wersji bardziej afektowanej – zawsze ma określoną przyczynę. Wszyscy zdecydowani ateiści, których znam, nie tylko po prostu nie wierzą w Boga; oni Go nienawidzą. Bóg nie jest dla nich kimś, kogo traktują ze zwykłą obojętnością, lecz kimś, wobec kogo żywią skrajną niechęć. Niechęć ta wydaje się być nieodmiennie umotywowana jedną z dwóch następujących kwestii: głębokim poczuciem krzywdy, o którą obwiniają Boga i nie mogą Mu jej wybaczyć; bądź też silnymi wyrzutami sumienia z powodu krzywd wyrządzonych innym, czego ludzie ci nie potrafią sobie wybaczyć. Naprawdę zaskakująco często zdarza mi się rozmawiać z jakimś zdeklarowanym ateistą lub ateistką, oświadczających w pewnym momencie, że np.: „Przestałam chodzić do kościoła po tym, jak w wieku dwudziestu dwóch lat dokonałam aborcji”, „Straciłem żonę zaledwie trzy lata po ślubie”, „Przestałem wierzyć w Boga, kiedy mój brat bliźniak umarł – miał tylko piętnastu lat”.

Nie znam osobiście żadnego z autorów omawianych tu książek. Nie jestem również wtajemniczony w szczegóły ich prywatnego życia, przynajmniej na tyle, by móc w sposób niepozostawiający wątpliwości ustalić przyczyny ich nienawiści do Boga. Mogę natomiast stwierdzić, iż w sensie moralnym ateizm z całą pewnością nie jest czymś naturalnym – jest czymś nabytym. Wyjaśnienia wymaga nie to, w jaki sposób człowiek staje się osobą wierzącą, lecz to, w jaki sposób staje się ateistą. W istocie rzeczy nie poznałem dotąd ateisty, który nie potrafiłby wymienić wydarzenia bądź wydarzeń, leżących u podłoża swojej niewiary.

Jestem przekonany, że ateizm – w przeciwieństwie do indyferentyzmu religijnego – nigdy nie oznacza łagodnej negacji Boga, nie przejawia się też jako stopniowe odchodzenie od wiary. Jest odrzuceniem Boga. Nikt inny nie pisze pełnych gniewu książek o czymś, w co nie wierzy. Tylko Bóg, Najwyższy Byt, wywołuje aż taką gwałtowność. Tylko Bóg zasługuje na to, by pisać pełne pasji książki o Jego nieistnieniu. Tylko Bóg – a szczególnie Bóg chrześcijański – stanowi z jednej strony przedmiot miłości i uwielbienia, z drugiej zaś – głęboko zakorzenionej nienawiści.

Zanim przejdziemy do sedna sprawy, muszę jasno zadeklarować swoje własne przekonania i motywacje. Przede wszystkim jestem chrześcijaninem. To znaczy, że wierzę w Boga, Ojca wszechmogącego, Stworzyciela wszystkiego, co istnieje, który jest Miłością i który ukochał ludzkość tak bardzo, że zesłał na świat swojego jedynego Syna, Jezusa Chrystusa, jako naszego Zbawiciela. Wierzę, że Jezus stał się człowiekiem po to, aby nauczyć nas, czym jest pełnia człowieczeństwa, objawić przed nami Bożą naturę komunii kochających się Osób – Ojca, Syna i Ducha Świętego – oraz by umrzeć za nas na krzyżu. Wierzę, że Jezus powstał z martwych, wstąpił do nieba, zesłał nam Ducha Świętego, który prowadzi nas do pełni prawdy, oraz że ustanowił na ziemi wspólnotę wiernych – Kościół – który ma zaświadczać o Jego miłości do świata.

Oto istota mojej wiary. Nie wynosi mnie ona ponad innych ludzi. Jeśli już, to czyni mnie bardziej odpowiedzialnym przed Bogiem. Jestem chrześcijaninem „od kołyski”, który od najmłodszych lat odczuwał obecność Bożej miłości w codziennej egzystencji. Mimo moich wielu trudnych do wykorzenienia wad i licznych błędów, jakimś sposobem Bóg wciąż mnie kocha i obficie udziela swojej łaski. Będę sądzony wedle tego, jak swoim życiem na tę miłość odpowiedziałem, i modlę się o Jego miłosierdzie.

Jeżeli wspomniane tu książki o charakterze ateistycznym mogą przynieść jakiś pożytek, to chyba tylko ten: stwarzają ludziom wierzącym okazję, aby głębiej zastanowili się nad podstawami swojej wiary. Mogą też skłaniać nas do rachunku sumienia. Czyż bowiem wiele dotyczących religii stereotypów nie jest spowodowanych czy podsycanych przez samych wiernych – być może także nas – którzy źle służą sprawie religii, którzy nie żyją wcale w zgodzie ze swoimi ideałami? Gdyby na przykład wszystkich chrześcijan dawało się faktycznie rozpoznać po tym, że się wzajemnie miłują – czego chciał od nas Chrystus – czyż ludzie niewierzący nie byliby bardziej skłonni przezwyciężyć własne uprzedzenia wobec religii?

Nadałem temu opracowaniu podtytuł: Teolog odpowiada na pytania ateistów. Odpowiadam tu na podnoszone przez nich zarzuty, które mogą, choć nie muszą, leżeć u źródeł światopoglądu ateistycznego, z pewnością jednak stanowią przesłanie skierowane do czytelników. Książkę tę napisałem dla ludzi „poszukujących”. Wszystkich tych, którzy szczerze pragną znaleźć Boga, a którzy mogą poczuć się zniechęceni przez rzekome argumenty na rzecz niewiary, jakie napotykamy we wspomnianych traktatach. Napisałem ją również dla osób wierzących. Miałem zwłaszcza na myśli chrześcijan, którym brak gotowych replik na zastrzeżenia podnoszone przez ateistów. Ufam, iż dostarczyłem im potrzebnych odpowiedzi, wypełniając tym samym wezwanie wielkiego apostoła Piotra, napominającego chrześcijan: „Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest” (1 P 3,15)1.

Czytelnik może odnieść wrażenie, że traktuję niektóre argumenty moich adwersarzy dość ostro. Nie czynię tego z braku szacunku dla przeciwników, ale dlatego, że pragnę ich pogodzenia z Bogiem, podobnie jak chcę, aby pojednał się z Nim każdy człowiek. Jezus obiecał bowiem, że ten, kto szuka naprawdę, znajdzie.


Przypisy:

1 Wszystkie cytaty biblijne zaczerpnięto z V wyd. Biblii Tysiąclecia, Wydawnictwo Pallottinum, Poznań 2002 – przyp. red.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama