Jeden albo żaden

Kościół Chrystusowy albo jest jeden, albo nie ma go wcale. Jako katolicy tę prawdę mamy wpisaną w nasze wyznanie wiary: „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”.

Kościół Chrystusowy albo jest jeden, albo nie ma go wcale. Jako katolicy tę prawdę mamy wpisaną w nasze wyznanie wiary: „Wierzę w jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół”.

Próbę odnalezienia jedności Kościoła w wielości chrześcijańskich wyznań podjął Sobór Watykański II w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele. Wypracowano wówczas formułę, że ów jeden Chrystusowy Kościół „trwa w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie (communio), choć i poza jego organizmem znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy”. W tym kontekście trzeba rozumieć także starożytną formułę teologiczną, wywodzoną od Orygenesa i św. Cypriana, że „Nie ma zbawienia poza Kościołem”. Nie oznacza to, że ktoś, kto nie jest katolikiem, nie może być zbawiony. Przynależność do Kościoła katolickiego jest jednak konieczna do zbawienia tylko dla tych, którzy wiedzą o jego wyjątkowej naturze. Ci, którzy bez własnej winy nie są katolikami ani nawet chrześcijanami, jeśli dostąpią zbawienia, to tylko przez Chrystusa żyjącego i działającego w swoim Kościele.

Wiara w jeden Chrystusowy Kościół jest konsekwencją uznania prawdy objawionej, że: „Jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek, Chrystus Jezus.” (1 Tm 2,5-6). „I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni”.(Dz 4,12).

Chrystus nie zostawił nam spisanej Ewangelii, ale ustanowił wspólnotę pierwotnego Kościoła, która tę Ewangelię miała głosić i pod natchnieniem Ducha Świętego ją spisała. Skutkiem tej pierwotności Kościoła wobec zapisu Ewangelii jest zasada, którą wyraził św. Piotr: „żadne proroctwo Pisma nie jest do prywatnego wyjaśniania...” (2P 1,20). Kościół jest nie tylko narzędziem zbawienia i szafarzem łaski, ale także depozytariuszem prawdy Bożej. Od przyjęcia lub odrzucenia tej prawdy, głoszonej przez apostołów i ich następców, Chrystus uzależnił zbawienie lub potępienie: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony”(Mk 16, 15-16). Tych słów nie mamy prawa brać w nawias – mimo politycznej poprawności.

Bóg, który nikogo nie wprowadza w błąd ani tym bardziej nie uzależnia naszego zbawienia od wiary w kłamstwa (por. Jk 1,13; 1J, 2,26-27), musiał jakoś zabezpieczyć prawdę Bożą przed jej zafałszowaniem. Dlatego na straży Prawdy Objawionej postawił kolegium Apostołów pod zwierzchnictwem Piotra i jego następców, którym zapewnił w tej sprawie przywilej nieomylności: „cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.”(Mt 16,19). Zatem w sprawach wiary i moralności oficjalne nauczanie Kościoła katolickiego, w którym trwa Kościół Chrystusowy, jest dla nas wiążące.

Kościół Chrystusowy może się wewnętrznie różnić rytem liturgicznym, językiem, kulturą, w której się wyraża, praktyką celibatu i wieloma innymi rozwiązaniami duszpastersko-dyscyplinarnymi. Nie może się jednak różnić w samej doktrynie. Musi być jednością w wierze. Bo prawda może być tylko jedna. Bez jedności prawdy nie ma jedności Kościoła. Zbliżające się święto katedry św. Piotra o tym nam przypomina.

Sytuacja w Kościele współczesnym przypomina pod wieloma względami tę, którą opisują Dzieje Apostolskie, kiedy Kościół stanął wobec konieczności zdefiniowania ewangelicznych wymagań wobec pogan nawracających się do Chrystusa. Zanim rozstrzygnięto to na tzw. Pierwszym Soborze Jerozolimskim, dochodziło do licznych sporów między głosicielami Ewangelii. Św. Paweł wszedł nawet w publiczny spór z samym św. Piotrem! (por. Gal 2,11- 21). I miał rację. Nie chodziło jednak o prawdy wiary, tylko o praktykę duszpasterską. Dzisiejszy spór w Kościele również nie dotyczy bezpośrednio prawd wiary, ale praktyki duszpasterskiej wobec osób żyjących w związkach niesakramentalnych, która z tych prawd wynika. Co jest możliwe bez naruszania Chrystusowego nauczania o nierozerwalności małżeństwa? Bo Kościół musi pozostać jednością w wierze. Salomonowego wyjścia z tego sporu w duchu papieskiej adhortacji Amoris Laetitia szukają także polscy biskupi. Ich stanowisko powinniśmy poznać w ciągu najbliższego miesiąca. Duch Święty musi mieć w tych dniach „pełne ręce roboty”. Nie dajmy Mu spocząć.

"Idziemy" nr 7/2018

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama