Nowe wyzwania

Sierpień stał się w naszych czasach miesiącem najbardziej intensywnej walki o serca i dusze Polaków

"Idziemy" nr 30/2012

ks. Henryk Zieliński

Nowe wyzwania

 źródło: idziemy.com.pl

Na przekór wyobrażeniom o leniwych wakacjach sierpień stał się w naszych czasach miesiącem najbardziej intensywnej walki o serca i dusze Polaków. Mamy więc z jednej strony klimat patriotycznych rocznic: począwszy od Powstania Warszawskiego, przez Cud nad Wisłą aż po sierpień 1980, który zapoczątkował wyzwalanie się narodów Europy spod sowieckiego jarzma. Z drugiej zaś strony mamy wyjątkowe nasilenie działalności sekt, bluźnierczą imprezę z elementami satanizmu na Stadionie Narodowym i propagowanie obyczajowego luzu na największej rockowej imprezie w Kostrzynie nad Odrą. Dodajmy, że nicnierobienie w nowym i anonimowym środowisku wakacyjnym także dla wielu statecznych już ludzi bywa pokusą do zaprzeczania swojej tożsamości i do nieodpowiedzialnych zachowań.

Celebrowanie patriotycznych rocznic nie jest dla Kościoła jakimś trudnym ani skomplikowanym wyzwaniem. Stało się elementem naszej tradycji i mimo prób wypierania duchowieństwa przez obecne władze z udziału w życiu publicznym rozpoczynanie uroczystości Mszą Świętą czy modlitwą jest czymś normalnym. Dzieje Kościoła zrosły się bowiem u nas z dziejami narodu. Kościół w Polsce przez stulecia okazywał się współtwórcą państwa i główną ostoją polskości, zwłaszcza kiedy tego państwa zabrakło. Patriotyzm zawsze znajdował pokrzepienie w wierze. Ale nie bez wzajemności, bo Kościół także mógł liczyć na szacunek i wsparcie ze strony środowisk patriotycznych, nawet jeśli nie były to środowiska katolickie. Tego dorobku wieków, przypieczętowanego w naszych czasach działalnością Prymasa Tysiąclecia i bł. ks. Jerzego Popiełuszki, nie wolno pochopnie odrzucać.

Jednak zmieniające się czasy stawiają przed Kościołem nowe wyzwania. Powszechna identyfikacja Polaków z katolicyzmem staje się coraz bardziej wątpliwa. Ba, kontestowanie Kościoła — niegdyś niepatriotyczne — stało ostatnio modne, nawet jeśli nie ma przekonujących uzasadnień. Dotyczy to również ludzi kiedyś formalnie ochrzczonych. To do nich mamy się kierować z tzw. nową ewangelizacją. Nie chodzi tu o jakąś szeroko zakrojoną akcję w rodzaju Milenium Chrztu Polski z poprzedzającą je nowenną, ale o zindywidualizowane dotarcie do ludzi, do których nie przemawiają patriotyczno-religijne celebry. Poczucie polskości nie może być głównym filarem wiary. Zwłaszcza że i sama identyfikacja z wartościami patriotycznymi nie jest wcale powszechna. Trzeba więc znaleźć sposób pociągnięcia do życia Ewangelią zarówno tych, którzy z różnych przyczyn zaniechali przyjęcia chrztu, jak i tych, którzy do Kościoła należą już tylko formalnie. Bez tego mówienie o katolickiej Polsce może szybko stać się nieaktualne. Miarą sukcesów nowej ewangelizacji nie będzie poprawa kościelnych statystyk, ale nawiązanie osobistej relacji człowieka z Chrystusem w Kościele. A wakacje do nawiązywania nowych relacji to czas wymarzony.

Wakacyjna nowa ewangelizacja, znana w Polsce od dawna, to tysiące młodych ludzi idących corocznie w pielgrzymkach na Jasną Górę. To setki tysięcy dzieci i młodzieży uczestniczących w wakacyjnych obozach Caritas, parafiadowych, parafialnych, oazowych i innych. To zakończona niedawno Ewangelizacja Bieszczad, miasteczka modlitewne, a wreszcie oryginalna inicjatywa Przystanku Jezus jako wyjście naprzeciw uczestnikom Przystanku Woodstock. Możliwość bezpośredniego doświadczenia wiary i życia Ewangelią w przykładzie ludzi osobiście spotkanych jest najbardziej oczekiwaną odpowiedzią Kościoła na wyzwania i prowokacje naszych czasów.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama